Ja znam ten problem wiem co to znaczy mieszkać w miejscu gdzie się nie chce. Przeprowadziłam się tutaj 2,5 roku temu i o tyle czasu mieszkam tu za długo. Nabawiłam się tutaj strasznej depresji. Jest tu z 10 domów 8km od miasta do przystanku 2km. Zostaje tylko swój samochód który zabiera mi mąż. Dookoła lasy pola i nic więcej nie mogę się przyzwyczaić bo nie cierpię takiego marazmu nudy i ciszy. Uwielbiam gwar ruch ludzi. Umieram z tęsknoty za miastem i tylko to trzyma mnie przy życiu że się stąd wyprowadze. Mąż wraca późno do domu i mnie zupełnie nie rozumie. Proszę go żebyśmy to sprzedali zamienili cokolwiek byle dalej od tego miejsca on nie chce a ja wiem że tu dłużej nie wytrzymam. Co robić?