Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Ania i Wojtek

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    0
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Ania i Wojtek

  1. Kogutek i Mika są zabójczy! Przecudne wszystkie cztery kotki... Oby sobie znalazły czułe ręce do pieszczochania!
  2. No tak, moje małe psy też zawsze były poddziobywane bo miały długa sierść i była super na gniazda... Normalnie pikowały na moje biedne czworonogi. Bez ran się obyło i innych obrażeń, tylko strasznie dużo było płaczu, narzekań i strachu... To co opisujesz to istne "Ptaki" normalny atak... niesamowite. Wolałabym jednak nie stosować wobec nich ataków fizycznych mimo ich francowatości... W końcu taka ich natura... Co począć? Może przeczekać?! Nie wiem już sama...
  3. Pytanie tylko czy zamiast stosowac te wszystkie podmiany i zamiany środków ostraszających, albo ściągać na ptaki głuchotę przez rzucanie petard, nie prościej zmienić gatunek kwiatków, którymi zainteresowane są ptaki? Wydaje mi się, że to prostsze i bardziej "ekologiczne" Problem będzie wtedy, gdy okaże się, że jednak sroki po prostu lubią Twój balkon...
  4. No właśnie, więc może zamiast zmieniac preferencje srok, lepiej zmienić wygląd balkonu, poprzez zmianę gatunku hodowanych roślin
  5. To inteligentne ptaszyska żeby je można było tak po prostu odstraszyć. Myśle, że w konfrontacji ze srokami niewiele da się zrobić. Ja się poddałam po tym jak mi skutecznie wydziobały dywanik wyrzucony do wietrzenia- na gniazdo Uznałam, że skoro są - to wolę sroki niż dywanik i już Trudno się mówi, widocznie jest w Twoich kwaitkach jakiś nieodparty urok dla srok, może są smaczne? Może warto pomyślec o niesmacznych kwiatkach? Przecież one tego nie robią złośliwie Trzeba by dociec co im tak się podoba i po prostu z tego zrezygnowac, ja nie słyszałam, by zajadały się kwiatkami... więc coś w tych kwiatkach jest pięknego i tyle... Pelargonie są dobre na balkon bo mają na tyle intensywny zapach i smak, że niewiele istot chce je jeść
  6. W przypadku paneli sprawa jest o tyle prosta, że po paru latach można bez większego problemu je wymienić. W końcu nie tylko psie pazury rysują podłoge - zdarzająs ię zarysowania "dokonane" i przez ludzi. Gorzej ma się sprawa z klepką... Cyklinowanie to piekło... wie o tym chyba każdy. NA dobrej jakości panelach pazury chyba nie zostawią specjalnych śladów. W domu moich rodziców jest klepka i dwa psy (malutki i większy kundelek) i jeśli na klepce są ślady to nie pazurów, ale na przykład powycierane tam, gdzie często przechodzą ludzie. W moim odczuciu podłoga nie stanowi więc aż takiego problemu w zetknięciu z psią łapą.
  7. Jedna rzecz a'propos wywożenia kotów. Nie chodzi już nawet o fakt, że te koty moga być czyjeś. Ale kot to takie zwierzę, które nawet mając pełne zaufanie do swoich ludzi nie lubi zmian otoczenia, niektóre koty mają problemy nawet z niewielkimi zmianami. Trudno sobie wyobrazić co przeżywa zwierze oderwane od swojego stada, od swoich miejsc gdzie śpi, je itd. I ląduje na terenie na którym czuje się całkowicie wyrwany ze swojego świata. Jest nie tylko zagubiony ale całkowicie skołowany, nie mówiąc o tym, że dany teren może być już zajęty przez kocich lokatorów i czeka go poważna przeprawa, nawet walki i nie wiem po co to wszytsko? To jest fatalne rozwiązanie.
