Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

generalx

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    32
  • Rejestracja

O generalx

  • Urodziny 18.07.1981

Informacje osobiste

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Mój klub zainteresowań
    Budowa - wymiana doświadczeń
  • Jestem na etapie
    trzeva było nie zaczynać....

Dane osobowe

  • Miejscowość
    PUCK
  • Kod pocztowy
    84-100
  • Województwo
    pomorskie

Profil płatny

  • Kategoria
    usługi

generalx's Achievements

 SYMPATYK FORUM (min. 10)

SYMPATYK FORUM (min. 10) (2/9)

10

Reputacja

  1. Dziś spałem 2 godziny, tak ten dach nap......(sam siebie muszę cenzurować). To się żyć odechciewa, a te warszawskie cwaniaki śpią spokojnie i jeżdżą wypasionymi furami służbowymi za mój dach i się śmieją mi prosto w twarz że frajer jestem że dałem sobie wcisnąć takie g... za kupę pieniędzy.
  2. Mijają 3 miesiące odkąd odwiedził nas kolejny ekspert producenta i UWAGA!!!! - Orzekł całkowitą wadę pokrycia dachowego- blacha została źle zawalcowana w fabryce- punkty zapięcia blachy i harfa mocująca nie są w jednej osi z płaszczyzną blachy, co powoduje przy dokręcaniu unoszenie się całego panelu ponad łaty- sporządzono protokół z oględzin....... i co? i nic. dalej mają mnie głęboko w poważaniu. Znowu pewnie myślą zapomnę na jakiś czas i sprawa przycichnie. Oczywiście dowiedziałem się wielu magicznych rzeczy- typu: prawdopodobnie cała produkcja tej blachy pod logiem PLANIA jest wadliwa- bo teraz wszystkie maszyny Planii zostały wyłączone i dalej blacha jest produkowana na maszynach RUKKI w ich fabryce, no i oczywiście już nie ma tej wady(co mnie akurat g..... obchodzi i jest bzdurą bo tak samo hałasujący dach RUKKI też widziałem). Co do sposobu montażu: cały system z zasady jest wadliwy, bo RUKKI wycofało blachy tego typu które nie są podklejane filcem na całej powierzchni od spodu. Tak więc sugeruję wszystkim z podobnym problemem nie dać się mamić tekstami o reklamacji że " jesteście Państwo jedyni, i naprawdę nie wiadomo co może być tego przyczyną" . A jak już wcześniej pisałem- montaż na łatach- skoro producent dopuszcza w instrukcji bez żadnych dodatkowych uwarunkowań jak : położenie geograficzne, strefa wiatrowa czy plamy na słońcu- to dlaczego mielibyśmy robić inaczej??? Tak czy siak znowu się sprawdza powiedzenie : że prawo jest jak płot: Lew przeskoczy, wąż się prześlizgnie, a bydło musi stać, czekać i beczeć......aż łaskawie zechce się do nas odezwać mimo tak oczywistej ekspertyzy ich własnego eksperta.
  3. Wiesz.. jest blacha i blacha. Wszyscy wokół mają zwykłą najtańszą blachodachówkę czy nawet blachę trapezową i nikt nawet nie słyszał o czymś takim. Sytuacja teraz jeszcze bardziej potwierdza że firmy budowlane mają nas za królików doświadczalnych- bo przedstawiciel RUUKKI- pan Janusz Zych, który miał prowadzić tą reklamację, jednoznacznie potwierdził w rozmowie że będą u nas cokolwiek robić jak wypróbują nowy pomysł u innego klienta. Oczywiście raczył się pan do mnie odezwać po dwóch miesiącach- jak skontaktowałem się z jego przełożonym i zagroziłem że zjawię się na BUDMIE przed ich stoiskiem z transparentem- wcześniej nawet nie odbierał telefonów- ciężko tego nie nazwać po imieniu. Dziś było dobre światło i taki leciutki wiatr, że wyszedł bardzo fajny filmik co się dzieje z dachem na garażu w skali mikro. Dach na garażu już raz naprawiany przez certyfikowaną ekipę PLANNII (czyli łaty co mniej niż 20 cm, wkręty w każdą łatę, taśma głusząca podklejona pod blachą), wiatr mooże 10 m/s, więc wyobraźcie sobie co robi ponad 200m2 takiego dachu przy standardowym wietrze na jesień przez całą noc. Zastanawiam się tak dla jaj, udostępnić maila do pana Zycha i jego przełożonego, żeby każdy z forum napisał że właśnie buduje dom i pod wpływem tego tematu zrezygnowaliście z ich produktu... A tu link do filmiku : https://youtu.be/x6ONYY-wpvE
