Witam
Jestem nowa na forum nie buduje (narazie) domku,ale narzeczony obiecał że po słubie będziemy planować
Kupilismy poddasze ,a moze inaczej kupiliśmy mieszkanie na poddaszu i dokupilismy strych do adaptacji.
No i się zaczeło...
Nie sądziłam nigdy że sąsiedzi i ludzie ogólnie mogą być tacy obojętni i nie przejmować się niczym innym niż tylko swoim mieszaniem i niczym pozatym!
Jak dokupywalismy strych który chcemy zaadoptowac to wszystko wyglądało ładnie pięknie.Dach ma być robiony ma być wzięty kredyt wszyscy się zgadzają itd.
Tylko zgoda to jedno a płacenie na fundusz remontowy to drugie (1zł/m2 TYLKO)
no i tak stoi ta nasza ruinka przygotowana do remontu juz projekty porobione ale co zrobić jak dach przecieka i jest w rozsypce?
Przyszły mąż nie ma czasu (praca) za bardzo chodzić za tym a jak juz idzie to tylko się na złości i chce to sprzedać!
ehh i ahh czasami to myśle że by mogła przyjść taka zawierucha i zabrałą dach to może by ktoś wkońcu zrobił coś z tym wszystkim!
No ale od nowego roku zmienił się zarząd w spółdzielni i zaczeli coś działać bo powiedziałam panu prezesowi że zadzwonie do gazety i niech opiszą życie ludzi na poddaszu przy ulicy ... w nowej soli:) No i chyba podziałało bo zwołane zostało zebranie poinformowano ludzi o nakazie wyremontowania dachu i uregulowaniu naleznosci aby móc wziąść kredyt. Tak że prosze was kochani trzymajcie kciuki pozdrawiam i miłego budowania wszystkim