Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

jorka

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1
  • Rejestracja

Converted

  • Tytuł
    WITAJ, tu znajdziesz opowiedzi na swoje pytania

jorka's Achievements

WITAJ, czytaj i pytaj... :)

WITAJ, czytaj i pytaj... :) (1/9)

10

Reputacja

  1. Aaa, kutuka, siaja, baja, abyba - tłumaczę - Aaa, kotki dwa, szare, bure, obydwa Mój kuzyn, jako mały chłopiec, będąc na spacerze z babcią zobaczył żołnierza stojącego na warcie, podbiegł do niego i krzyczy : Smocznik!!!
  2. jag_24 - masz podobną sytuację więc wiesz co czujemy, tylko że nasza cierpliwość już się skończyła, niemniej jednak życzę Wam wytrwałości do przyszłego roku kiedy to postawicie płot. Nasze działki są długie ok 120 m i wąskie ok 15, dom stoi mniej więcej w połowie, zrobiliśmy ogrodzenie od frontu domu (długość w granicy ok 15m) i od podwórka ok 20 m, dalej nie mam ani ochoty ani kasy fundować "miłej sąsiadeczce" ogrodzenia, być może ona na to liczy. Z sąsiadami z drugiej strony dogadaliśmy się i wspólnie zrobiliśmy ogrodzenie, a więc okazuje się, że przy odrobinie chęci i dobrej woli wszystko da się załatwić. Od kilku dni o zmroku włączam lampy z czujnikiem ruchu, jak na razie nic więcej nie więdnie. Pozdrawiam.
  3. Dzięki za radę i zrozumienie , ale na betonowy płot w granicy to ona musi dać zgodę, a na to nie mam co liczyć.
  4. Dom stoi od 15 lat, na działce którą dostałam od rodziców, zgodę na budowę w ostrej granicy dał nam poprzedni właściciel posesji na której ona teraz mieszka, widziała co kupuje. Wzdłuż fundamentu naszego domu od strony podwórka sąsiadki usypana jest kupa gruzu, nie mamy dostępu żeby sprawdzić stan tego fundamentu, ale nie robiliśmy z tego problemu, gałęzie drzew owocowych które rosną na jej działce blisko granicy z nami przechodzą na naszą stronę i po pierwsze utrudniają nam koszenie trawnika na odcinku ok 50 m , owoców nie zbiera, więc spadają na naszą działkę, nie byłoby ci nieprzyjemnie jak słyszysz że kradniesz jej zdrowe owoce, a zgniłe rzucasz na jej działkę, ale i to przemilczeliśmy powiedzieliśmy żeby ścieła gałęzie które nam przeszkadzają, bez rezultatu, w zeszłym roku zaczęło się podcinanie winorośli, która jest zasadzona na naszym podwórku i ładnie porosła siatkę, tak że nie musieliśmy patrzeć na stertę starych cegieł które u niej stoją i które zmuszeni byliśmy oglądać, poprzecinane były pędy po naszej stronie siatki, rzucanie w dom zaczęło się już w zeszłym roku, nie chcieliśmy jeszcze iść do sądu, liczyliśmy, że może sobie w tym roku odpuści, ale nie, miałam jeżynę która rosła ok pół metra od jej granicy , tak ją poprowadziłam żeby nie szła w jej stronę, ładnie zaowocowała, poszłam zebrać pierwsze dojrzałe owoce, wracam, widzę jak mnie obserwuje ze swojego podwórka, to był poniedziałek, a w środę pędy z owocami miały już zwiędnięte liście i zwiotczałe owoce i już nie mam jeżyny, za rękę nie złapałam , nie odzywam się więc i nie wywołuję kłótni, ale jak w sobotę zobaczyłam, że kolejne pędy w żywopłocie są podcięte i więdną nie wytrzymałam, zadałam jej pytanie czy nie wstyd jej po nocy zakradać się jak złodziej i niszczyć komuś jego własność i się zaczęło, tego co usłyszałam nie będę powtarzać. W nocy o 12 rzucanie w ścianę, i odgrażanie się że ona mi jeszcze pokaże, wezwałam policję, ona policji nie wpuściła, policjanci powiedzieli że miała o tej porze prawo. Odnotowali zgłoszenie i pojechali, upewniłam się czy mogę zrobić porządek z gałęziami zwisającymi do ziemi po naszej stronie i w poniedziałek to zrobiliśmy. Jesteśmy już u kresu wytrzymałości, nie wiem gdzie przyczyna takiego zachowania tej osoby.