  4. Dlaczego nie wybraliśmy dachówki?? Po pierwsze u nas tak wieje....... normalnie. Tak długo jak mieszkam na pomorzu- znaczy się od urodzenia, to nie mogę powiedzieć że tu gdzie teraz dom stoi wiało jakoś szczególnie bardziej niż 20-30 km dalej w głąb lądu- a dom do samego morza ma również ponad 25km w linii prostej. Po drugie nigdy nie sądziłem do tej pory (i nikt inny również)że zamontowana blacha na dachu poza dźwiękiem stukających kropel deszczu może wydawać jeszcze inne odgłosy(umówmy się że dźwięk deszczu jest wogóle niesłyszalny przy tym co wyrabia ten dach przy podmuchach wiatru). Poza tym, nawet jak by mi ktoś mówił o tym że to tak hałasuje to pewnie bym i tak w to nie uwierzył, tak jak mi teraz ludzie nie wierzą jak przychodzą się pytać o tą blachę(bo chcą zamontować taką samą). Sprzedawca oczywiście zachęcał i zapewniał o wszystkim co chcieliśmy usłyszeć, a mnie przekonywał jeszcze taki fakt że nigdzie nie ma "farmerów" na zewnątrz, więc w poszyciu nie ma dziur przez które później może lecieć woda, albo które mogą rdzewieć jak przy normalnej blachodachówce. O "walorach estetycznych" jako facet nie dyskutuję......
  5. Pisząc w niedzielę o przejściach szwagierki z firmą RUKKI nie spodziewałem się że ta sprawa będzie również mnie dotyczyła. Otóż po kolejnych mailach do PLANJI, zadzowoniono do mnie z informacją, iż w " związku z połączeniem się obu firm w Szwecji ....(bla bla bla) decyzją zarządu w Szwecji zasadniczo firma PLANIJA Polska przestała istnieć" (zamknięto zakład produkcyjny gdzieś pod Warszawą, linię produkcyjną i niewielką część załogi przejął zakład RUKKI też gdzieś pod Warszawą, pozostała tylko nazwa, i część asortymentu) - tym samym odpowiedzialnym za moją reklamację teraz jest RUKKI Polska i w zasadzie powinienem czekać na kontakt człowieka z ich strony(czyli " proszę czekać na kolejny rozkaz z MATPLANETY..")- Jeżeli to nie jest jawna kpina z nas- klientów firm produkujących materiały budowlane to co to jest????
  6. Problem z wrzuceniem jakiegokolwiek filmiku czy nagrania jest taki (mówię to jako elektronik), że wszystkie ogólnodostępne urządzenia nagrywające (komórki, dyktafony, kamery, aparaty) mają automatyczne redukcje szumów i pasmo ograniczane do ludzkiej mowy. Efekt nagrywania jest taki że wraz z usunięciem szumu wiatru(no bo dzieje się to jak wieje wiatr) wycina się 99% całego hałasu, i to co zostaje na nagraniu jest ledwo słyszalne. Musiałbym mieć sprzęt profesjonalny, gdzie samemu mógłbym decydować o filtrowanym paśmie i poziomie redukcji szumów. Tak czy siak znowu zostałem olany (powinni zmienić chyba nazwę na OLANIIA), i przestano odpowiadać na moje maile. Chyba jednak założę jakiegoś bloga czy coś, to może wtedy będą chcieli ze mną rozmawiać. Natomiast powiem jeszcze tyle że sytuacja szwagierki z RUKKI nie jest nic lepsza: wynik narazie jest taki że najpierw stwierdzono wady wykonawcze(ale dokładnie nie stwierdzono jakie), a potem w zasadzie ich nie stwierdzono, i sprawa dziwnie utkneła. Kiedy wściekła szwagierka po ostatnich wichurach dodzwoniła się do samego prezesa RUKKI Polska to był kompletnie pijany(tydzień po sylwestrze). Trzy dni później sam oddzwonił, dowiedzieć się o co jej chodziło, po czym zadzwonił 2 dni poźniej poinformować ją, że ich sprawa została już "zamknięta", gdyż nie stwierdzono wad produktu, ani błędów wykonawczych. Tak więc producenci materiałów budowlanych robią z nami co chcą(nie chciałem użyć słowa dy......). Mam jeszcze pomysł zmasowanego ataku mailowego na skrzynki tych obu firm, ale pewnie szybko by mnie ich informatyk wrzucił do spamu...
