Droga Pani Smith.
Śledziłam Pani wpisy na forum nie tylko tym.
Z niecierpliwością czekałam na następne wpisy.ym
Czułam, że coś niedobrego się u Pani dzieje - nie wiem dlaczego to czułam...
Ostatnie wpisy tutaj w Muratorze bardzo mnie zasmuciły. Wchodziłam tu aby nabrać ochoty do życia, aby złapać troszkę optymizmu za pośrednictem pani wpisów... i co.... i jest niefajnie.
Buduję Leo I na terenie N.Huty i nawet mi się nie chce pisać jakie piekło przeszłam, jakie przechodzę i jakie pewnie będę jeszcze przechodzić - w życiu osobistm a także zawodowym..
Po dwudziestu czterech latach pracy w jednej firmie dowiedziałam się, że będę pracować tam jeszcze tylko do 31.lipca b.r.
Ja jestem na początku drogi do upragnionego kominka, sypialni, spiżarki, etc. I co? I same kłody pod nogi...
Zdrowie też się "sypie", bo stres, bo rozczarowania... bo studia, bo szkolenia, egzaminy, bo mąż.. bo córka 15-letnia, która jest kochaną nastolatką i dla niej warto żyć. I marzę o tym, aby miała wreszcie swój pokój a nie spała w kuchni.
Droga Pani Smith, błagam Panią!!!
Proszę się nie załamywać... Błagam, proszę dodawać mi sił swoim optymizmem, tak jak to było dotychczas...
Pani marzenia o domu... one muszą się spełnić, trzeba przeczekać tylko zły czas.
On minie - ja to wiem.
Serdecznie Panią Pozdrawiam:
Iwona P.