Witam
Rok temu miałem robiony drenaż opaskowy w 40 letnim domu. Firma, która się tym zajęła zrobiła to szybko (2 dni) ale chyba niewłaściwie. Budynek na przestrzeni lat przeszedł rozbudowę w wyniku czego jego jedna część jest posadowiona na innej głębokości niż reszta. Firma robiąca drenaż, zrobiła go z 2 studzienkami w 2 rogach budynku. Zaczyna się on w miejscu gdzie fundamenty schodzą głęboko, a kończy tam, gdzie są płytsze (różnica ok 50 cm). No i żeby zachować spadki, zeszli poniżej posadowienia budynku. W ciągu ostatnich kilku miesięcy pojawiły się drobne pęknięcia w rogach części, gdzie drenaż schodzi poniżej posadowienia. Wygląda, jakby ta część budynku osiadała. Wezwany na miejsce konstruktor zaproponował zrobienie na dole (15 cm poniżej poziomu gruntu) wieńca wokół budynku (20x30 cm z 6 prętami metalowymi zatopionymi w nim) oraz spięcie go ankrami. Zaleca także zrobienie 2 drenu, równoległego do tego już istniejącego, ale oddalonego od budynku o 1-1,5 m, który miałby ograniczyć ilość wody płynącej pierwszym drenem. Zastanawiam się tylko teraz czy nie wywalić drenu na odcinku, gdzie schodzi on poniżej posadowienia budynku? Inspektor nadzoru budowlanego, którego również wezwałem do oględzin budynku uznał pęknięcia za mało groźne. Powiedział mi, że budynek nie będzie osiadał bez końca i co ma zejść w dół to zejdzie w ciągu 2 lat i potem drenaż nie będzie siał spustoszenia bo nie będzie już wybierał żadnego materiału spod budynku. Dodatkowo powiedział, że lepiej nie odkopywać budynku kolejny raz. Czy jest tak faktycznie? Jeżeli natomiast powinienem usunąć ten dren, to wystarczy wywalić samą rurę czy wraz ze żwirem w którym leży?
Na załączonym rysunku zaznaczyłem na zielono fundamenty, które są płytsze.
Czekam na porady i z góry dziękuję