Tło: założyłem sprawę w sądzie wykonawcy balkonu. Na balkonie pękły płytki, pod balkonem pojawiły się strużki wody w jednym miejscu (trzy obok siebie w odległości ok. 10 cm). W mieszkaniu pod spodem nic się nie stało. Przynajmniej jeszcze Choć właśnie - dla biegłego i wykonawcy nie liczy się to, czy balkon dobrze wykonany, ale to że się nic nie stało w mieszkaniu pod spodem (co np. patrząc na sytuację w Modlinie wskazuje, że samoloty powinny latać, a dopiero jak jakiś by zassał grudkę, to wtedy powinniśmy się martwić).
Najbardziej przeraziło mnie to, że biegły miał gdzieś to, co zgłaszałem (za to był żywo zainteresowany historiami wykonawcy, a mój błąd, że nie prostowałem ich od razu, ale nie chciałem w pyskówę się wdawać). Choćby nawet fakt, że deszcz kropi, a ja to przecież muszę zabezpieczyć, jak rozkują. W notatkach zaczął zapisywać informacje bez ich sprawdzenia, np.:
Pod zewnętrzną warstwą hydroizolacji jest szlichta, pod spodem folia (jako warstwa przeciwpoślizgowa), pod spodem styrodur. A na samym dole hydroizolacja. I to by było ok, gdyby ta hydroizolacja była wywalona na ścianę choć odrobinę, albo chociaż pociągnięta pod termoizolacją (styropian, o tym za chwilę) do samej ściany. Ale tam są fragmenty papy, puste i hydroizolacja. Zresztą sama hydroizolacja na dole to też góry i doliny pod spodem. Co biegły zapisał, że hydroizolacja jest aż do ściany i wywinięta na ścianę.
(dla porównania, jak wyglądało zdejmowanie papy i jak wyglądała płyta goła z zdjętą papą)
W ogóle z termoizolacją też zabawnie, bo mówię, że jest termoizolacja, wykonawca zrobił w niej dziury i nie zalepił, a płytki przykleił z dziurami w środku i silikonem byle jak uszczelniał. A biegły prosi o gwoździa albo śrubokręt, to daję śrubokręt i chwilę dłubie w tynku. Zrobił malutką dziurę i stwierdził, że to beton. Znalazłem dziurę w taśmie i wbiłem śrubokręt na 5cm bez problemu.
Z innych ciekawostek, to zawsze mi się wydawało, że listwa prowadząca służy do tego, aby jak się robi warstwę wyrównawczą albo gładź na ścianę, to by było łatwiej i łatą móc ją wyrównać na listwach. Biegłemu nie wydawało się dziwne, że listwa prowadząca wystaje wesoło i jest byle jak popaćkana. A jak teraz patrzę na zdjęcia, to widzę, że jest zardzewiała. To też pewnie nie jest istotne.
W ogóle to mu się spieszyło i pewnym momencie albo on do kogoś, albo ktoś do niego zadzwonił i biegły rzucił do słuchawki "grzejcie wódę", co akurat nie musi od razu oznaczać umawiania się na wódę, bo każdy ma tam jakieś swoje zwroty
No i z innych spraw, to olał zupełnie grubość warstwy hydroizolacji, która powinna mieć 2-5mm, a ma 1mm.
I prawie że olał brak dylatacji - jak usłyszał od wykonawcy, że sznur jest i jest między płytkami, to stwierdził, że jest ok. Ale chwilę wcześniej mówił, że dylatacje powinny być w szlichcie. Powinny być nacięcia i tam sznur. Dosłownie chwil kilka wcześniej tak mówił, a potem nagle odwrót.
Przejął się nieco grubością szlichty 2,5cm na 2cm styrodurze. Warstwa dociskowa, to tylko takie potoczne określenie, bo ona nie ma niczego dociskać, nie?
Gdy potem zabezpieczałem balkon i zacząłem czuć grzyb, to zacząłem brać losowe kawałki tego, co zostało skute i od wszystkich było czuć grzybem. Gdy zadzwoniłem, aby to jeszcze przekazać, to stwierdził, że po zimie to zawsze czuć grzybem. Pomiędzy kilkoma warstwami hydroizolacji. A jak skuwane było to sam stwierdził, że wilgotne w środku jest.
A na strużki pod balkonem stwierdził, że to nie ma nic wspólnego i to nie ma znaczenia. Bo dopiero jakby był grzyb u sąsiada, to miałbym coś robić, nie? W końcu usunięcie grzyba ze ściany, to tylko przewietrzenie pomieszczenia i machnięcie gruntem po ścianie i wszystko jest już git wtedy.
A miał stwierdzić, czy balkon jest prawidłowo wykonany i zgodnie z technologią sopro tak, jak to zostało określone w umowie.
Czy ze wszystkimi ekspertami/biegłymi tak jest?
Już pomijam docinki i że pan nie jest technologiem i pan się zasymilował z sąsiadami, którzy wyciągają kasę. I że młodzi wszyscy tacy są.
A jeśli się mylę, to poprawcie mnie, proszę.