  8. Są ogromne fora, na które przychodzą tłumy i które mają na celu urządzanie akcji itd. do jakich należy miau.pl I są fora lokalne, niewielkie, których celem jest pogadanie o naszych pupilach i problemach z nimi i zawieranie znajomości, do których zalicza się to forum. I jedne i drugie są potrzebne. Ale osobiste animozje nie są powodem do zmniejszania wartości danego forum, szczególnie takiego, które dla zwierzaków sporo zrobiło. To niezwykłe, ale może nam chodzi o dobro zwierzaków. Póki co, to agniesia ma chyba na celu wyprowadzenie z równowagi nas. A jak widać nikt z forumowiczów z "maiu.pl" nie gada tu głupot i nie atakuje wszystkich bez żadnego powodu. Więc o co chodzi? Skąd ta fanatyczna niechęć?
  9. Hehe... Dobrze, ale nie skończyliśmy jeszcze pisac o moim braku argumentów. Pójdę więc dalej Wyobraź sobie... rodzisz w brudzie a ulicy, w przypadku powikłań... nie ma lekarza, w przypadku, gdy brakuje Ci mleka - nie ma żadnego zastępstwa, w przypadku krworoku - nie ma kto go zatamować, gdy Twoje dziecko jest chore - nie ma antybiotyków, a po tym uroczym piekiełku zachodzisz kolejny raz w ciążę i zaczyna się od nowa. Po tym jak Twoje dziecko zmarło na grypę (równie pospolitą co koci katar).Tak się składa, że wysterylizowaliśmy już kilka kotek - wszystkie miały za sobą ciąże. Kotki chude i chore, z cystami na jajnikach itp... nie wiem skąd podejrzenie, że ciąża u zwierząt przebiega inaczej niż u kobiet. Koty tak samo mają powikłania, tak samo rodzą martwe dzieci, tak samo potrafią poronić i nie przeżyć ciąży. I to nie jest WYJĄTEK tylko reguła. im też należy się pomoc. My sobie już stworzyliśmy świat, w którym da się jakoś żyć. Teraz najwyższa pora stworzyć taki świat dla zwierząt. "Jeśli coś oswoiłeś - jesteś za to odpowiedzialny" Człowiek uczynił z dzikiego zwierzęcia zwierze domowe. Te dzikie koty, które włóczą się po mieście to zwierzęta, które muszą żyć choćby na granicy ludzkiego świata. I tym zwierzętom jesteśmy zobowiązani pomagać tylko z tego powodu, że jesteśmy ludźmi. To jest moje bycie "nawiedzonym", że staram się to robić na ile mi sił starcza. Nie wiem czemu Ci to przeszkadza i nie dociekam. Nie wiem też czemu akurat mój post tak Cię zdenerwował bo nie różnił się zbyt wiele od innych postów odwołujących się do tej konkretnej części wypowiedzi Veruni. Może po prostu nie lubisz jak Ci się przypomina, że my też jesteśmy zwierzetami i że wiele nas z nimi łączy. Chociażby fizjonomia. To tyle. Wydaje mi się, że powiedziałam już wszystko co miałam do powiedzenia na ten temat. I na tym kończe pisanie w tym wątku. Pozdrawiam Ciebie i Twoje zwierzęta. A na miau udało się zoprganizowac tysiące akcji, które uratowały życie i zdrowie wielu kotom. Tych akcji na tym forum się nie organizuje i to z pewnością czyni je w moich oczach forum mniej znaczącym, raczej marginalnym, służace do pogawędek. I to jest zdecydowanie różnica.
  10. Kobieto, dla mnie kot - też człowiek. I tyle, to mój argument. Kotka, która żywiąc się na śmietniku rodzi kilka razy z rzędu w odstępach dwóch miesięcy między rozwiązaniem a ciążą - to katastrofa. Kobieta, która źle żywiona, zachodzi w ciążę raz za razem - to podobna katastrofa dla jej ciała i podejrzewam nie tylko dla ciała. Jeśłi masz inne zdanie - to Twoja sprawa. A jak masz ochotę na kogoś powrzeszczeć to idź i sobie kogoś chętnego znajdź. My chętni nie jesteśmy. A temat tego wątku to nie "Ania i Wojtek" i złość agniesi na świat tylko "problem z kotem, który zmężniał". Więc może wróćmy do tematu, ok?