  7. Witam ponownie po dłuższej przerwie. Jako założyciel tematu czuję się zobowiązany poinformować o zmianach jakie zaszły w sprawie wymienianego tutaj na początku hałasującego dachu PLANIA CLICK. Otóż to co zaszło potwierdza że forum jest raczej monitowane przez producentów materiałów budowlanych: Po kolejnych mailach do prezesa PLANII-Pana StanisławaTyca, doczekałem się w końcu jakiejś tam reakcji- przysłano głównego inżyniera z propozycją procedury naprawczej dachu: 2 razy więcej łat, 4 razy więcej wkrętów i do tego mata głusząca(okazało się że PLANIA nie ma takiego materiału w swojej ofercie- więc była to mata z RUKKI- ale ponoć się połączyły te firmy). Na pytanie czy to rozwiąże ten problem, usłyszeliśmy że trzeba najpierw spróbować- więc zapadła decyzja o tym że skoro nikt nie jest pewny czy to cokolwiek da, to spróbujemy najpierw na garażu. Oczywiście jak się domyślacie musiałem zapłacić za dodatkowe materiały. PLANIA ze swojej strony dała certyfikowaną ekipę i te wkręty których miało być więcej. Ekipa w jeden dzień zdemontowała dach na garażu, przybiła dodatkowe łaty- teraz są chyba co 15 centymetrów, pokleiła tą niby głuszącą matę i montowała wszystko spowrotem. Zgadnijcie jaki był efekt..... żaden, w zasadzie( zmienił się tylko dzwięk blachy- mniej metaliczny). Biorąc pod uwagę inne czynniki jak dodatkowe koszty, czy to że widać że zamki na arkuszach nie są już tak prosto pozapinane jak wcześniej, to chyba muszę powiedzieć że jest nawet gorzej. Fakt że robiła to jeszcze certyfikowana ekipa z PLANII jeszcze bardziej pogrąża tą firmę i ich stanowisko w początkowym etapie reklamacji o błędach wykonawczych naszego wykonawcy- bo ich ekipa przy zwiększonych nakładach finansowych na materiały zrobiła to tak samo. Ten eksperyment naukowy kosztował mnie dodatkowy prawie 1000 PLN(a garaz to mniej więcej 1/3 dachu na domu )- procedura naprawcza w pełni została zaproponowana przez producenta blachy, tak więc producent moim kosztem(finansowym- o nerwach już nawet nie wspominam) przeprowadził test swojego produktu, który potwierdził że dalej nad nim nie panuje. Ciekawe co teraz wymyślą i ile na tym stracę.... P.S. od jakiś 2-3 dni ludzie z okoli trójmiasta na pewno widzą że na zatoce jest "lekki wiaterek"- a my mamy ARMAGEDON- i nawet teraz jak to piszę dudni mi w domu.
  8. Żeby to było jasne- jestem ostatnią osobą która robiłaby coś żeby się chwalić przed sąsiadami- zwłaszcza chałupą- bo taniej "wkurzyć" sąsiada można samochodem albo chociaż telewizorem(a jak pisałem już wcześniej to ani jednym ani drugim nie bardzo mam jak "zasiać mariana na dzielni")- i tu kolejna manipulacja w reklamie M-banku, że musisz mieć większy telewizor niż twój sąsiad. Poza tym tu nie ma zbyt wielu sąsiadów a ci co zostali to raczej i tak mnie kładą na łopatki. Też nie jest tak że jak to ktoś napisał, jechałem głową do przodu. Zdażało nam się myśleć nad tym i owym i powiem więcej teraz na to patrząc, to nawet za bardzo. Frustracja- tak z perspektywy czasu, pewnie dlatego właśnie że wszystko było z 20 razy przemyśliwane tam i z powrotem(może z wyjątkiem lokalizacji, ale też rozważaliśmy zamianę gołej działki na inne miejsce) aż sami się upewnialiśmy że wybieramy za każdym razem najlepszą opcje, a efekt jakoś tak nie powalał na kolana, był niezauważalny, lub