KK2012
Użytkownicy-
Liczba zawartości
337 -
Rejestracja
Informacje osobiste
-
Mój klub zainteresowań
Budowa - wymiana doświadczeń
Profil płatny
-
Kategoria
usługi
KK2012's Achievements
STAŁY BYWALEC (min. 300) (4/9)
10
Reputacja
-
Orientujecie się czy na drodze wewnętrznej pomiędzy domami, gdzie każdy z właścicieli nieruchomości jest właścicielem 1/16 drogi można parkować na noc samochody jeśli jednej np. z właścicieli tejże drogi się na to nie zgadza?
- 5 odpowiedzi
-
- drogi
- parkowanie
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Mieszkając jeszcze w bloku nie miałem z tym problemu, gdyż nie było czujnika temperatury. Nawet nie zakręcałem grzejników, bo po co? W domu z czujnikiem jest już inaczej, bo kocioł jest gotowy mnie ograbić, aby podciągnąć z powrotem temperaturę do ustawionego.
-
Witam! O ile latem, wiosną czy wczesną jesienią z wietrzeniem domu nie ma problemu o tyle już w zimniejsze dni, kiedy działa już ogrzewanie jest to kłopotliwe - ze względu na straty ciepła. W jaki sposób wietrzycie dom? Codziennie otwieracie okna na przestrzał na kilka minut? Wyłączacie przy tym na chwilę ogrzewanie? Mam czujnik temperatury w domu oraz kocioł gazowy, u mnie otwarcie okien na dłużej niż 10 minut powoduje spadek temperatury o 1 lub 2 stopnie. Później piec chodzi jak szalony, aby dogrzać z powrotem. Obawiam się czy nie za bardzo tracę na tym finansowo, ale z drugiej strony trzeba dom przewietrzyć, szczególnie przed snem. Ponadto na piętrze zbiera mi się raz na miesiąc delikatny grzybek przy suficie przy oknach, muszę go ścierać szmatką i preparatami. Zastanawiam się czy to nie przez złe wietrzenie, generalnie po kąpielach, gotowaniu itd. jest u mnie parno i duszno pomimo działającej wentylacji grawitacyjnej.
-
Witam! Szwagier pomimo odwodzenia od tego pomysłu popełnił błąd życia i zakupił szeregowiec od dewelopera. Problem leży w schodach, a właściwie ich akustyce i sąsiadach z jednej strony (z drugiej jest w miarę cicho), którzy uwielbiają po nich schodzić skacząc. Walenie mniej więcej takie jakby ktoś uderzał młotkiem o ścianę. Oczywiście interwencja na nic się zdała, przyzwyczajeń nie da się zmienić. Co można w takiej sytuacji zrobić? Obrzydzać życie sąsiadowi w inny sposób lub sprzedać dom? Co w sytuacji walenia po 22? Wzywanie policji do zakłócania ciszy nocnej chyba nie wchodzi w takim przypadku w grę?
- 2 odpowiedzi
-
Nie pisz tak, bo zaraz odezwie się jakiś zakompleksiony idiota twierdzący, że kreujesz się na lepszego od niego i będzie miał 10 stron wrzutów personalnych. Przytoczę Ci kilka wypowiedzi w ramach opiniowania moich rozważań na temat uznanych już chyba komisyjnie za oczywiste z perspektywy świadomego rodzica. Pojawiły się osoby mające problemy z analizą tekstu, gdyż ja nigdzie takich tez nie zawarłem. Mało tego, nawet tego nie sugerowałem, ale pusty tłum zagotował się. Okazało się, że po drugiej stronie mam niedoszłe matki i ojców, czyli gównażerię znajdującą się na etapie późnego dojrzewania nie mającą pojęcia o czym w ogóle sama pisze. Stąd sprowadzenie dyskusji do śmieszności, gdyż jeśli nie ma merytoryczności to przynajmniej jest cyrk. Szkoła jest od przekazywania wiedzy oraz egzaminowania z niej. Wszelka funkcja wychowawcza to mit, choć wielu by od niej tego oczekiwało - i słusznie. W jakim stopniu może mieć wpływ nauczyciel na społeczeństwo wulgarne, cyniczne, głupiomądre, facebookowe, gadżeciarskie i zepsute, a takie są właśnie dzisiejsze dzieciaki? Ma z nimi