W naszym przypadku było tak, że ja wymyśliłam budowę, mąż nie chciał o tym słyszeć. Potem załatwiłam działkę (sama - jego to nie interesowało), załatwiłam wszystkie formalności (koszty oczywiście wszystkie spoczywały i nadal spoczywają na mnie). Zorganizowałam firmę, mąż do dzisiaj nie wie jaki będzie układ pomieszczeń w środku - a projket leży w domu. Dopiero się nieco przekonuje do budowy jak już mamy piętro prawie skończone, widzi jak walczę z wszystkimi technicznymi rzeczami (Internet, znajomi, rodzina) i zaczyna się interesować. Jesteśmy na etapie załatwiania dachu i widzę, że zaczyna szukać. Jestem przekonana, że z czasem mi podziękuje za moją decyzję. Oczywiście przy znajomych lubi się pochwalić jak to się budujemy, a ja tylko zamykam mocniej usta by czegoś nie powiedzieć... I tak niestety jest wszystko na mojej głowie (oczywiście na własne życzenie - ale ja tak lubię), od formalności, przez finanse, do tego jeszcze przecież mam pracę, dom, dzieci, da się? Ale marzenia są od tego by je realizować. Także wszystkie panie w podobnej sytuacji jak ja - damy radę