wręcz denerwujący i uprzykrzający życie względem tzw. tradycyjnych rozwiązań. Czyli standardowo: miało być tak pięknie a wyszło jak zwykle. Zazdroszczę tylko Marianowi charakteru,że nie przyzna się do żadnej błędnej decyzji przy budowie swojego domu. Jakieś 10-15 lat temu był taki polski film- ale nie pamiętam tytułu i aktorów. Główny bohater prowadził taki mały skład budowlany no i standardowa scenka jak z CASTORAMY- rodzinka w ciąży wybiera chyba kafelki do kuchni. No i ten sprzedawca w garniturze mówi, że te "polskie kafelki co prawda wyglądają tak samo jak te włoskie i są o połowę tańsze, ale ich zdecydowanie nie poleca, bo wiadomo jak budować to na lata" . W toku filmu głównego bohatera zostawia żona, do pracy przychodzi w szortach a nie garniturze itd. No i przychodzi ta sama rodzina już z urodzonym dzieckiem i mówią że przyszli po te lepsze kafle co on je tak polecałł i specjalnie na to wzięli pożyczkę, na co sprzedawca powiedział, nie przestając jeść jakieś pierogi, że jak se wezmą te polskie to im jeszcze na meble do kuchni starczy i będą tak samo zadowoleni... (Tak przynajmniej zapamiętałem ten film). Czasami może i telewizja nie kłamie....
  9. Co do kwestii dachu- dlaczego Marian sądzisz że miałbym zmyślać tą całą historię- nie jestem przedstawcielem handlowym żadnej z konkurencyjnych firm, żeby miało mi to coś dać. Też już myślałem o oflagowaniu dachu- ale dom stoi raczej w takim miejscu że nie zrobi to na nikim wrażenia. Miałem też koncepcje wynajęcia tablicy elektronicznej na głównym skrzyżowaniu w Rumii, ale mój prawnik mi to raczej odradził- ogólnie szkoda nafty i życia. Nie po to człowiek dom buduje- który ma być jego jakimś tam azylem- dawać poczucie bezpieczeństwa, żeby się non stop z jego powodu po sądach szlajać- wcześniej w zasadzie na korytarzach w sądzie spędziłem 3 lata w innych sprawach, więc wiem że nie jest to najprzyjemniejszy sposób rozwiązywania konfliktów. Na chwilę obecną powiem tylko tyle- jako rada dla następnych którzy by rozważali tego typu pokrycie- wolałbym zwykłą cynkowaną blachę trapezową- którą mógłbym nawet malować co 7-10 lat. Byłoby ciszej, taniej i bezstresowo. Co do wyborów działki- wiesz, ciężko jest założyć że 30 lat będzie się pracowało w tym samym miejscu, a nawet jeżeli byłoby inaczej to chyba nikt nie buduje domu od nowa co 5 lat za każdym razem jak zmienia pracę. Poza tym była to forma "posagu"- co więcej była nawet idealnie skomunikowana z ówczesną pracą- ale jak wiadomo życie skoryguje nawet najlepsze plany. Teraz będzie taki mały wywód filozoficzny(może to jakoś dotrze do tych co dopiero zaczynają) Spójrzcie jaka jest standardowa rola dla faceta w naszym społeczeństwie: drzewo, syn, dom. A jak dom no to przecież wiadomo że trzeba porządnie- na lata. I problem leży ogólnie w tym że chyba zapominamy o tym że dom buduje się po to żeby mieć gdzie mieszkać z rodziną, tylko czynimy sobie święto z samego faktu budowania. Na ten przykład:mój kolega który powiedzmy jest projektantem automatyki do biurowców itd, zadecydował że jego dom będzie "inteligentny" pod względem instalacji. Zaprojektował wszystko zgodnie ze sztuką, sam wszystko wykonał samemu- no bo przecież jest ekspertem, na samo okablowanie domu wydał 5 razy tyle, co ja na całą instalacje (nie mówiąc już o sterownikach i głównym komputerze). Fajne bylo to, że faktycznie ograniczała go tylko fantazja w tym jak konfigurował reakcje domu, jednak jeszcze bardziej zabawne było jak dzwoniła do niego żona i się pytała jak może zapalić światło w kuchni..... a jak piorun trafił w podstacje, to 2 tygodnie siedzieli przy