rozmawiać? Kiedy? W czasie godziny wychowawczej? A może podczas religii lub przygotowania do życia w rodzinie tudzież krajobrazowych wycieczek szkolnych? Oczywistym jest, że szkoła uczy żyć w grupie, poprzez system kar i nagród pokazuje również właściwą drogę postępowania. Przynajmniej w założeniu. Czasami pojawi się w szkole nauczyciel, który potrafi dotrzeć do danego ucznia sprawiającego problemy lub zagubionego. Jej wpływ na kształtowanie charakteru jest jednak mocno ograniczony. Szkoła nie ma autorytetu, gdyż rodzice nie chcą aby miała, nauczyciele z resztą też mają już dość. Od tego są rodzice, których obowiązkiem jest sprawić, aby wychowaniem dziecka nie zajmowała się ulica czy internet. Obowiązkiem jest wyznaczać drogę postępowania i wkraczać wtedy kiedy jest to konieczne, czyli często. Nagradzać, karać, nakazywać, zakazywać, ale także pomagać, tłumaczyć, rozmawiać, zrozumieć i kochać bez względu na wszystko, a przede wszystkim mieć na to czas. To wszystko jest oczywiste, ale dla wielu niewykonalne. Wychowanie tworzy się poprzez rodzinę, a nie instytucje. Te ostatnie potrzebne są dopiero wtedy kiedy wychowanie w rodzinie zawiodło z tym, że może już być za późno szczególnie jeśli system nie jest doskonały, a szkoła na pewno nie jest i nigdy nie była. Człowieka, nawet w młodym wieku jest bardzo trudno zmienić. Wynika to ze środowiska, w którym się wychował (przyzwyczajenia, system wartości) oraz do którego będzie wracał kiedy skończą się lekcje. Istnieją instytucje, które mimo wszystko zmieniają ludzi, są w stanie ich złamać. Robią to jednak siłą i często z marnym skutkiem, gdyż wymaga zaangażowania obu stron. Wpływ nauczyciela na ucznia jest wprost proporcjonalny do tego ile uczeń może stracić. Jeśli zdaje sobie sprawę, że rodzice nie będą go chronić przed karami opamięta się. Jeśli będzie zdawał sobie sprawę, że szkoła wyciągnie w stosunku do niego konsekwencje również się pohamuje za pierwszym lub następnym razem. Jeśli liczą się dla niego dobre wyniki również będzie się pilnował. Niestety w wielu przypadkach jest odwrotnie. Rodzice chronią swoje dzieci w patologiczny sposób nie zauważając, że ich ignorancja, brak działania lub deprecjonowanie winy w dalszej perspektywie działa na ich niekorzyść. Winny jest po części również system, który zmusza szkołę do przyjmowania danego ucznia i przepychania go z klasy do klasy bez jakiegokolwiek programu działania. Winni są w końcu sami uczniowie, których system wartości jest na poziomie neandertalczyka - nażreć się, pobzykać, napić i poleżeć z możliwie jak najbardziej ograniczonym wkładem ze swojej strony. I tym samym znowu wracamy do rodziców, którzy okazali się zbyt słabi, aby temu przeciwdziałać. Nauczyciele są odzwierciedleniem społeczeństwa. Jasnym jest, że nie są bez winy i funkcja jaką pełnią obliguje ich do pewnych czynności. Oczekiwania oczekiwaniami, a życie życiem. Nie tyczy się to tylko nauczycieli, ale również polityków, dziennikarzy, instytucji itd. itp Już Piłsudski zauważył, że ludzie to kur.wy. Zawsze znajdą się jakieś wyjątki, ale generalnie chyba każdy dojrzały człowiek zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę w życiu należy spodziewać się wszystkiego i niewiele oczekiwać. Przynajmniej wtedy pojawia się jedynie małe ryzyko zawodu. Człowiek jest istotą autodestrukcyjną, a dzisiejsze czasy jedynie to potwierdzają. Nie jestem pewien czy ktoś może ten trend odmienić. Na pewno nie nauczyciele i niestety również chyba już nie rodzice.