  5. Nie wiem o co jej chodzi, ja myślę, że to ciekawy przypadek choroby psychicznej, coś na zasadzie podwójnej osobowości i , dobry materiał na pracę doktorską z psychologii.
  6. Ja największy problem miałam z ekipą od pokrycia dachu, już od samego początku współpracy było pod górkę -"fachowcom". Tę ekipę zaproponował nam gość u którego kupowaliśmy blachodachówkę, my bierzemy jego ekipę on daje nam zniżki. Mąż przyjechał na budowę na dachu już sporo blachodachówki przymocowane, ale nie ma Veluxów, ich reakcja "o k.... zapomnieliśmy", godziny ich pracy od 10 do 14, byli trudno dostępni, nie umieli wykończyć lukarn, w międzyczasie była wichura , jadę o 8 rano na budowę a tam niezabezpieczona blacha porozrzucana po działce, tego było za wiele. Na moje zarzuty usłyszałam od ich szefa , że "się nakręcam spiralą nienawiści". Męczyliśmy się z nimi 3 miesiące. Następny to był gość od kominka, już samo nazwisko powinno dać nam do myślenia - Flak, jakie nazwisko taka robota. Przegoniłam na cztery wiatry, gdyby nie zaprzyjaźniony majster (murarz), to bez nervosolu nie byłabym w stanie usiąść przy tym kominku. Elektryk, wydawał się ok. W ciągu tygodnia rozprowadził instalację, ale jak przed wprowadzeniem się wezwaliśmy go do zainstalowania gniazdek, pstryczków i oświetlenia, to już schody. W końcu jak montował plafon w łazience, stwierdził, że brakuje mu jakiegoś wkręta, wyszedł na chwilę a wrócił po dwóch tygodniach. Teraz jednak częściej wspominam tych fachowców którzy byli ok, murarze, tynkarze, hydraulicy, parkieciarz, firma od schodów, od układania kostki, było ich więcej niż tych na których się zawiedliśmy. Jak patrzymy na efekt końcowy to wszystko wyszło całkiem nieźle
  7. Działki są wąskie ale długie, domy nie stoją w linii równoległej, nasz dom stoi w granicy jej podwórka, więc nie zaciemnia jej ogródka ani przed ani za domem.
  8. Dzięki za słowa otuchy. Nie mam zamiaru łamać prawa, naruszać czyjejś własności, ani zakradać się po nocy żeby psocić na cudzej posesji. Ale w zgodzie z art. 150 k.c. po wcześniejszym bezskutecznym wezwaniu do usunięcia gałęzi które zwisały tuż nad ziemią, nad naszym trawnikiem z drzew rosnących na jej posesji wzięliśmy piłę i zrobiliśmy z tym dziś porządek. Dodatkowo zainstalowaliśmy w newralgicznych punktach lampy z czujnikiem ruchu. (czy tak powinno wyglądać spokojne życie w wymażonym domu?) Co będzie dalej zobaczymy, przepisy prawa są po naszej stronie.
  9. Potrzebuję rady w kwestii stosunków sąsiedzkich. Cz ktoś może podpowiedzieć jak poradzić sobie z sąsiadką, która nocą zakrada się i niszczy nam żywopłot, podcinając pędy, podlewa rośliny jakimś świństwem, w tym roku załatwiła nam tak już pożeczkę i jeżynę, ponieważ nasz dom stoi w granicy i ściana wychodzi na jej podwórko rzuca butelkami albo kamieniami w dom, każda próba kontaktu z nią kończy się stekiem wyzwisk pod naszym adresem. Ktoś powie, że to wariatka i zgodzę się z tym, tylko, że ta osoba wśród innych sprawia wrażenie elokwentnej i towarzyskiej, elegancko ubrana, nikt obcy nie podejrzewałby jej o takie numery. Zgłaszaliśmy już kilkakrotnie policji, za mała szkodliwość, za rękę się nie złapało, mamy psy ale to nie pomaga. Jak z taką babą sobie poradzić?????????
×
×
  • Dodaj nową pozycję...