U mnie likwidatorzy też zjawili się po miesiącu. Tłumaczyli że mają bardzo dużo szkód. Jak się okazało to nawet całkiem dobrze wyszło ponieważ symtomy szkody na rzepaku dopiero od dwóch tygodni są dobrze widoczne. Wszystkie łuszczyny, które miały się wykształcić już się wykszałtciły,a te które zostały uszkodzone przez przymrozek odpadły. Nie było żadnego problemu z dokładnym oszacowaniem szkody. W zależności od położenia pól szkody kształtowały się od 14% do 32%. Rzeczoznawca dokładnie wytłumaczył metodykę likwidacji szkody, a zwłaszcza sposób przeliczania kompensacji plonu. Po raz pierwszy spotkałem się ze szkodami przymrozkowymi w takiej skali. Rzeczoznawcy byli z Concordi z okolic Bydgoszczy. Kilka lat temu miałem też u nich szkodę spowodowaną gradem. Szkody wyniosły wtedy 40% na rzepaku - nieźle go stłukło.