
gościa
Użytkownicy-
Liczba zawartości
0 -
Rejestracja
gościa's Achievements
SYMPATYK FORUM (min. 10) (2/9)
10
Reputacja
-
efektem mojego wymuszania i negocjacji jest to, że postanowił zostać, tylko nie o takie zostanie mi chodziło rodzice, przyjaciele - cóż - to akurta kiepski pomysł, bo oni najchętniej zrobili by nad nim sąd kapturowy
-
nie wiem, bo zapewnia, ze to nie o inną kobietę chodzi ale wiesz są takie rzeczy kiedy kobieta "to wie", zwłaszcza, jak mężczyzna pewne rzeczy zaczyna "robić" inaczej. I może właśnie dlatego, że nie wiem na pewno (a moze wiem tylko się oszukuję), to ciągle jeszcze z nim jestem?
-
MOże jestem inna, mniej lub bardziej od niektórych skomplikowana, faktycznie wszytsko lepsze niż obecny stan, ale jak go zmienić, skoro on nie chce sie wyprowadzić, siedzi z nami, ma postawę - powiedziałabym - politycznie poprawną -ale nic poza tym zdaje mi się, ze stchórzył, gdy zorentował się, że ja wreszcie pękłam póki rozdawał karty, był hardy, okrutny, a teraz kiedy wie, ze tak w sumie wolałabym żeby odszedł - siedzi, nie daje pretekstu do wyrzucenia go, z resztą nawet gdyby dał to co? walizka i rzeczy na bruk? zmiana zamków - zrobię to a on jutro zafunduje mi to samo a jednoczesnie zostając nie zmienił podejścia, nie daje złudzeń, że mu zależy dla mnie to nie ma sensu - jak powiedziałam chce w jedną lub drugą stronę a ta wielka "zdrada"? - traktję to wyłącznie w kategorii fizycznej, potrzebuję poczuć o coś, o czym pisałam wyżej, co przez większość nie zostało zrozumiane. Nie mam złudzeń, z tamtym nie chcę wpólnej przyszłości. Może dlatego traktuję to tak przedmiotowo, ze mam wrażenie, jakby on też to (z)robił - i co - boli, ale gdyby miało być OK, to przełknęłabym pigułkę bo i ona czegos w życiu mnie nauczyła Ps. jabko, po raz kolejny wychodzi, że Ty mądry facet jesteś jako jedyny dajesz mi prawo do tego do czego od zawsze mają prawo mężczyźni i wcale sie nie obrażam, za duża na to jestem
-
Niktspecjalny miał arcję, wszytsko co ważne zostało już tu napisane, ale na to muszę odpowiedzieć No ale ze co ? nie zczailam postu nieco Ze ma byc z mezem dla picu bo jest dziecko? Tak wiec dla picu z mezem, jak ma ochote to sobie sie puszczac, to co ze ze znajomym tatusia... A jak sie tatus dowie .... oj bedzie sie dzialo .... a dzidzia w kaciku bedzie chlipac - uwazasz ze to normalne dziecinstwo? Nie puszczać, tylko coś znowu przeżyć - a to różnica jeśli nie rozumiesz to szkoda ale pamiętaj, ze w życiu niespodzianki nie czekają tylko na innych, a Ty jesteś bezpieczna, dobrze, ze narazie masz fajnego i przystojnego męża (jak sama napisałaś) i szczerze życzę Ci by tak zostało, nie zyczę Ci natomiast takich miesięcy łez, utraty ładnych kilku czy nawet kilkunastu kilogramów i problemów z poczuciem własnej wartości - zbyt radykalnie to oceniasz, a szkoda, bo znam Cię z wielu fajnych postów dziecko - jeszcze za małe żeby pojąć o co chodzi, ale ciężko było, gdy płakało, bo mama płacze ps. znajomy nie jest "wspólny", tylko mój ze srodowiska zawodowego, wiec takiej makabrycznej perfidii w tym nie ma
-
miał, na pewno miał tyle, ze nie potrafi powiedzieć jaki mówi tylko że sie odkochał, że przestało mu zależeć, ze stałam sie obojętna wiem, ze nic nie dzieję sie bez przyczyny, dlatego najpierw brałam wszytsko na siebie, prosiłam (niestety też płakałam), ale był nieugienty wracał zawsze wtedy, gdy widział, że odpuszczam, kilka dni było dobrze, po czym mówił, ze powrót to był błąd i znów się zbijał mi nie odpaliło po kilku dniach, to trwa już kilka miesięcy - a ja siebie niecierpię coraz bardziej w końcu się wkurzyłam - bo tak naprawdę wyszło, ze sam nie wie czego chce, jakie ma oczekiwania, ma tylko przedstawiony przez koleżankę obraz kobiety idealnej. Ona biedna uciśniona wdowa, kilka lat starsza, miała dla niego zawsze czas i cierpliwość, której chyba mi brakowało. Praca, małe dziecko, podnoszenie kwalifikacji przegrały z cierpliwym spojrzeniem i przynoszeniem sałatek do biura. Do tego potem jeszcze smsy, których treści nawet nie chcę cytować. Kiedy wkurzona kazałam sie wynosić - po prostu zszokowany usiadł i tak siedział kilka godzin, kiedy wyszłam do niego z pokoju powiedział, że się nie wyprowadzi bo nie ma dokąd. I został. I jeśli nawet ktoś mówi, że chcę się złajdaczyć - to moze ma rację, ale teraz myślę, że lepiej zrobić coś czego nawet sie będzie żałowało, ale przynajmniej cos przeżyć niż tracą szacunek do samej siebie czekać na powrót miłości i namiętnosci, która moze nigdy nie wrócić.
