Studnia stoi tutaj już 60 lat, jest parę kręgów, ale nie wiem, na jaką głębokość.
Studnia na mapach była oznaczona, zgodzę się, że za późno zareagowałam - ale dopiero wczoraj objaśniono mi, że istnieje coś takiego jak minimalna odległość studzienki kanalizacyjnej od studni z wodą. Nie znam i chyba nie muszę znać na pamięć wszystkich praw, przepisów itp, a od firmy wykonującej kanalizację oczekuję wykonania zgodnie z wszystkimi przepisami.
Wszystko może i faktycznie jest szczelne, mimo to ktoś przepis taki wymyślił i należy go egzekwować.
Dzisiaj byłam w gminie i rozmawiałam z gościem, który zaprojektował sieć (15 lat temu...). Oczywiście nie poczuwa się do odpowiedzialności, nawet do wyjaśnień z tytułu źle zaplanowanej linii, natomiast usłyszałam, że jeżeli będę sprawiać problemy, to mnie nie podłączą. Taka to polska rzeczywistość.
Rozumiem, że zakładanie filtrów uzdatniających wodę, poza proponowaną lampą UV nie przyniosłoby nic, gdyby - teoretycznie - był jakiś przeciek?