Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

BibiBalu

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    3
  • Rejestracja

Informacje osobiste

  • Płeć
    Kobieta
  • Mój klub zainteresowań
    Budowa - wymiana doświadczeń
  • Jestem na etapie
    wykańczam

Dane osobowe

  • Miejscowość
    Wschodni Koniec Świata
  • Województwo
    lubelskie

Profil płatny

  • Kategoria
    usługi

BibiBalu's Achievements

WITAJ, czytaj i pytaj... :)

WITAJ, czytaj i pytaj... :) (1/9)

10

Reputacja

  1. Znajomi z hucułami z utęsknieniem czekają aż skończą się dopłaty do hodowli, żeby wreszcie rynek się unormował i można było hodować co się chce i jak się chce a nie w/g programu ludzi, którzy konia chyba na oczy nie widzieli. Skończą się pieniądze na dopłacanie (mam nadzieję).
  2. "Jak duże masz stado? " Też dwie sztuki: kuc felinski do jazdy i emerytowany małopolak na emeryturze. Dziadek musi wychodzić na cały dzień, bo jest dychawiczny. Poza tym obydwa demolują stajnię (rozkładają ja pracowicie na kawałki) jeśli nie wyjdą do 9 rano. Teraz chodzą po podwórku przed domem i nigdy więcej nie pozwolę sobie na coś takiego. Tak destrukcyjnych stworzeń jak konie (szczególnie kucyki) chyba nie ma na świecie. Nooo ... może mali ludzie im dorówniują
  3. "Poczekaj . Jeszcze Tusek KRUS wyprowadzi w pole i będzie ziemia chwilowo tanieć ,bo jak każe ZUS od hektara płacić , to kto wie ? Sam bym CÓŚ dokupił " Wystarczy, ze dopłaty się skończą ... na to po cichu liczę. Ten kawałek co by mi się przydał ma gościu z drugiego końca województwa ze względu na dopłaty właśnie. Paść to on latem pozwoli. Problem jest z zimowym wybiegiem, bo takie miejsce po miesiącu - dwóch przypomina krajobraz księżycowy a za coś takiego to dopłaty mogą zabrać.
  4. Lepiej się trochę zrobiło, bo jest ekipa i coś robią. I to ja się z nimi umówiłam, nie mąż, i ze mną wreszcie ktoś rozmawia rzeczowo. A ja jak mogę działać to się czuję lepiej. Aaa ... i hydraulik przyjechał ... miał być "jutro'" już od jakichś dwóch miesięcy... I stolarza do robienia mebli w kuchni mamy umówionego. Jak widać narzekanie pomaga
  5. "Ostatnio dotarlo do mnie, ze brakuje mi tego pedu i gonitwy budowlanej i jakbym miala kase to budowalabym ponownie ! " W tym chyba mój problem - pęd mi nie przeszkadza, nie mogę znieść tego, że na niewiele mam wpływ. Jakby to wszystko działo się trochę niezależnie ode mnie. Jak się już coś dzieje i mogę działać jest super. Dodatkowo jest to taka zapadła wiocha, że "majstry" nie chcą w ogóle ze mną rozmawiać - nie będą z babą gadać i czekają na mojego męża. Nawet jak o kolor fugi mnie zapytają, to z mężem muszą skonsultować, czy na pewno tak ma być. Mieszkanie na wsi to temat rzeka (opowiem w odpowiednim wątku). "Mnie godzina jazdy kosztuje 35 zł" - tanio! A właściciel koni raczej kokosów na tym nie zarabia. Znajomy (ma 50 hucułów) mówi, że konie szybko z człowieka robią milionera - jeśli miał miliardy . Planowałam taką działalność więc liczyłam dokładnie - trudno by było domknąć budżet. "Poza tym "zwierzaczek" , który je więcej od Ciebie , Pod NFZ go nie podciągniesz" Moje przejadają mniej niż "ludź". Siebie jakoś też pod NFZ podciągnąć nie mogę, tzn jestem ubezpieczona, ale jak się coś dzieje i tak trzeba prywatnie. A nasz wet za wizytę liczy sobie (z dojazdem) kilkakrotnie mniej niż ludzki medyk - zastanawiałam się czy nie "przepisać" się pod jego opiekę - może jakiś pakiet ludzko-zwierzęcy by zaproponował?