-
O czym Ty piszesz perm? Rozwiń swoją myśl, bo zdaje się, że w trakcie pisania zrobił ci się restart komputera. Przeczytaj jeszcze raz co napisałem joli_krzyśkowi odnośnie tematu, może tam jest odpowiedź dot. twoich rozważań..
-
Niestety pomimo, że udało ci się odnaleźć mój pierwszy post w tym temacie nie zrozumiałeś sedna problemu, do którego się odnosiłem wpisując się nieco w schemat zaproponowany przez naczelnych krzykaczy w tym temacie. Pisząc, że temat nie dotyczy poziomu szkolnej edukacji, lecz samych uczniów wskazałem właśnie na istotę problemu, który z kolei powoduje określone następstwa, których dyskusja m.in. się tyczyła. I tej oto właśnie kwestii wiele osób zwyczajnie nie zauważa skupiając się jedynie na skutkach choroby. Termin "zakuta pała" odnosiła się głównie do wypowiedzi jednej z forumowiczek skupiającej się na błędach w zadaniu i szkalowaniu szkoły jako instytucji z tego powodu (dla trudniej myślących - nie chodzi mi tutaj o to, że błąd w zadaniu nie jest winą szkoły, ale o samo podejście do problemu na zasadzie "oni są winni, przykład nr 1, przykład nr 2)). Nie jest to osamotniona opinia, gdyż generalnie wielu dzisiejszych rodziców widzi właśnie problem wszędzie tylko nie u siebie, gdyż zwyczajnie nie ma odwagi przyznać się do błędów swojej pracy u podstaw lub są na tyle ograniczeni, że brakuje im takiej umiejętności. Pozostaje jeszcze kwestia ludzi, którzy nie mają absolutnie żadnych doświadczeń w wychowaniu dzieci reagujących agresją na każde podważenie ich kompetencji. Takie osoby (a właściwie postacie z bajek) pojawiły się w tym temacie i właśnie do nich odnoszę większość swoich opinii o braku kompetencji do wypowiadania się w danym temacie w sensie merytorycznym (nie ideologicznym). Nie gloryfikuję jednocześnie swoich doświadczeń choć niektórzy krzykacze mi to zarzucali, lecz wskazuję na różnicę pomiędzy rodzicem spełnionym, a niedoszłym rodzicem fantazjującym. Najpierw żalisz się z powodu czyjeś formy wypowiedzi, następnie sam przyjmujesz schemat sprowadzający poziom dyskusji do rynsztoka. Widzę jakaś szaloną niekonsekwencję twoich wywodów. Zwalam to jednak na "gumową" agresję zaproponowana przez niektórych krzykaczy i nieświadome poddanie się owemu nurtowi. Polemizujesz sam ze sobą, ale wydaje się, że odnalazłeś istotę problemu. Temat tyczył się wielu kwestii, w tym również wychowawczych, które rzutują na wszystkie pozostałe. Wychowanie zaczyna się w domu, później można je jedynie modyfikować. Wielu nie zdaje sobie z tego sprawy oczekując od szkoły więcej, aniżeli ta jest w stanie przekazać uderzając głową w mur zbudowany przez samych rodziców. Również pozdrawiam.
-
Sens, a właściwie jego brak został wymyślony przez ludzi, którzy mają problemy z czytaniem i w tym właśnie zawiera się cały absurd tej dyskusji, który przekłada się na śmieszność. Poza tym, jak to określiłeś i później przypominam przyznałeś mi rację, oczywiste rzeczy są dla wielu symbolem tyrani. Piszą to ludzie, którzy zupełnie nie rozumieli moich słów i jedynie prowadzą prywatną wojenkę spowodowaną obrazą majestatu. No właśnie niezupełnie otwarte drzwi, ponieważ znalazło się kilku niedoszłych rodziców, którzy są w szoku właśnie z powodu tych otwartych drzwi i prostoty całej sytuacji w jej pozornym skomplikowaniu. Piszę to odnośnie do zasad, którymi dorosły człowiek zwyczajnie musi się kierować nie chcąc wychować nieudacznika czy niedojdę wylewającego później swoje żale na onecie. Głupki to opinia w stosunku do osób, które analizują moja słowa na swój patologiczny sposób nie mający w ogóle odzwierciedlenia w rzeczywistości. Nie odnoszę tego do ludzi, którzy zdają sobie sprawę, że wszystko przed nimi i tak naprawdę wypowiadanie się na dany temat zakrawa na kpinę. Poza tym, jak zauważyłeś, 90% tego tematu to zwykła pyskówka wynikająca z faktu, że ktoś nie może pogodzić się ze swoimi ograniczeniami. A tym ograniczeniem jest brak wiedzy spowodowany brakiem jakiegokolwiek doświadczenia. I faktem wypomnienia tego przez "jakiegoś gościa z internetu". O ośmieszaniu się wiesz znacznie więcej aniżeli ja więc daruj sobie te wrzuty na poziomie gumowego pajaca czy tłustej malki.
