Witam gorącą i z góry przepraszam za to, że podobne tematu już były poruszane .
Od 2,5 roku mieszkamy w starym domku z lat 50- tych. W jednym pokoju, akurat dziecięcym, w jednym z rogów pojawił się ślad grzyba, po czym po dłuższym czasie zauważyłem, że ściana jest mokra. Dom jest nie ocieplony, pod tym pokojem akurat też nie ma piwnicy, mury zewnętrzne mają około 50cm grubości. Ściana, o której mowa jest od strony, w której dopiero późnym popołudniem dochodzą promienie słoneczne. Bezpośrednio do budynku, właśnie od strony tej ściany przylega wylewka o szerokości 60 cm, która jednocześnie służy jako chodnik do jednego z ogrodów. Jeśli chodzi o izolację to jak znam życie pewnie nie ma po niej śladu. Dodam tylko, że dzieje się tak tylko w tym jednym pokoju i jednym miejscu. Tu mam kilka pytań czy:
1. Zacząć skuwać tą wylewkę, następnie odkopać określoną głebokość i wsypać białych kamyków (tak podpowiedział mi sąsiad, że wtedy będzie większa cyrkulacja wilgoci i nie wejdzie ona w ściany)?
2. Pozbyć się wilgoci poprzez iniekcja krystaliczną lub termoiniekcję (fachowcy wiedzą o czym mowa) i czy przyniesie to ewentualnie jakiś długotrwały efekt?
3. czy nastawiać się na wydanie sporej kasy na drenaże, izolację poziomą bądź pionową i zaufać konkretnej firmie?
Z góry dziękuję za poświęcony czas na jakieś podpowiedzi.
Pozdrawiam
ps. link do zdjęcia felernej ściany:
http://img405.imageshack.us/img405/2180/ciana.jpg