Witam.
Mam od 2006 roku Kielar ECO-2, 29.2 kW z zasobnikiem na 210 kg, sterownik recalart A3000PS, 175 mkw do ogrzania.
Po 4 sezonach rozebrałem piec (tylko zdjęcie obudowy oraz izolacji kotła) i dokonano napraw następujących usterek:
- pęknięta tylna ściana człona wody, ok 10 cm długości (zaspawano ją w końcu z obu stron, a od wewn. paleniska odizolowałem to miejsce jak się dało najlepiej by ograniczyć uderzającą temperaturę cegłami szamotowymi i tekturą termoizolacyjną ognioodporną),
- wymiana zdeformowanych przez temperaturę osłonowych blach bocznych w palenisku,
- przy okazji rozbiórki pieca wymieniłem szczeliwa wysokotemperaturowe wszystkich newralgicznych zakamarków w połączeniach członów ze sobą, itp.,
- wymiana tektur termoizolacyjnych w obudowie naokoło kotła,
- doizolowanie wełną wysokotermoizolacyjną fabrycznie opuszczonych przez niedokładność producenta fragmentów obudowy kotła (z tyłu kotła - pod i nad wlotem powrotu wody),
- zerwana zawleczka przednich drzwiczek wewn. do paleniska górnego (tak zapiekło, że nie da się wszelkim, nieinwazyjnym sposobem wykręcić łba śruby, aby wymienić zawleczkę na nową),
- rozmontowanie zasobnika z podajnikiem od kotła i naprawa ślimaka - dospawanie zużytego pazura na końcu ślimaka, oraz wymiana kondensatora na nowy (wyeksploatowany po licznych już zerwaniach zawleczki bezpieczeństwa, które swoją drogą również podlegały bieżących wymian),
- zmiana sznurów uszczelniających w dwóch górnych drzwiczkach przednich oraz izolacji w środkowych oraz naprawa wygiętej blachy przez płomień od strony wewn.
Narazie tyle tych udręk ale z pewnością coś znowu wyskoczy znając już ten "niezawodny" sprzęt, na co jestem przygotowany po tych doświadczeniach.
Najczęściej się psuła zawleczka bezpieczeństwa tzn. ją nagminnie urywało bo miałem jednego sezonu dość zanieczyszczony groszek tłuczniem tego samego rozmiaru (ostatni więc zakup z tego składu węgla), z rzeczy, które się równie często psują to te osłonowe blachy wewnętrzne w palenisku. Otwórzcie sobie i sprawdźcie jak zaczynają się ładnie deformować od temp., u mnie już na tyle przybrał ten efekt, że mogłem wsadzić palce od spodu i od góry za nie. Teraz po wymianie drugi sezon widzę, że powoli znowu zaczynają się wyginać, a to wkurza bo znowu trzeba całą obudowę pieca rozkręcać ( w międzyczasie wypada spod niej izolacja - wełna i tektura, którą trzeba mozolnie układać z powrotem), aby je potem wymienić. Gdyby nie te blachy i pęknięty tylny człon wody byłbym z pieca całkowicie zadowolony.
Również nie podoba mi się, że dużo ciepła w tej konstrukcji zmyka w komin, co już czp01 świetnie u siebie opisał i nawet temu zaradził tym dodatkowym ogniwem. Mam pytanie jaki koszt wyniósł bo widzę, że dość zaawansowany prototyp, lecz z pewnością generuje zyski.
Pozdrawiam.