Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

mrv

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    6
  • Rejestracja

Informacje osobiste

  • Mój klub zainteresowań
    Budowa - wymiana doświadczeń

Profil płatny

  • Kategoria
    usługi

mrv's Achievements

WITAJ, czytaj i pytaj... :)

WITAJ, czytaj i pytaj... :) (1/9)

10

Reputacja

  1. No tak, ale PV nie jest na pewno budynkiem. A nawet dla budynków jest 3m, o ile ściana nie ma otworów drzwiowych i okiennych. Skąd ludzie biorą te 4m? Wiatę do 50m2 nie będącą postojem dla samochodu można obecnie budować bez zgłoszenia w granicy. Ale PV nie jest też wiatą... Co do linii zabudowy, no widzisz, nie jestem do końca przekonany. Droga za płotem jest wewnętrzna, odległości od dróg jej nie dotyczą. MPZP zaś szczegółowo definiuje nieprzekraczalną linię zabudowy jako dotyczącą "wszelkich BUDYNKÓW". Budynek ma w prawie definicję i PV absolutnie pod tą kategorię nie podchodzi. Czyli linia zabudowy (w tym konkretmym MPZP) nie dotyczy fotowoltaki (ani żadnych obiektów nie będących budynkami), tak to rozumiem. Jest taka kategoria jak urządzenie budowlane i podchodzą pod nią przyłącza, oczyszczalnie, szamba, ogrodzenia. Już najprędzej PV bym pod to podciągnął.
  2. Po ostatniej nowelizacji jest lepiej, mikroinstalacji nie trzeba zgłaszać. Ale próbuję rozkminić kwestie usytuowania. Tutaj jest totalny bajzel... Po pierwsze: odległości od granic działki. Są opinie, że 4m, 3m, 1.5m albo 0m. I każdy ma jakieś na to argumenty, bo w zasadzie nie wiadomo jaką kategorią obiektu jest pv na gruncie. Po drugie: usytuowanie przed nieprzekraczalna linią zabudowy, w przypadku, gdy mój mpzp mówi, ze linia ta odnosi się do cyt.: "wszelkich budynków". Instalacja pv nie jest budynkiem, ale są głosy, że nie można... Patrząc na zdjęcia z netu, ludzie montują gdzie popadnie (w granicy, zaraz przy drodze itp.) i raczej nikt im tego rozbierać nie każe. Jakie są wasze doświadczenia?
  3. Witam serdecznie, Mam dach z wióra osikowego, wykonany 6 lat temu. Chciałbym wymienić doświadcznia z osobami, które też mają taki dach i użytkują go co najmniej 5 lat (im dłużej, tym lepiej). Niestety, powszechnie dostępne w necie informacje o takich dachach (wady, zalety, zasady konserwacji itp.) to wszędzie kopie tych samych oklepanych haseł, bardzo mało infomacji o tym, jak sprawuje się wiór po kilkunastu latach użytkowania i jak należy go konserwować. Konkretnie interesują mnie zagadnienia: 1. Usytuowanie, parametry ogólne: - U mnie dach 45 stopni, wiór na kontrłatach+łatach, dobrze wentylowany, z lukarnami, kalenica w osi wschód-zachód, na dachu nie zalegają liście, igły itp. 2. Zużycie pokrycia: - Po 6 latach niestety zauważyłem w ok. 10-15 miejscach zbutwiałe wióry wartwy wierzchniej (więksość ubytków ma kilkaścnie cm2, kilka. ok 0.5 m2), najgorsze, że butwienie objęło wartwy niższe. Pod niewielkimi uszkodzeniami warstwy wierzchniej odkryłem dość spore uszkodzenia poniżej. Przyczyna jest dość oczywista - długotrwałe zawilgocenie. Woda dostaje się przez naturalne nieszczelności (przy gwoździach, przez niewielkie pęknięcia wiórów itp.) do niższych wartw i nie wysycha całkowicie. To spowodowało rozwój grzybów, a zmiękczone przez grzyby drewno zaczęło jeszcze lepiej zatrzymywać wilgoć. 