Witam,
W moim mieszkaniu, w ciągu ostatniej zimy, w największym pokoju pojawił się grzyb wokół drzwi balkonowych. Obok drzwi balkonowych jest okno, ale tam grzyb się nie pokazał i zgaduję, że to podparapetowy kaloryfer skutecznie temu zapobiega. W pozostałych 2 pokojach grzyba również nie ma.
Zanim przejdę do zasadniczego pytania podam więcej szczegółów na temat samego mieszkania i pokoju z grzybem:
- mieszkanie 3 pokojowe, w przedwojennej kamienicy z czerwonej cegły, na 3 piętrze, wysoki sufit, tj. 310cm,
- ściany mieszkania mają grubość 61cm, przy czym na zewnątrz nie ma żadnej termoizolacji (po prostu tynk),
- pokój z grzybem ma powierzchnię 28m2, na ścianie wschodniej znajdują się wspomniane drzwi balkonowe i okno,
- drzwi balkonowe nie są osadzone po środku ściany, tj. są wysunięte bardziej w stronę balkonu, czyli 16cm ściany na zewnątrz, 6 cm framuga drzwi balkonowych i 39 cm ściany wewnątrz (to tam pojawił się grzyb),
- pierwotnie w pokoju z grzybem były dwa kaloryfery, mniejszy pod parapetem okiennym, drugi, bardzo duży na przeciwległej ścianie. Niestety duży kaloryfer został zlikwidowany, co było konieczne do stworzenia w tej części pokoju aneksu kuchennego i teraz pokój jest niedogrzany. W największe mrozy, kiedy na zewnątrz było -15'C, temperatura w pokoju spadała do około +18'C, może nawet mniej. Zdaję sobie sprawę, że najłatwiej byłoby wygrać z grzybem przywracając do życia duży kaloryfer ale ze względów logistyczno-technicznych to wyjście raczej odpada
A teraz czas na moje pytania:
Czy przesunięcie obecnych drzwi balkonowych na środek ściany załatwi problem grzyba? A jeśli nie to może warto rozważyć dołożenie drugich drzwi balkonowych na wewnętrznej stronie ściany, czyli stworzenie podwójnych drzwi balkonowych? A może żadne zabiegi z drzwiami balkonowymi nic nie pomogą, bo bez dogrzania pokoju grzyb i tak będzie wracał zimową porą...
Z góry dziękuję za wszelkie uwagi i porady,