Oj działo się! Ławy wylane, ale nie obyło się bez emocji i niepotrzebnej nerwówki. Dzień zapowiadał się super, pogoda piękna, ekipa jak zwykle na czas, o 9.00 tak jak było umówione przywieźli żwir. 10.30. dzwonią z betoniarni, że jadą "gruszki". Jak wcześniej wspominałam, mamy problem z wjazdem, ale sprawa omówiona z sąsiadem, lejemy beton z podajnika z jego podwórka. Super, problemu nie ma. I w momencie gdy rozmawiam z betoniarnią przychodzi majster i mówi, że sąsiad się nie zgadza, bramę zamknął i w ogóle nie ma mowy, dyskusja bez sensu. Myślałam, że takie rzeczy to tylko w filmach, szok, nie mogłam uwierzyć. Ale na szczęście Bóg czuwa nad nami, przyjechali wspaniali kierowcy, którzy jakimś cudem się wymanewrowali, pół metra mniej i trzeba by było rozbierać budynek gospodarczy. Godzina i ławy wylane. Grunt to dobry sąsiad.