3. Impregnacja - Przed i po położeniu wióra nie była wykonywana impregnacja. Wykonawca, jak większość firm robiąch takie dachy, zapewniał, że wióra nie ma potrzeby impregnować. Teraz dokonałem impregnacji, żeby jakoś spróbować uratować dach. Zastosowałem Tytan NW i dodatkowo pokost lniany Vidaron (celem zmniejszenia nieco nasiąkliwości wióra). Zdaje sobie sprawę, że impregnacja taka była powierzchowna, co z głębszymi warstwami, to nie wiem co będzie. Przede wszystkim mam problem, jak spowodować, by nie utrzymywało się długotrwałe zawilgocenie. 4. Naprawy - W miejscach, gdzie wióry zbutwiały w wierzchniej warstwie, dokonałem wymiany fragmentów poszycia (amatorsko, ale jakoś poszło) obejmującą wierzchnie i głębsze warstwy zgniłęgo wióra. W wielu miejscach podejrzewam, że wartwy głębsze butwieją, ale na zewnątrz tego nie widać, więc jest problem z lokalizacją uszkodzeń. Jakie są Wasze doświadczenia z dachami z wióra? Czy ktoś miał podobne problemy? Jakie środki zaradcze mam jeszcze podjąć, żeby dach nie uległ zniszczeniu? Zależało mi na okresie użytkowania co najmniej 30 lat (tak, jak zapewniają praktycznie wszyscy wykonawcy), a w obecnej sytuacji kiepsko to widzę,,, Zainteresowanym mogę podesłać zdjęcia, można też dokonać "wizji lokalnej" u mnie, jakby ktoś chciał. Chętnie zobaczę też stare dachy z wióra w mojej okolicy (Wrocław), jeśli ktoś będzie tak miły i mnie zaprosi Pozdrawiam, Paweł
  4. Jak już wcześniej wspomniałem, w dotyku jest to suchy pył przypominający gips, można go z łatwością zetrzeć z ekranu aluminiowego (czego na razie nie robię, póki się nie dowiem, co to jest). W niektórych miejscach ma fakurę nieco spienioną. W kilku miejscach są dość długie, wąskie zacieki, więc to musiało być w pewnym momencie płynne. Dodatkowa informacja: z kominka oprócz pierwszych kilku rozpaleń nic wyczuwalnego nigdy się nie ulatniało.
  5. A ja właśnie w kwestii obudowy z wełną. Użytkuję taki kominek od kilku miesięcy. Zauważyłem zacieki z substancji przypominającej gips, w dotyku suchej i pylącej, która musiała wypłynąć (po nagrzaniu kominka) spod taśmy aluminiowej łączącej płyty wełny. W kominku tylko raz dla próby napaliłem tak, że czujnik temperatury powietrza wewnątrz obudowy pokazał 140 stopni. Zazwyczaj jest 80-110. Kominek jest dobrze przewietrzany. Przypuszczam, że substancja ta to klej łączący wełnę z aluminium. Tylko jakim cudem zaczął zachowywać się jak ciecz? Zacieki widoczne są nawet w dolnej części obudowy, gdzie temperatura musiała być znacznie niższa, być może ściekł z góry... Wełna jest firmy Isover. Nie chcę dawać powodów do triumfu dla przeciwników wełny, żeby nie było Myślę, że jak każda technologia, "wełniaki" muszą być budowane w ściłym reżimie właściwym tej technologii, a problemy biorą się z błędów projektowania, wykonawstwa i wadliwych materiałów. Ale fakt faktem, wycieki w moim kominku na zachowanie prawidłowe nie wyglądają. Czy mam się tym przejmować i podjąć kroki reklamacyjne, czy zostawić sprawę w spokoju. Nie należę do osób "wykłócających" się z wykonawcą o każdą ryskę czy milimetr nierówności, reklamację zgłoszę tylko w razie poważnego feleru kominka, więc proszę o opinie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...