świeczkach, zanim zciągnięto nowe sterowniki. I każdy z nas pewnie zna podobne historie z pompami ciepła itd.... Zamiast budować relacje międzyludzkie to budujemy nasze domy- twierdze, fortece. A potem okazuje się jak skończymy że nie ma kto w nich mieszkać, bo dzieci się już dawno wyprowadziły- i na koniec zostaniem nam tylko ostatnio wychwalany produkt bankowy jakim jest odwrócona hipoteka- budujemy za dobre domy- bo jak to było chyba w "alternatywy 4" "ten dobry to był za dobry dla nas, bo pewnie ten gorszy byłby lepszy". Znakiem obecnych czasów jest to że nie mamy czasu spokojnie porozmawiać ze znajomymi na mieście jak ich spotkamy, bo śpieszymy się żeby spotkać się ze znajomymi na FACEBOOKu. Każdy z nas budujących w jakiś sposób przypłacił zdrowiem swój dom- uszkodzenia kręgosłupa i wszystkie inne formy dyskopatii to raczej standard. Ja od ciągłego jedzenia w pospiechu i nieregularnie (bo przecież zawsze było coś co trzeba było załatwić, zrobić, kupić, przywieźć , zanim się zrobi coś innego, żeby inni nie musieli czekać z robotą- bo każdy ma chyba manię żeby się wprowadzić na święta...) przypłaciłem tak rozległą przepukliną żołądkową że musiałem być operowany w akademii medycznej rok temu- ale nie ma to być historia o tym co kogo boli. Czekając na operację, leżałem w pokoju z człowiekiem, który pochodził z jakieś wsi z Mazur- całe życie w PGR na ciągniku i w mieszkaniu służbowym. W sumie miał już usuwany kolejny nowotwór, ale mówił że już jest dobrze, dzieci się usamodzielniły, wyprowadziły do siebie, ma z żoną teraz aż 27m2 i renty też starcza.Mówił że byłby szczęśliwy gdyby udało mu się dożyć chociaż do świąt. Jego zabrali pierwszego na operację, i później go już nie widziałem.... Ciężko tutaj polemizować z faktem że powinienem być szczęśliwy z posadzki żywicznej.... A co do błędu w temacie: jestem dyslektykiem i mam na to papier od 20 lat- czyli zanim jeszcze była moda żeby tak nazywać każde leniwe dziecko w szkole. I tak jako ciekawostkę podam że jeżeli zakładając że dziecko korzysta mniej więcej z 5 % możliwości swojego mózgu, dorosły człowiek mniej więcej z 2%, to dyslektycy korzystają tylko z 1/5 możliwości normalnego człowieka, co daje 0,4%- co pewnie wyjaśnia dlaczego zawsze podejmowałem niewłaściwe decyzje....
  10. z tym dachem- temat rzeka- opisywany w innym poście. W ogólnym skrócie- prawnicy zostali odpaleniu już 2 lata temu- Pismo do sprzedawcy poszycia- on sprawę przekazuje do producenta, producent przysyła eksperta który wraz z wykonawcą nie stwierdzają żadnych wad które mogłyby powodować takie zjawisko. ekspert wraca do siebie do warszawy, po dwóch miesiącach dostaję informację od sprzedawcy że odrzucono reklamację z powodu wad wykonawczych.... Próbuję się skontaktować przez miesiąc z panią Urszulą od reklamacji, która w końcu mówi mi że nie może udzielić mi informacji w mojej sprawie bo... nie jestem stroną. Prawnik informuje sprzedawcę że w takiej sytuacji kierujemy sprawę do sądu. Po dwóch dniach zjawia się u nas sprzedawca z informacją że jest dla nas propozycja od producenta, ażeby sobie wkręcić w cały dach takie "magiczne wkręty" które oni nam dostarczą- Jak to mój prawnik określił- zrobić sobie biedronkę na dachu. Oczywiście jesteśmy przy okazji informowani, że nie jest to zgodne ze specyfikacją produktu, więc robimy to na własną odpowiedzialność i tracimy gwarancję na perforację blachy. Uznaliśmy to za towar niezgodny z umową. Następnie zjawił się sam pan Prezes firmy PLANNJA, który nakłaniał do rezygnacji z drogi sądowej, mimochodem mówiąc że oni też mają prawników- "i to z Warszawy". Stwierdził jako