Szanowni Państwo, Proszę zrozumieć brak mojej obecności na forum. Prowadzę działalność gospodarczą wymagającą ode mnie ogromnego zaangażowania czasu. Bardzo często do domu wracam późnym wieczorem i nie mam czasu i siły śledzić wątków na forum. Nie jestem w stanie odpisywać na wpisy pojawiające się lawinowo. Nie mam przekonania co do zamieszczania tego wpisu bo znając Wasze nastawienie wiem, że każdy argument obrócicie przeciwko mnie a ja nie będę miał już możliwości tego skomentować. Najbardziej szkoda jest tutaj firmy Danfoss bo jej chyba oberwało się najbardziej a zapewniam was że wielu ludzi zaangażowanych było w tą sprawę i próbowało rozwiązać ten problem. Ktoś tam wspominał że używa produktów Danfoss i są niezawodne . Faktycznie w tej branży są najlepsi i nie przez przypadek związałem się z tą firmą , znam ich produkty na wylot i te instaluję wyłącznie . Ale do rzeczy Poniżej przedstawiam sprawę opisywaną przez Pana Krzysztofa widzianą z mojej perspektywy. Prace na których wykonanie podpisaliśmy umowę obejmowały dwa etapy: I składający się z instalacji ogrzewania podłogowego i II składający się z wykonania kotłowni i wszystkich prac instalacyjnych związanych z pompa ciepła. Zgodnie z umową przystąpienie do wykonywania prac każdego z etapów mogło nastąpić po opłaceniu przez klienta zaliczki za dany etap. Przed rozpoczęciem pierwszego etapu Pan Krzysztof wpłacił zaliczkę i przystąpiłem do prac. Moim błędem było to, że jeszcze przed zakończeniem i rozliczeniem tego etapu zgodziłem się na rozpoczęcie prac w II etapie. Zrobiłem to mimo, że pan Krzysztof nie spełnił wymogów umowy i nie zapłacił pełnej zaliczki za II etap , tłumacząc się opóźnieniem w przesłaniu transz kredytu , żoną w ciąży , koniecznością prowadzenia różnych prac na budowie równocześnie . No jak to na budowie. Poszedłem Panu Krzysztofowi na rękę i rozpocząłem prace. W pewnym momencie zacząłem się niepokoić że pan Krzysztof nie ma zamiaru uregulowania należności. Stało się tak kiedy Pan Krzysztof zaczął się upierać na wykonanie próby ciśnieniowej instalacji mimo iż próba taka została wykonana wcześniej przy obecności jego kierownika budowy, a także kilku innych epizodów jak wyniesienie skrawków styropianu z garażu , wykutej dziury w ścianie itp... Pan Krzysztof zaczął wyraźnie kombinować i bałem się, że skończy się to tym, ze moja praca nie zostanie opłacona co zdarza się na budowach niezwykle często a w zasadzie jest to obecnie plagą. Dlatego w ramach zabezpieczenia zdemontowałem urządzenie i zdeponowałem jako swoje zabezpieczenie. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie było to najlepsze posunięcie. Niestety emocje wzięły górę. Chciałbym jednak zwrócić uwagę, że nie można tego działania nazwać kradzieżą z czym zgodziła się policja, której składałem wyjaśnienia (Pan Krzysztof zgłosił fakt na policję od razu , w czerwcu). Pan Krzysztof nie był właścicielem urządzenia ponieważ w umowie pompa nie funkcjonuje jako samodzielna pozycja. Pan Krzysztof wpłacił zaliczkę za wykonanie prac w tym montaż urządzenia. Nigdzie nie jest zapisane, że Pan Krzysztof opłacił pompę i stał się jej właścicielem. Właścicielem urządzenia jestem ja i do momentu przeniesienia własności nic tu się nie zmieni. Pan Krzysztof nie pisał wam że oba etapy zostały zakończone włącznie z kotłownią ,zostało tylko okablować urządzenia i uruchomić. To spory nakład materiałów , urządzeń i robocizny. Wysłałem wezwanie do zapłaty a potem pozew do sądu. Oczywiście poinformowałem sąd o demontażu i przesłałem wszystkie dokumenty. Niestety żyjemy w kraju w którym niepłacący klienci to norma. Przedsiębiorcy tracą mnóstwo czasu na ściąganie należności. Znam wielu instalatorów i każdy z nich ma podobne problemy. Ja nie mogę sobie pozwolić na zastoje w płatnościach. Mam na utrzymaniu rodzinę, muszę