  11. Mój Boże... Byliśmy tacy nieświadomi. Dziękuję Ci agniesiu, że otworzyłaś nam oczy na wiele spraw... Ale czy mogłabyś już skończyć... Nudno już się zrobiło... Pozdrawiam
  12. O ile wiem zastanowianie się nad losem zwierzęcia w kategoriach,jak ja bym się z tym czuł/czuła jest dobrą metodą. Ta prosba o chwilę refleksji, jak czułaby się Verunia po kilku z rządu ciążach odnosi się tak naprawdę do każdego człwoeika, który ma wątpliwości dotyczące kastrowania zwierząt. W moim odczuciu nie było w tym nic obraźliwego, czy złośliwego. Tym bardziej, że nie tylko wy dwie to forum czytacie. Widze, że tu działa cenzura... Nie pieklij się tak, póki co nie używam ostrych słów, a o ile wiem forum internetowe jest miejscem, w którym dalej działa prawo wolności wypowiedzi. Skoro nam wszystkim chodzi o dobro zwierząt, to co Ci w moich odpowiedziach przeszkadza? Ale dzięki za powtanie, ja również Cię agniesiu pozdrawiam. Witaj Verunia, wybacz, że padło na Ciebie.
  13. To nie są złośliwości. Jak dla mnie temat jest zbyt poważny na żarty. Przynajmniej w POLSCE gdzie nawet szacunkowo nie podaje się liczby bezdomnych kotów. Gdzie ludziom wydaje się, że kotka przynajmniej raz w życiu powinna zajść w ciążę "dla zdrowia" i gdzie dopuszcza się kocury do kotek po środkach hormonalnych. A co do miau.pl to mnie jakoś złośliwości tam nie spotkały... -o, wybacz- widzę że już edytowałaś posta... Pozdrawiam
  14. Poza tym, może Verunia spróbuj zachodzić w ciąże dwa miesiące po poprzedniej przez parę lat z rzędu, co? Własnie ostatnio sterylizowaliśmy dziką kotkę która dwa miesiące po poprzednim porodzie znowu była w ciąży. Jakoś na moje wyczucie zwierzę, które rodzi tak często raczej nie jest zbyt szczęśliwe i zdrowe. Ale może Ty będziesz, więc spróbuj, zachęcam, w końcu mamy starzejące się społeczeństwo, zobaczymy po której ciąży oddasz samą siebie do sterylizacji.
  15. Kocur po kastracji jest przede wszystkim mniej sflustrowany. Instynkt jest bardzo silny i koty po prostu świrują, jak nie moga znaleźć sobie partnera. Zresztą wiele kocurków nigdy w życiu sobie nie "poużywa" bo koty toczą walki o kocice, są dominujące samce i one zazwyczaj "zdobywają" koteczki. To nie jest tak, że chętna kotka stoi na każdym rogu. Sflustrowany kocur jest bardzo nieszczęśliwy bo nie radzi sobie ze swoim stanem (to tak jak większość mężczyzn również naszego gatunku ). A ponieważ rozmnażanie kotów w Polsce to niezbyt dobry pomysł (patrz ilości dzikich i bezdomnych, lub źle traktowanych zwierząt) kastracja jest najlepszym rozwiązaniem dla wszystkich. Moje kocury nie przytyły po kastracji. Jedzą karmę dla kastratów, a moja wysterylizowana koteczka karmę light. Są spokojne, pachnące i przytulaste i radosne. A przede wszystkim zdrowe.
  16. A ja polecam odłapać dzikie koty, które nawiedzają okolicę i zawieźć je do kliniki, która ma podpisaną umowę z gminą i kotoy wystrylizuje je za darmo. Dzikuski nie będą znaczyć swojego terytorium (znaczenie jest normalne, my też to robimy stawiając... ściany i drzwi), poza tym zmniejszy się ilość bezdomnych, niechcianych kotów w okolicy. Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...