Dzien Dobry, Czesc i Czolem ! Doigralem sie.... Zona "zasadzila" w mojej glowie mysl o budowie domu, a ze sprytna jest niewiasta, podlewala, uzyzniala, skutkiem czego mysl zaczela kielkowac, zakorzenila sie, a ostatnio nawet wypuszcza listki. Zgubilo mnie to, ze naleze do osob, ktore lubia sie zabezpieczac na starosc, a za fundament swoich inwestycji/oszczednosci uznalem ziemie. Po kilkunastoletnich "machlojkach" stalem sie posiadaczem sporej dzialki (3 000m2). Pomimo "spekulacyjnego" charakteru moich inwestycji, zawsze jednym z glownych kryteriow byla twierdzaca odpowiedz na pytania "czy chcialbym miec ta dzialke dla siebie" skutkiem czego ostatni nabytek wyglada wrecz "idealnie". Dzialka jest polozona 10 km od centrum Jeleniej Gory, w wiejskie okolicy, ktora niechybnie w najblizszym czasie stanie sie bardzo modna lokalizacja, zgrabna sylwetka (wymiary 45x65), plaska jak stol z leciutkim spadkiem w kierunku poludniowym w ktorym to kierunku rozposciera sie wspanialy widok na pasmo sudetow z centralnie umieszczona gora Sniezka. Opinie o dobrym wyborze w calej rozciaglosci podzielila wezwana na konsultacje malzonka, pochwalila mnie bardzo, a od siebie dodala, ze chce bym wlasnie na tej dzialce wybudowal dom dla naszej rodziny . Przez okolo rok stralem sie zwalczac ten "szalony" pomysl, ale widocznie dopada mnie kryzys wieku sredniego, gdyz argumenty na NIE ciagle byl te same i na dodatek dosc wyblakle (z grubsza "zle ci chlopie ? po co komplikowac sobie zycie ?) natomiast argumentow na TAK jakby przybywalo i nabieraly "rumiencow" (fajny "chalange" by cos zzrobic"innego", kasa to nie wszystko, pomysl troche o przyszlosci dla dzieci itp. itd.). Na poczatku tego roku (2011) praktycznie sie poddalem. Zaczalem przegladac projekty, czytac fora budowlane i (o zgrozo) planowac cala operacje. To byl moj koniec, a w zasadzie poczatek nowej Oddysei. Owo planowanie sprawilo, ze nie tylko wykoncypowalem sobie, ze "dam rade", ale uzmyslowilem sobie tez ze CHCE "to zrobic", a jak to mawiaja podobno "dla chcacego nic trudnego". Klamka zapadla : BUDUJEMY. Niejako poklosiem tej decyzji jest zalozenie nieniejszego dziennika, z nadzieja ze moze ktos sie czegos dowie/nauczy na moich bledach. Po cichu tez licze na to, ze dzieki Waszym opiniom, kilku bledow uda mi sie uniknac. (to, ze jednak jakies bledy popelnie na dzien dzisiejszy wydaje mi sie niuuniknione) PS Z "przyczyn technicznych" w roznych okresach mam lub nie mam polskie znaki (teraz jest okres niemania) dodatkowo komputer "samowolnie" sprawdza mi pisownie i poprawia to co mozolnie staram sie pisac "po naszemu" (to co napisze z bledami zostawia natomiast w spokoju) . Prosze wiec o wyrozumialosc, gdy pojawia sie pewne trudnosci z odbiorem... cdn...