-
pamiętaj ,że niektórzy z nich też maja te przysłowiowe jaja,mają uczucia,potrafią kochać,w łóżku są kochankami a nie tylko "spuszczają z krzyża,mają poczucie co to jest rodzina,doceniaja swoje kochane .....żony,kobiety,kochanki. właśnie taki jest mi teraz potrzebny, choćby na 5 minut, bo nie mam złudzeń to na potwierdzenie tego ,że jesteś w głębokim błędzie.TRoszku mi ruszyłaś ciśnieniem. przepraszam, nie chciałam tego ale może dlatego Cie ruszyło, ze jesteś inny niż mój mąż?
-
zależało i to bardzo, teraz już sama nie wiem, pewnie zależałoby nadal, gdyby był takie jak dawniej. rozmów było już wiele, odchodził i wracał, kilka razy, teraz widzę, ze nic nie przyniosły i już mi się nie chce gadać może to faktycznie jakieś wołanie o pomoc, sama nie , bo pewnie gdyby znów zaczał być fajny, ciepły i bliski, to na nic takiego nie miałabym ochoty
-
Romie ja nie ma złudzeń, facet, o którm teraz myśle ma mi wyłacznie pozwolić czuć sie kobietą tylko tyle i aż tyle własnie lepszego samopoczucia i dowartościowania się potrzebuję a nie wykluczam, ze tez i przy okazji czułego i namiętengo seksu ..... przecież o to właśnie chodzi, że ta cała sytacja powoduje, że swiadomie myślę o zdradzie a przecież to tak naprawdę nie ma znaczenia czy fizycznej czy psychicznej
-
kurcze, nie o to mi chodziło, że babki sa fajne a faceci fuuuu, tylko o to, ze mój stan prędzej zrozumie inne koieta niż facet. Bo mężczyźnie trudno zrozumieć, ze kobiecie chodzi o to "coś", co z tego że wrócił, co z tego że przykładnie zajmuje sie dzieckiem, przynosi pieniądze, nawet do mnie odnosi sie w miarę po ludzku jak wiem, ze to nie jest to teraz potrzebuje ciepła i całej reszty i - pisząc ze babka mnie zrozumie - to tak sobie myślę, ze faceci są mniej skomplikowani i nie robią tyle szumu o to że brakuje tego "coś" a jak "potrzęsie" (o ile nie chodzi wprost o rękoczyny ) to dobrze, to znaczy, że mu zależy, że jest o co walczyć ale teraz mam wrażenie, że dla własnego dobergo samopoczucia po prostu muszę coś przeżyć i jeśli nie z własnym mężem to z tamtym, inaczej dalej moje poczucie własnej wartości będzie do niczego
-
czemu wiedziałam, że tylko inna kobieta może to zrozumieć o to właśnie chodzi, zeby coś przeżyć może zrozumieć a moze nawet chciałabym żeby mąż wiedział - żeby drgnęło albo w jedną albo w drugą stronę
-
tego nie wiem, bo jak pisałam - nigdy wczesniej tego nie zrobiłam ale wiem że bardzo "niewygodnie" czuje się bez miłości i przy braku szacunku a najgorzej jest gdy ma sie wrażenie, ze jest się nic nie warta jako kobieta
-
wiem m.in. dlatego jeszcze tego nie zrobiłam ale wiem też, że jezeli mam to zrobić to On jest najdyskretniejszą osoba jak znam poza tym przystojny, ciepły facet, bez zobowiazań, więc nikomu nie "psuje" męża czy narzeczonego
-
a co on uważa(troszku to niejasne) nie wiem co uważa mówi, ze chce z nami zostać, nie ze mną i nie że mnie kocha to szczególnie ważne, bo kiedy mówił, ze odchodzi - mówił że się odkochał i jestem mu obojętna a z czyjej winy ten rozpad??? [/qutote] nie wiem czy w ogóle można mówić tu o czyjejkolwiek winie po prostu powiedział, ze nie chce być z nami, bo jego zdaniem od dawna się nie układa ja albo byłam ślepa, albo myśle, że nie wytrzymał - zycie w biegu, budowa, małe dziecko, moje oczekiwania, ze pomoże, zainteresuje jesli chodzi o te sprawy, to nigdy nie zdradziłam kochałam bardzo mocno teraz po kilku miesiącach jego huśtawek już nie wiem co czuję ups!!chce Ci sie chłopa....