Postanowione. Sypialnia 25 m2. Jak mamusia będzie miała ochotę to prześpi się na dostawce w pokoju jednago z naszych synów, który zresztą babcię uwielbia. Mąż twierdzi, że jak mamusia dostanie osobny pokój to może się zadomowić, a do domowników sie człowiek przyzwyczaja i potem żal wyrzucić. Może coś w tym jest... Dyskusja była długa, gorąca i twarda, ale mój Misiak trzymał asa w rękawie: na koniec obiecał sex jakiego jeszcze na świecie nie było. Według niego duża sypialnia to i duże pole do popisu, a ponieważ MIsiak to prawie dwu metrowe chłopisko i wszystko ma duże to jak mu tu nie wierzyć? Uległam, bo która by nie uległa i doczekać się już nie mogę... W każdej beczce miodu musi być jednak łyżeczka dziegciu. Poszło o łóżko. Dla mnie łóżko to taki tradycyjny mebel: cztery nogi, boki, wystający przód i tył. Dla Misiaka łóżko to teraz lotnisko czyli materac nieco wystający z podłogi, bo tak wyobrażam sobie to coś co mi opisał i nazwał łóżko kontynentalne. Czy ktoś wie co to jest i z czym się to je? Kończę bo Misiak dzwoni...