najwyższy stopniem w firmie, że on również na chwilę obecną nie znajduje wady w wykonaniu, ale chcieliby wykonać parę testów i ekspertyz- obejrzeć dokładnie łaty- więc pewnie dalej szukali haka na wykonawcę, oraz w niektórych miejscach pomontować maty głuszące- tak profilaktycznie. Na pytanie dlaczego instrukcja zmieniła się aż 4 razy w ciągu roku usłyszałem że to nie przesądza o wadzie produktu, a jedynie o tym że "ewoluje". W zamian za rezygnację z drogi sądowej zaproponowano nam" inicjatywę handlową"- nigdzie nie mogło paść słowo reklamacja, w której to deklarowano się mniej więcej że ta "cecha produktu"- by nie użyć stwierdzenia wada, zostanie u nas wyeliminowana. Mając takie zapewnienia takiej osoby jak prezes, zrezygnowaliśmy z drogi sądowej. Oczywiście minął termin, kiedy mogliśmy jeszcze dochodzić jakiejś tam rękojmi przed sądem i wszyscy o nas zapomnieli. Minął rok, mija drugi rok, wykonawca twierdzi że nikt bezpośrednio nie udowodnił jemu żeby coś zrobił źle lub niezgodnie z instrukcją jaka wówczas obowiązywała więc nie widzi powodu czegokolwiek naprawiać za darmo, sprzedawca twierdzi tylko że jest tylko pośrednikiem między producentem i czeka na reakcję z jego strony, a sam pan Prezes ogólnie stwierdza że ta inicjatywa handlowa w zasadzie mówi że jak my załatwimy wykonawcę prac naprawczych(których nikt nigdy nie określił dokładnie), to ich eksperci mogą przyjechać i popatrzeć....(może się czegoś nowego dowiedzą). Tak więc wszyscy oni wiedzą że formalnie to mogę ich teraz jedynie w koniec pleców pocałować i wydaje mi się że pozostało mi tylko głośno mówić o tym, ażeby ludzi przestrzegać przed takimi wynalazkami-ale pewnie i tak większość z nas w nic takiego by nie uwierzyła. P.S. Szwagier również odpalił prawnika wobec swojego dachu firmy RUKKI, przeszedł zbliżony szlak bojowy i w zasadzie osiągnął taki sam efekt. P.S. 2 - tak, myślę poważnie o sprzedaży tego domu, i trawnik nie robi na mnie wrażenia- ja taki prosty chłop prawie ze wsi jestem, ale szkoda mi dwóch rzeczy: pracy i poświęcenia mojej rodziny- szczególnie ojca, oraz garażu- bo mam/ albo miałem takie hobby- renowacja starych samochodów- z czasu studiów została mi Warszawa z 68 roku i cały czas niestety mam nadzieję że jeszcze będę miał możliwość powrócić do jej reanimacji.
  11. Sorry ale w mojej ocenie śmieszny- jak nie żenujący wydaje się fakt że po takim czasie miałbym reanimować taką posadzkę- nie widziałem ani nie słyszałem jeszcze o nikim kto by wymieniał glazurę albo panele co półtorej roku. Nie podejrzewasz mnie chyba z resztą że taka usługę wykonałem- za 8-10 lat, jak już nie będę mógł patrzeć na tą podłogę, to wytłukę ją młotem do samego styropianu- łącznie z podłogówką- zrobię nową wylewkę i położę zwykłą glazurę- przynajmniej nie będę się stresował że zostają rysy po kółkach od zabawek dziecięcych.
  12. Aż taki "myślący inaczej" to ja nie jestem żeby przeszkadzał mi gwizd wiatru na krawędziach blachy. Problem już wcześniej opisywany w innym wątku. Ogólnie przy podmuchach wiatru(raz bardzo małych a czasami musi dmuchnąć więcej niż 10m/s ) blacha się unosi nad łaty i tłucze o nie niemiłosiernie. Huk jest taki, jakby piorun w dom trafił. Dach jest prosty jak świński ryj- zwykły dwuspadowy- żadnych udziwnień, lukarn, wykuszy itp- jedyne więcej udziwnienie to blacha częściowo na elewacji. Patrząc na to z boku to widać normalnie "meksykańska falę" na całym dachu. Więcej aspektów techniczno-prawnych opisałem w innym temacie. Ogólnie standardowy ping-pong, wykonawca zrobił zgodnie z instrukcją, producent twierdzi że jest wszystko ok, ale instrukcję