-
Kolejny przykład problemów z myśleniem gumowego. Napisałem, że nie analizuję twoich postów, a nie o fakcie, że spojrzałem o czym piszesz impotencie intelektualny. Z uporem maniaka się kompromitujesz. Od kilkunastu stron jedyne co napisałeś w tym temacie to żale gówniarza, który fantazjuje o dzieciach pomieszane z problemami z analizą czyiś wypowiedzi.
-
Nie przeceniaj moich możliwości czasowych w analizowaniu twojej osoby. Z racji, że budowałem dom przeglądam jako gość to forum od wielu lat kojarząc twój nieszablonowy nick i foto wyrażające twoją osobowość forumowego głupka i pierdoły. Spójrz w historię swoich postów, wysil się na odrobinę obiektywizmu, a to zauważysz, śmiało.
-
Dokładnie tak. Merytoryczność tej dyskusji skończyła się zanim w ogóle się zaczęła, kiedy okazało się, że rozmówcy nie mają pojęcia o czym piszą i zaczął robić się cyrk. Kilkoro ludzi poczuło się dotkniętych faktami, że o dzieciach g. wiedzą z prostego powodu - ponieważ ich nie mają lub są one zbyt małe aby napisać cokolwiek oprócz własnych fantazji i przemyśleń, niezweryfikowanych przez życie (choć nie wiem czy w tym temacie ci ostatni w ogóle są). W rzeczywistości nikt nie podjąłby dyskusji, gdyż nie chciałby narażać się na śmieszność. Usłyszałby "człowieku przestań pierdolić głupoty i zrób sobie dziecko, wtedy porozmawiamy o wychowaniu" i temat zostałby uznany za wyczerpany. W necie ryzyka śmieszności nie ma i można do woli odpowiadać na krytykę, chociażby bez jakichkolwiek argumentów, więc w sumie można pisać przez kilkanaście kolejnych stron o niczym. Poza tym niektóre osoby (jak malka czy gumowy pajac) maja problemy z czytaniem ze zrozumieniem oraz spaczone spojrzenie na różne sprawy spowodowane krzywdami doznanymi w dzieciństwie. Dla nich wychowanie to tyrania, a wszelkie przejawy wyciągania konsekwencji to programowanie robotów. Tymczasem o coś zupełnie innego mi chodziło, ale problem nie tyczy się zasad o których wspomniałem (bardzo prostych i logicznych dla większości rodziców), lecz faktu, iż ktoś poczuł się dotknięty wskazaniem, że nie zdaje sobie z różnych rzeczy sprawy i sam w rzeczywistości jest jeszcze dzieckiem bez wiedzy na tematy, których jeszcze nie liznął. Wyszła słoma z butów, honor, zebrała się grupka hejterów wylewających swoje żale i tak dotrwaliśmy do 18 strony.
-
Gumowy - z każdym kolejnym postem jedynie udowadniasz swój marazm intelektualny i prostactwo. A pomyśleć, że miałeś w swoim życiu ciekawe posty, staczasz się z roku na rok.