opłacić pracowników, kupić urządzenia i wszystkie składowe instalacji. Jedna inwestycja finansuje następną. Taka sytuacja z niepłacącym klientem może zadecydować o tym czy moja działalność przetrwa, czy nie. Współpraca z Panem Krzysztofem jest naprawdę ciężka. Myślę, że Pan Krzysztof nie jednego z Was w podobnej sytuacji szybko wyprowadziłby z równowagi. Jego uwagi i roszczenia nie mają końca. Moje ustępstwa skutkują jego kolejnymi roszczeniami. Zauważcie, że w ugodzie ja ustąpiłem o tysiące złotych, a on kłócił się o 50 zł!! Ja też mam swoją godność i są pewne rzeczy na, które się nie godzę. Chciałem się porozumieć, ale nie pozwolę się wodzić za nos. Kwestia ogrzewania podłogowego pojawiła się we wrześniu a cała sprawa to przełom Maja i Czerwca. Wcześniej były inne żądania w tym brak próby szczelności którą wykonałem. Pan Krzysztof zapomniał ze mailował z moim pracownikiem na temat tej próby i sam w mailach potwierdzał jej wykonanie . Kiedy odtworzyliśmy treść maili i zdjęcia z próby pan Krzysztof stwierdził że ten fakt „Ani nie potwierdza ani nie zaprzecza o istnieniu próby i nie jest żadnym dowodem“ Pomiar ogrzewania podłogowego nie mógł się odbyć ponieważ zostały powymieniane wkładki w drzwiach i klucze nam przekazane nie pasowały. Później żądał ode mnie kolejnych spotkań i stwierdził że próba jest nie ważna ponieważ koniecznie musi się zebrać komisja w postaci Kierownika budowy , wykonawcy i jego osobiście inaczej próba jest nie ważna. Podkreślam bardzo mocno że wszystkie te rzeczy były dla mnie całkowicie niezrozumiałe i nie logiczne. Zwracam waszą uwagę na to że szliśmy na rękę temu człowiekowi w wielu kwestiach a prace prowadzone były nawet do drugiej w nocy ponieważ pan Krzysztof wymyślił Dead Line z uwagi na umówione prace z kolejnymi ekipami ( bez zapisów w umowie). Na skutek próśb przedstawicieli firmy Danfoss postanowiłem podpisać ugodę z Panem Krzysztofem. Zgodziłem się na obliczenie podłogówki wg wyliczeń Pana Krzysztofa(nawet już nie wchodząc na budowę). Zgodziłem się również na zmniejszenie kwoty za instalację pomy ciepła o dodatkowe 4 tysiące mimo iż pierwotna oferta złożona Panu Krzysztofowi już uwzględniała rabat wynikający z promocji (właśnie te 4 tysiące). Moje ustępstwa były znaczne natomiast Pan Krzysztof zakwestionował nawet zwrot połowy kosztów sądowych tj. 50 zł. Argumentował to, że do wykonania fundamentu dla pompy wykorzystany został jego piasek o wartości ok 50 zł. Był to kolejny raz kiedy Pan Krzysztof nie wykazuje się dobrą wolą. Jeżeli faktycznie tak bardzo zależałoby mu na dokończeniu instalacji to nie kruszyłby kopii o 50 zł. To powinno Wam dać do myślenia. Pan Krzysztof jest specyficznym typem człowieka. Sam przechwalał się, że już udało mu się z wieloma wykonawcami, których ścigał i zmuszał do przyjmowania swoich wyliczeń. W ten sposób egzekwuje rabaty i inne ustępstwa. Tak było między innymi z kafelkarzami dostawcami styropianu itp. Dodam tylko że jest mi bardzo przykro że ktoś wypisuje takie rzeczy o mnie i o Danfoss bo i ja i producent robimy na rynku kupę dobrej roboty. Większość wątków tego rodzaju głównie dotyczy partaczy i firm które nie wiedzą co robią. W tym przypadku robota jest zrobiona na najwyższym poziomie z dochowaniem wszelkich szczegółów, zresztą z tego jestem znany. A już najbardziej bogu ducha winny jest tu Danfoss który sprawą zajmował się od początku w tym wysłał człowieka na inspekcję instalacji sądząc że być może coś zostało źle zrobione. Robota zrobiona jest 98% wystarczy opłacić zaległą fakturę (Według pomiaru pana Krzysztofa który nie chce wpłacić nawet tej kwoty) i wpłacić resztę zaliczki której brakuje, uruchomienie instalacji to 1-2 dni. Jeśli intencją inwestora nie jest fachowo wykonana instalacja i kontakt z instalatorem który się nią opiekuje, to co nią jest ?