Witam, z góry uprzedzam, że nie znam się na budownictwie i nie znam fachowych nazw, ale postaram się opisać o co chodzi. Mieszkam w 50 letnim domu, który budował mój dziadek. Dom jest murowany, z użytkowym strychem. Na strychu są dwa pokoje użytkowe, które mają z obu stron jeszcze kawałek poddasza ze skosami. Na strychu, sciany i podłogi są drewniane. Na scianach jest warstwa tynku a na podłodze na betonowym stropie wzmacnianym stalowymi belkami, na legarach leży drewniana podłoga z desek a na tym wykładzina. Tylko pod pokojami jest taka podłoga, na pozostałej części strychu jest sam betonowy strop.Problem jest taki, że gdy ulicą jedzie autobus albo jakas ciezarówka, cała podłoga drży. Czuć to na meblach, łóżku, odkąd się tam wprowadziłem i postawiłem meble. W pokoju obok, też na strychu nie czuć tego, ale pokój ten jest sporo mniejszy. Na parterze też nic się nie dzieje. W pokoju, w miejscu gdzie stoi regał, podłoga się troche zapadła i gdy się po niej chodzi słychać skrzypiące deski. Czy to normalne, że to wszystko się tak trzęsie? Czy drgania z ulicy powinny sie az tak przenosic na budynek? Droga po której jezdza autobusy jest ok 150 metrów dalej. Może ktoś przerabiał ten temat lub miał podobny problem, może ktoś pokieruje, jak ugryźć ten temat i od czego zacząć oględziny budynku? Pozdawiam. Jeśli napisałem w złym dziale, proszę o przeniesienie do odpowiedniego.