Ja drenaż postrzegam jako taką barierę przed wodą, przesiąkającą, czy też wręcz spływającą powierzchniowo w stronę domu, z przyległych terenów. Woda wsiąka w warstwę żwiru/ piasku (wykopu po drenażu rodzimym gruntem zakopywać nie będę bo z celem by się to mijało- zaizolowałbym dreny i zwir wokół nich warstwą iłu) i jest odprowadzana do stawu. Myślę, że ten metrowy pas iłu wokół domu, byłby względnie suchy- woda opadowa z niego spływałaby też do dren, a ił jako nieprzepuszczalny, dodatkowo izolowałby fundament. Różnica wysokości pomiędzy dolną krawędzią ławy fundamentowej a lustrem wody przy maksymalnych opadach- trudno powiedzieć. Wiem, że chodzi o możliwość odprowadzenia wody do stawu, i uniknięcie ewentualnego cofnięcia się wody drenami do fundamentów przy max stanie wody w stawie. Nie powinno do tego dojść, bo z jednej strony grunt przy stawie jest niższy, niż od strony domu, i przy naprawdę dużych ulewach, woda co najwyżej spłynie tamtym miejscem do ala "rowu burzowego". Wokół domu grunt był stale podwyższany, żeby spowodować odpływ wody na niższe obszary siedliska. Zanim wykopano staw, różnica terenu wynosiła jakieś 1-1,5m. Potem ziemia z wykopu, podniosła grunt wokół stawu, o jakieś pół metra, miejscami więcej. Wahania lustra wody od okresowych upałów, do deszczowych dni wynoszą jakieś 50cm.