-
Ah, nerwy, nerwy, nie wytrzymujesz. :wiggle:Jeśli chcesz coś wskazać i jednocześnie oczekiwać, iż ktoś to przeczyta wystarczy, że napiszesz coś ciekawego zamiast prezentować kolejnych wypocin sfrustrowanego hejtera. Jak najbardziej. Z autopsji współżycia z takimi tłustymi furiatkami (trafiłem!, haha) i baranami jak ty. Nie przeceniaj moich umiejętności. Nigdzie nie napisałem, że wiem wszystko, lecz wskazałem na fakt, że ty nie wiesz nic. Wspominasz swoje lata szkolne? Pamiętaj, że nie wszyscy tego doświadczyli i muszą odreagowywać frustracje na forum tak jak ty to czynisz. Wręcz przeciwnie, śmiejąc się z takich nieudaczników i teoretyków jak ty sprawię, że nabiorą podejrzeń w stosunku do swojego monopolu na wiedzę. Głupotę trzeba piętnować, nawet tą internetową ,nawet twoją. Kolejne fale frustracji. Wspominałem już coś o potrzebie leczenia lub chociażby odpoczynku od forum? Przemyśl to. Twój pusty śmiech odzwierciedla jedynie poziom twojej inteligencji. Poza tym jak człowiek czegoś nie rozumie, a ty rozumieć nie masz prawa, ponieważ dzieci jedynie oglądasz w telewizji to właśnie odreagowuje to śmiechem. Nie przejmuj się, nikogo tym nie urażasz, bo każdy zdaje sobie sprawę, że poziom głupoty w sieci jest zwyczajnie wysoki dzięki takim niedorozwiniętym nieudacznikom jak ty. Twoje wpisy sugerują na zupełnie coś innego. Nie ma tam niczego na temat tylko właśnie jakieś zajadłe chamstwo spowodowane brakiem argumentacji ze względu z kolei na brak jakichkolwiek doświadczeń (sprowokowane oczywiście tym, że ktoś na owe braki wskazał). Strach pomyśleć co tobie będą całować dzieci. Piankę na kolano, rozumiem, zakupiłaś jak niektórzy katolicy mają w zwyczaju? Reasumując rusz swój tłusty (skąd ja to wiem, prawda?) tyłek sprzed monitora i wyjdź na powietrze. Uzależniłaś się od forum (kolejny fakt) i jest to jeden z czynników wpływających na poziom twojej frustracji. Wchodzisz do tematu o którym nie masz bladego pojęcia, ponieważ zamiast wychowywać dzieci kisisz się, niczym ogórki w beczce, w internecie szukając sposobu na rozładowanie emocji w ramach jedynego zainteresowania - forum internetowe jako jedynego miejsca gdzie twoje słowa ktokolwiek czyta. Ponadto twoje pretensje absolutnie dowodzą faktu, że masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem. Przez to wyciągasz jakieś niezwiązane z rzeczywistością wnioski i piszesz nie na temat prowadząc prywatne wojenki w imię wyimaginowanych tez wykreowanych na podstawie przemyśleń. Być może jest to spowodowane jakiś wymagającym ojcem z dzieciństwa, który bił twoją matkę (a może i ciebie dotykał tam gdzie nie chciałaś) i właśnie przez to reagujesz agresją na słowo "zasady", "wymagania", "nakazy". Skłaniam się jednak ku temu, że zwyczajnie boli cię to, że ktoś wywlekł na wierzch twój brak jakiejkolwiek, elementarnej wiedzy na temat, o którym traktuje topic. Wszystko jednak przed tobą, więc nie widzę powodu, żebyś się tym przejmowała. Jeśli choć na jeden dzień przestaniesz, z uporem maniaka, nabijać posty robiąc z siebie durnia już nie tylko w realu, ale również w sieci i namówisz nieszczęsnego chłopaka/narzeczonego/męża (choć tutaj mam duże wątpliwości) na jakiś szybki seks być może z czasem zaczniesz rozumieć to o czym piszę. Tymczasem nie masz nic ciekawego do napisania, więc dla mnie to EOT, gdyż furiactwem, tak jak HIVem można się zarazić, a nie chciałbym tego, gdyż sama wiesz, jak to boli.
