Tak jak wielu budujących w tym roku wpadłem w kłopoty z wykonawcami wynikające z: 1. Płytkości rynku usług budowlanych (pare lat kryzysu) 2. Otwarcia granic 3. Eksplozji kredytow budowlanych – jak już powiedziano budują nawet Ci, których na to nie stac. Jednym słowem rynek budowlany stal się rynkiem wykonawcy, a nie inwestora. Wykonawcy zaczęli rządzić na budowach. Bilora więcej roboty niż mogą przerobić, Nie przejmują się jakością, terminy albo ceny wystrzeliły w powietrze. Rady z forum niedoświadczonych, agresywnych i pewnych siebie „inwestorow” w stylu: -nic mu nie plac, -szukaj dalej, -do sadu z nim, -jak niechce umowy to niech ulice zamiata, -Co? Za układanie cegiel, czy glazury tyle? A ja Pan magisterek mam tylko tyle, można zwyczajnie wrzucić do kosza. Przeczekać tez się nie da. Dom już prawie gotowy i dalej mieszkac w bloku? Czy zamiast kursu komputerowego po ch…j komu oprócz organizatora? Nie mogliby urząd pracy sfinansować naukę zawodu murarz, tynkarz, dekarz razem z elita dostawców materiałów budowlanych? To byly moje trzy grosze.