(w innym wątku pewna Agnieszka opisała to dokładnie)Nie bede jej cytowal.[/qoute] no właśnie, nie o sam seks chodzi, tylko o bliskość, gest, słowa a cała ta seksulana otoczka to jako dodatek choć nie ukrywam, że pewnie też chciałabym sobie przypomnieć jak to jest, że kochasz sie z kimś tak, ze aż każdy włosek na ciele cierpnie, a kończy się tak, ze z roskoszy płyną łzy Niby jak to chcesz zrobić?Mieszkasz z nim pod jednym dachem a "frukanie z innym Ci w głowie.Trudny przypadek z was. nie będę się usprawiedliwiać jedyne co mogę napisać to, że nie ja pewnego dnia powiedziałam "juz Cię nie kocham", nie mi przestało się podobać to co między nami było i nie wiem czy to moja wina, że on tak sie zachował - może byłam kiepską żoną; a może po prostu jest tak, że to taki "męski kryzys" - ze po prostu mu odwaliło jak sama zauważyłas to troszku takie jest, nio chyba ,że wrócił do domu i wasz zwiazek jest formalnie przerwany przez ""jakąś instytucje""(macie rozwód). [/quote wrócił to fakt, ale jak sam powiedział - nie odejdzie bo nie ma dokąd i ze to też jego dom,a poza tym kocha dziecko rozwodu nie ma miotał ....i co miał inną?czy tak sobie poszedł i niby nic wrócił dla dzieci? zapewniał, że nie ma innej - jak jest naprawdę nie wiem, wiem tylko, że ma w pracy koleżankę - powiernika, która go oświeciła, że nie jestem najlepszą żoną a wrócił gdy pewnego dnia powiedziałam, ze mam dosć, że ma zabierać wszytskie rzeczy, ze reszte załatwimy u notariusza - bez szarpania sie po sądach na koniec powiem Ci ,że nie wiem czy Cie żałować czy nie.Troszku nie jasno opisujesz problem rozpadu waszego zwiazku. to takie kobiece: " chciałabym a boje sie" chciałabym żeby mój mąz był taki jak rok temu a nie zeby został i tylko z nami mieszkał a nie mam siły juz walczyć z reszta moze mam tylko mi sie już po prostu nie chce
-
Mąż zawiódł w najgrszym oresie odwrócił sie i odszedł teraz jest z powrotem ze mną i z dzieckiem, ale.......... właśnie już bez ważnych słów, czułości, bez tego "czegoś". Uwazam, ze został dla dziecka i domu. Tego domu, który wreszcie taki wymarzony jest nasz, mieszkamy i powinno być ekstra. Ja powoli, po wielu trudach i zakrętach odetchnelam i teraz miało być już bez problemów, super. Właśnie - miało być..... I teraz po tem wszystki mam ochotę na romans, nie nową miłość, nie rozwód i nowego meża, tylko na fizyczne kontakty z kimś. Zwłaszcza, że ten dał mi do zrozumienia, że już go nie interesuję, a z grona przyjaciół wysuwa się ktoś, kto mnie cały czas wspierał i szanował. Nie zrozumcie mnie źle - nie chcę ukarać sowjego męża. Chcę coś przeżyć, sprawdzić czy jeszcze mogę. Poczuć się znów piekna i seksowna. Więm że to co piszę, jest takie.......... puste? kur....skie? sama nie wiem. Ale przez ten cały czas kiedy mąż miotał się i sam nie wiedział czy odchodzi czy nie - czułam się jaknic nie warta kupa gówna. Za jakiś czas mam wyjazd służbowy, będzie ten ten mój kolega. w jakiś niepisany sposób do tego wyjazdu stawiam granicę - jeśli mąż zacznie odbudowywać to co było między nami (nie chodzi o to by nagle było cudownie,noszenie na rekach, fajerwerki i te całe bzdury) i będę czuła, że znów się zbliżamy, to sobie odpuszczę, jeśli nie, to pójdę z Tamtym i nie będę żałować.