-
VIESSMANN - kotły gazowe: opinie, wymiana doświadczeń
KK2012 odpowiedział Marcin.C → na topic → Ogrzewanie
Trochę przejaskrawiasz problem. Na 100% czeka nas zmiana zgodnie z Dyrektywą 1999/44/EC, nie wiem czy będą jakieś dodatkowe. Czyli już nie 3 naprawy, a po jednej można żądać zwrotu gotówki, obniżenia ceny lub wymiany na nowy. Generalnie założenie jest takie, aby klient miał większe prawa i mógł właśnie uniknąć takich bandyckich praktyk jak w przypadku autora topicu, czyli braku reakcji lub naprawiania bez końca albo odsyłanie do co raz to nowych punktów. Reasumując gdyby dyrektywa weszła w życie autor topicu już dawno mógłby oddać towar i kupić inny. Ja również pracuję w handlu, więc wiem jak to jest, ludzie wymagania mają wysokie, płacić za jakość nie zawsze chcą, a z reklamacjami i pretensjami użerać się przede wszystkim musi sprzedawca itd. Niemniej jednak jestem też klientem i wiem, że często firmy mają w dupie klienta po zamknięciu przez niego drzwi licząc, że jeśli już wróci to w celu zakupu czegoś nowego.W Castoramie (biorąc za przykład jakieś potentata) zwrócić produkt można praktycznie zawsze, a wymiana również nie stanowi problemu. Dlatego właśnie małe firmy będą miały przesrane, a duże przeżyją na rynku, bo ich na to stać.- 89 odpowiedzi
-
Po pierwsze nikt tu do mnie nie mówi, lecz co najwyżej pisze, albo trafniej - wielu wypaca. Jakim wyidealizowanym, człowieku? Wspomniałem o kilku prostych zasadach, które dla wielu rodziców są zwyczajnie oczywiste, a ciebie nawet to przerasta. Zaznaczyłem również różne scenariusze życiowe, które są nie do przewidzenia jako fakt, że tak naprawdę w wychowaniu trzeba być przede wszystkim elastycznym. Mam wrażenie, że w ogóle nie czytasz tego co piszę, tylko wykiełkowała ci w głowie pewna myśl i z uporem maniaka trzymasz się jej nie zdając sobie sprawy, że zgubiłaś już dawno sens. Wytłumaczyłem już o jaki brak przyjaźni pomiędzy rodzicem i dzieckiem mi chodzi (po odezwaniu się trudniej myślących twierdzących, że przecież pewne elementy występują), wskazałem również na czym polega różnica pomiędzy świadomym wychowaniem opartym o jakieś konstruktywne działania od improwizacji czy tyrani lub ich całkowitego braku czego efektem są właśnie problemy dzieciaków, których topic dotyczy. Forum jak forum, liczy się temat w konkretnym dziale. Jak zauważyłaś (albo i nie) to Hyde Park, czyli dział światopoglądowy przeznaczony do zupełnie różnych tematów często niezwiązanych z jakimkolwiek innym na forum. Swoją drogą to twój drugi dom, wiec powinnaś o tym wiedzieć. Po są zasady, aby się do nich stosować, w przeciwnym przypadku są one zbędne. Są też po to, aby je łamać i wprowadzać zmiany, dlatego właśnie warto być elastycznym. Każda rodzina jest inna, ma inne tradycje, inne przyzwyczajenia oraz, co najważniejsze, charaktery. Dlatego każdy musi stworzyć sobie sam kręgosłup postępowania. Rzecz w tym, aby zrobić to świadomie i być konsekwentnym, bo właśnie konsekwencja oraz plan i możliwości rodzą sukces. Jak widać wielu one uwierają. Stosowanie zasad musi mieć swoje następstwa, a nie być same dla siebie. Przykład: jeśli tłumaczysz dziecku, że ma się uczyć to nie może skończyć się tylko na gadaniu, a tak większość niestety robi, gdyż wynika to z ich ograniczeń. Właśnie tak. Sprowadza się do świadomego rodzicielstwa stojącego w opozycji do improwizacji pomieszanej z brakiem czasu, a tak to wygląda w wielu przypadkach. Doskonale wiem, jednocześnie zdając sobie sprawę, że wielu innych nie będzie tego rozumiało, ponieważ krępuje ich brak jakiejkolwiek wiedzy wynikającej z braku doświadczania pewnych sytuacji, w tym przypadku wychowania dzieci. Powyższe pozostawię bez komentarza, gdyż jednoznacznie oddaje stan twojego umysłu i potrzebę odpoczęcia od forum. Pisałem poważnie o tych wakacjach od komputera, przemyśl to.