montaż zmienia kilkakrotnie żąglując rozstawem łat i gęstością wkrętów mocujących, przysyła swojego experta, który nie jest wstanie wskazać konkretnej wady wykonawcy- ale i tak twierdzi że to jego wina. I tak wszyscy są szczęśliwi tylko ja po nocach spać nie mogę- a jak się mieszka nad morzem, gdzie jesień- zima to okres sztormów- wiatr 20-30m/s możecie sobie wyobrazić co tu się dzieje. Żeby było ciekawiej, szwagierka chciała taką samą blachę- którą wybijaliśmy jej z głowy, więc wybrała firmę RUKKI. Mieli certyfikowaną ekipę producenta która zapewniała " że jak oni zrobią to nie ma.......... żeby hałasowało" , dali łaty dwa razy gęściej, 3x więcej wkrętów, robili magiczne obróbki blacharskie na zakończeniu pasów blachy, a hałasuje chyba jeszcze bardziej. Oczywiście też standardowy ping-pong techniczno- prawny między wykonawca i producentem, kto ponosi za to odpowiedzialność- i dlatego twierdzę że jesteśmy królikami doświadczalnymi- bo może się w końcu uda.....
  13. Zasadniczo to znaczy 124m2 plus garaż 24m2- ale garaż jest wolnostojący i nieogrzewany- wolnostojący bo dostaliśmy takie a nie inne warunki zabudowy na szerokość elewacji domu i ni jak dało się go przytulić do domu.
  14. Drogi Marianie, nie czepiam się Ciebie, bo jesteś bardziej zadowolony ode mnie. Nie czepiam się również tego że całkowicie zmieniłeś bieg tego tematu.Temat też nie miał mieć charakteru użalania się nad samym Mną czy wychwalaniem akurat Twoich decyzji. Nie miała być to również psychoanaliza mojej osoby- bo to że nie toleruję innego zdania niż moje własne to wiem bardzo dobrze, tak samo jak to że nie szanuję nikogo kto wogóle ośmiela się w jakikolwiek sposób podważać moje racje, bo przecież jestem najmądrzejszym inwestorem na świecie na pewno, a może i we wszechświecie- ale tego to na razie raczej nikt mi nie jest wstanie udowodnić że jest inaczej. A korzystam z forum tylko i wyłącznie dla tego żeby się z innymi droczyć i mieć z tego dziką radochę..... A tak na poważnie.... Na pewno i Tobie i Mnie nikt z tych co ani razu szpadla nie miał w ręku nie może powiedzieć że było lekko, łatwo i przyjemnie. Co do samej posadzki żywicznej: byłem zapewniany przez wykonawcę o trwałości porównywalnej z glazurą-że ślady mogą pozostać jak wejdę w butach z piaskiem- co nawet taki "ciemny rozum" jak Ja jest w stanie zrozumieć. I również byłem informowany że główną zaletą jest możliwość regeneracja takiej posadzki. Natomiast kiedy po półtorej roku zaprosiłem wykonawcę ażeby się wypowiedział co do kosztów regeneracji to kwota ta wynosiła ponad 1/2 kosztów wykonania od zera(taki drobny szczegół o który się nie zapytałem wcześniej). Za takie pieniądze (wykonanie + regeneracja) mogę panele wywalać co 2-3 lata a i tak w 25 lat nie osiągnąłbym takiej kwoty. Nie wspominam nawet o tym że doszło do pęknięcia na samej dylatacji- mimo że niby stosowano specjalne elastyczne taśmy łączące, które miały temu zapobiegać. Byłem wiernym czytelnikiem samego Muratora- łącznie z odszukiwaniem archiwalnych numerów- ażeby naprawdę każdy wybór był dobrze rozważony i muszę powiedzieć że dopiero teraz widzę tendencyjność jego artykułów- Wszelkie nowinki są wychwalane w niebogłosy- natomiast jeżeli jest mowa o wadach, to raczej nikt nie stara się ich uwypuklać lub są częściowo przemilczane- jak zwykle życie wszystko koryguje. Definitywnie zraziło mnie do siebie to pismo kiedy w jednym miesiącu pisano o cudach jakie dostarcza rekuperacja( artykuł oczywiście zakończony reklamą producenta takich systemów), natomiast w kolejnym wydaniu był artykuł wychwalający jakieś nowoczesne osiedle pod