Przeczytałem całą dyskusję bo poruszonym tematem interesuję się od dawna. Co ciekawe rację ma piotrp1 i Arturo_D. Zaraz napiszę w jakich kwestiach. Może na początek piotrp1 negując wszystkie podpatrzone pomysły przez Arturo_D próbuje uzmysłowić mu, że żeby coś chciało się kręcić potrzebna jest moc urządzenia. Nie 5000 i może więcej volt, jeżeli skuteczny prąd (natężenie prądu, amperaż) takiego ustrojstwa jest bliskie zeru. W użytkowaniu najbardziej cieszy urządzenie, które ma dużą moc, bo słabiutkie jest do niczego. Tu proponuję abyś Arturo_D wziął alternator samochodowy wkręcił mocno w imadło, podłączył kabelki. Następnie przygotuj wiertarkę ok. 250W lub więcej oraz żarówkę 12V / 55-110W. Rozkręć alternator za pomocą wiertarki i tak trzymaj chwilę, i w tym czasie niech ktoś załączy żarówkę. Poczujesz we własnych dłoniach jak duży opór obrotów stanowi ta mała żarówka. Wnioski wyciągniesz sam. "Ta siła z którą miałeś do czynienia to moc wynikająca z napięcia jakie wytworzył alternator i prądu wytworzonego przez rozkręcony alternator jaki pobrała żarówka". Teraz Arturo_D pisząc, że dobre pomysły leżą pod kluczem aby nie ujrzały światła dziennego. Najlepszym przykładam to motoryzacja, gdzie co chwilę słyszymy, że silnik nowej generacji jest jeszcze bardziej ekonomiczny. To prawda, ale wśród silników o podobnej konstrukcji, których sprawność nie przekracza 20%. Wielkie koncerny paliwowe nawet przez chwilę nie próbują odgrzebać starych, lepszych (czytaj oszczędniejszych) wynalazków. Tu za przykład niech posłuży silnik tłokowy Stirlinga, który został wynaleziony wcześniej przed obecnie używanymi, ale nie będzie jeszcze długo produkowany. Jego sprawność to 40% więc na tej samej ilości paliwa można nim przebyć 2-krotnie większą drogę niż silnikami tradycyjnymi. Na początku 20 w. tłumaczono, że problem jest zrobić bardzo wydajną chłodnicę, do tego silnika. Obecnie produkowane chłodnice są o wiele wydajniejsze niż te z poprzedniej epoki, ale silnika nie zobaczymy długo.