Wczoraj robiłem drugi pokój i byłem już mądrzejszy
1. Resztek kleju w końcu ani w jednym ani w drugim pokoju nie skuwałem - jest to praktycznie nie wykonalne, a ten klej trzyma się znakomicie, natomiast zaprawy cementowe na nim równie dobrze się łapią - po prostu uznałem że potraktuję go jako grunt.
2. Moim zdaniem instrukcje na temat lania samopoziomu można włożyć między bajki, chyba, że jedziesz z agregatu gdzie ma to czas się rozpłynąć, ale nie ręcznie gdzie jak kończysz jedną stronę pokoju, to druga już wiąże. Żadne kołki, rapery i inne cuda moim zdaniem nie wchodzą w grę. Jedno czego się trzeba trzymać wg instrukcji to ilość wody I fajnie się to miesza przy pomocy małej betoniarki ok. 120l.
W tym drugim pokoju zacząłem od położenia na zaprawie dwóch listew tynkarskich (takich zatapianych w tynku, wysokość ok. 1cm) i wypoziomowaniu ich. W trzecim już wiem, że położę 3 takie listwy i wydzielę sobie tym samym 3 pola robocze i każde z nich na spokojnie sobie zaleję, bez gonienia się. Całość wtedy najlepiej jest równać 1,5 albo 2m łatą aluminiową tynkarską, posiadającą jedną krawędź ostrą. Wtedy jedziesz sobie po grzbietach listew tynkarskich ustawionych idealnie do poziomu, a nadmiar wylewki przelewasz do kolejnego pola - kończysz przy drzwiach - efekt - masz idealnie równo i nie potrzebujesz 10 pomocników. W tym pokoju który robiłem wczoraj nie lałem już 2 warstw samopoziomu, bo nie chcę zbankrutować - większe nierówności podrównałem Mapei Buildfix (ok. 20zł / worek w castoramie), jak wyschło zagruntowałem gruntolitem W301 z kreisla i wylałem na to renogrunt 412 (lepszy jest BK 5h z castoramy - ma lepszą konsystencje, jest bardziej płynny, a czas schnięcia w domu nie gra aż takiej roli).
Mam nadzieję, że pomogłem i że nikt mnie nie zlinczuje za obalanie oficjalnych teorii lania sapopoziomu