Mieszkamy...., w najśmielszych marzeniach nie mięliśmy pojęcia, że to jest takie fajne, na swoim, bez sąsiadów wiercących co chwilę w ścianach i sufitach udarowymi wiertarkami, w ciszy wiejskiego krajobrazu. Sarny do nas zaglądają, ostatnio nawet zeżarły krzak malinowy, bażanty uwiły sobie gniazdko obok nas....sielanka. Tylko ręce bolą od tego mieszkania w tej sielance, w bloku walną się człek na kanapę, lotnika w łapę i luzik. A tu jak nie zrobisz to nie będziesz miał. Prosta prawda, dlatego brakuje dnia, po pracy moc obowiązków, do tej pory nie znanych. Ale było warto. Taras skończony, miejsce na ognisko, prawie gotowe, ścieżki jak tylko dojedzie materiał zaczniemy układać. I ta cisza....żaby rechocące w pobliskim bajorku...