  6. "Niestety zrezygnować muszę z dokupienia ziemi a to był warunek podstawowy. Nie mam właściwie wybiegu dla koni i to mnie martwi najbardziej. Jakoś mi to nie pasuje do narzekania pozdr adam " Co nie pasuje? Że chcę zwierzętom zapewnić odpowiednie warunki? To był mój priorytet. Dlatego zdecydowałam się przenieść na wieś, żeby mieć zwierzęta koło siebie cały czas. To część mojej rodziny.
  7. Dziękuję za odpowiedzi. Vadiol, naprawdę nigdy nikomu nie pomagasz, tak bezinteresownie? Jeśli tak, to przykre. U mnie w rodzinie (i w rodzinie mojego męża tak samo) nawzajem sobie pomagamy. Bezinteresownie, bo ... jesteśmy rodziną. Mam również przyjaciół, którym, jeśli zajdzie potrzeba doradzę i pomogę jak umiem. I nie uważam, że to jest nic nie warte. Każdy się może pomylić (za grubą kasę też). Przepraszam za off, ale ... przykre to jakieś.
  8. U mnie z założenia miało być robione wszystko oszczędnie.Kafelki za 40 zł? -drogie jakieś. Na samym początku kiedy miało być kasy z nadmiarem pewne rzeczy były kupione trochę droższe. (Na szczęście weszło w to całe AGD do kuchni.) Niestety zrezygnować muszę z dokupienia ziemi a to był warunek podstawowy. Nie mam właściwie wybiegu dla koni i to mnie martwi najbardziej. Mam wrażenie, że buduję sobie więzienie - nie mam możliwości nic zmienić. Ten dom jest w takim miejscu, że chyba nawet za 1/4 tego co włożyliśmy byśmy go nie sprzedali. Wszystko co miałam włożyłam w dom bez wartości. Niestety nie pracuję (i na znalezienie pracy nie liczę za bardzo) więc kasy zawsze brakuje. Już mam plan (nieprzewidzianych, ha, ha) wydatków na najbliższe lata - i jak tu coś odłożyć albo kupić coś do domu?
  9. Projektantka to rodzina męża - zrobiła nam przysługę i zawsze doradza. Trudno ją w takim przypadku skarżyć. Pewnie każdy (i ona i wykonawcy) mają swoje racje. Chciałabym wiedzieć czy ktoś ma taką podłogę i jak to się sprawdza w praktyce.
  10. Ma ktoś taką? Czy to się sprawdza? Jak to zabezpieczyć przed nasiąkaniem? Majstry mówią, że się nie da (już im nie wierzę), projektantka, że jak najbardziej można. Tylko w połączeniu teorii z praktyką może być jak w kawale ... Mam do położenia gres polerowany yukon z leroy merlin, pod spodem jest podłogówka. Pomóżcie!
  11. Trafiłam tutaj szukając jakichś konkretów. Niestety muszę, bo gdzieś mieszkać trzeba. Budowa ciągnie się już trzy lata a mieliśmy mieszkać i remontować. W sumie stało się dobrze, bo tamta wersja była niewykonalna. Na początku miałam zapał. To miał być mój wymarzony dom. Teraz najchętniej sprzedałabym to wszystko w cholerę ... Wszystko jest nie tak jak miało być ... Czy budowanie (wykańczanie?) domu da się zrobić z sensem? Istnieją jakieś rzeczowe informacje na ten temat? Bo "fachowcy" zachowują się jakby nie mieli o niczym pojęcia. Każdy tylko narzeka na poprzednich. Każdy mówi co innego. A jak próbuję drążyć okazuje się, że tak, da się ... ale to tyle roboty ... Oczywiście kasa, która miała wystarczyć (jeszcze zostać miało) dawno się skończyła a kredytu, który wzięliśmy też jest "na styk". Musiałam zrezygnować z tego co miało być najważniejsze. Jak odzyskać zapała - teraz najbardziej potrzebny? Miał ktoś z Was podobnie? A może budowa musi być koszmarem i nie da się tego z sensem ogarnąć?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...