Warszawą, gdzie deweloper celowo zrezygnował z rekuperacji, gdyż zyski z jej ewentualnego posiadania są niewspółmierne do kosztów jakie pociąga za sobą to rozwiązanie(jak normalny człowiek ma się w tym połapać czy robi dobrze czy nie?). Również kiedy Murator pisał po pokryciach dachowych na rąbek typu CLICK (oczywiście zakończonych reklamą PLANNI), ani razu nikt nie wspomniał o wadzie w postaci uciążliwego hałasu od podmuchów wiatru. Kontaktowałem się z kilkoma ludźmi posiadających tego typu dach, i okazuje się że wszyscy producenci mają z tym problem-nie mają pomysłu jak to rozwiązać i tak naprawdę eksperymentują na swoich klientach, za nasze ciężko zarobione pieniądze i kosztem naszych nerwów. I w zasadzie tyle w tym temacie- nie mam zamiaru się z kimkolwiek o cokolwiek już kłócić czy udowadniać że rozwiązanie A jest lepsze/gorsze od rozwiązania B bo jedno się psuje, a drugie zużywa...Dla normalnych ludzi, takich jak ty i ja nie ma to żadnego znaczenia, skoro tak czy siak musimy się z tym jednakowo użerać. P.S. Dla kolegów powyżej- dom ma zasadniczo 120m i w takim też mniej więcej klocku z komuny mieszkałem. Co do składu osobowego to plany były i są na 4 lokatorów- ale jak każdy wie- życie lubi zaskakiwać w najmniej spodziewanym momencie.... (koledze po dwójce zdażyły się jeszcze trojaczki..). W tym starym komunistycznym klocku było jasne jak słońce że trzeba było codziennie iść napalić i nikogo jakoś to nie dziwiło, tak samo jak to że co 7-8 lat trzeba było wziąc do ręki palnik, parę rolek papy i przelecieć dach na nowo.Nikt nie zbankrutował kupując węgiel na zimę(bo nie było ocieplenia) i nikomu rączki nie odpadły ładując go do pieca- tak samo nikt nie umarł na grzybicę czy co tam bo nie było wentylacji. Ja wiem że pewnie idealizuję to bo oczywiście to były czasy dzieciństwa i tak samo nasi rodzice pewnie wspominają komunę, że stało się 3 noce żeby kupić cement i też było fajnie.
  15. Chyba jednak czas zamknąć temat(prośba do admina). Kolega Marian Się chyba trochę za bardzo rozkręcił i temat całkowicie zboczył toru. Tak tylko wyjaśnię koledze Marianowi że: Tak a i owszem, budowaliśmy "sposobem gospodarczym" i nie uważam że mam się czego wstydzić. Aczkolwiek zarzut o używaniu najtańszych materiałów i wykonawców mija się całkowicie z rzeczywistością. Tam gdzie wiedziałem że nie jestem w stanie czegoś wykonać były ekipy- ( dach do którego mam największe pretensje wykonywała ekipa która niby była nawet po szkoleniach w Planni- producenta nieszczęsnej blachy EMKA Click). Cena materiałów i ekipy w żaden sposób nie wpływa na zadowolenie: mam w domu posadzkę zarówno z parkietem-kładł majster, żywicę- robiła wyspecjalizowana ekipa za DUUUŻE pieniądze, jak i zwykłe najtańsze panele z Castoramy(z czego jestem najbardziej zadowolony)-okazują się najbardziej trwałe i 100 razy bardziej odporne na dziecięce zabawki niż 15 razy droższa żywica(mimo oczywistych zapewnień firmy o jej niezniszczalności). Temat miał być trochę psychologiczny- testem konsumpcyjności, celem (w podtekscie) miało być właśnie uświadomienie ludziom żeby nie dali się mamić reklamom i naciągać wszelakim przedstawicielom handlowym na (nawet całkowicie nie sprawdzone w realnych warunkach) nowinki i cuda bo w żaden sposób nie zwiększy to ich zadowolenia z tego co wybudowali. Znam bardzo szczęśliwych ludzi którzy mieszkają w 100-letnich domach na końcu świata, opalanych piecami kaflowymi, z oknami z których już dawno kit wypadł, z ociepleniem stropu z liści, dachem krytym eternitem i są zadowoleni bo w końcu zrobili sobie ubikację w domu.....
×
×
  • Dodaj nową pozycję...