Piecykiem ogrzewam dom całoroczny o powierzchni 90 m2, miałem do wyboru albo murować komin, który zamuje dużo miejsca i budować kominek z płaszczem wodnym, albo wejść w pelety. Po analizie kosztów (były podobne), wybrałem pelety. Piec tego typu ma wiele zalet min:
-możliwość korzystania z programatora czasowego
-atrakcyjny wygląd
-wystarczy krótki niezbyt szeroki komin
-możliwość nastawienia żądanej temperatury w pomieszczeniu
-możliwość sterowania sms (jednak w okolicy pieca musi być powyżej 3 stopni C, poniżej włączają się zabezpieczenia, w czasie mrozów kiedy przyjeżdżam po tygodniu nieobecności, ustawiam za piecem grzejnik elektryczny,po ok 20 minutach piec się uruchamia).
-możliwość zamontowania dodatkowego zasobnika na paliwo
-zasobnik w moim przypadku wystarcza na 2 dni pracy (przy temp. do -5, domek nie jest idealnie ocieplony)
Piec w moim przypadku zmniejsza często moc do minimum z powodu:1.osiągnięcia zadanej temperatury w pomieszczeniu 2.osiągnięcia zadanej temperatury cieczy ( w moim przypadku to glikol). Myślę że ma więcej mocy niż ja potrzebuję, ale to chyba dobrze. Piec pracuje w systemie zamkniętym, muszę przyznać się do pewnego błędu, założyłem, że piecyk sam z siebie generuje pewną ilość ciepła i założyłem w pokoju dziennym grzejnik niezbyt dużej mocy, otóż piec prawie się nie nagrzewa. Jedyny gorący element to szyba ( niezbyt duża z resztą). W piecu palę tym co kupię na pobliskich składach opału-Barlinek i jeszcze jakaś firma która pakuje pelet w worki po 15 kg. Od Barlinka szybciej brudzi się szyba, którą warto przeczyścić przy okazji wyjmowania pojemnika z popiołem. To chyba tyle.
Ps. Dziękuję za pomoc koledze Kroitz w znalezieniu fachowego serwisu, okazało się, że trzeba tylko zrestartować piecyk i po sprawie.