Witam serdecznie. Śledzę ten wątek od jakiegoś czasu i postanowiłem spróbować metody palenia od góry.
Posiadam taki kociołek(przepraszam za prowizoryczny schemat)
19KW dom 110m2 średnio ocieplony.
Do tej pory paliłem jak większość czyli na ruszt podpałka, drewno i ogień. Jak się ładnie zajęło na to węgiel ok.16kg.
temp.45*C, moc dmuchawy 10na10, przedmuchy co 2min. na10sek.
Jak się łatwo domyśleć dym z komina niemiłosierny, piec zasmolony aż cieknie i kupa popiołu.
Cały wsad ok16kg wystarczał na ok. 8h.
A teraz sposób Last Rico
Pełny zasyp, drewno na górę i ogień. problemem stała się dmuchawa wiec zmieniłem nastawy:
temp45*C, moc dmuchawy 3na10, przedmuchy co 1min. na10 sek.
Byłem bardzo miło zaskoczony czystością spalania, z komina prawie zero dymu, brak smolenia kotła, no i zwiększenie czasu palenia na jednym
zasypie z 8 do 13h. Rewelacja.
Ale jest pewne ale. Otóż po ok.6h palenia(czyli około połowy cyklu) gdy temp. spada o 1*C i dmuchawa dobija do temp. zadanej i się wyłącza
następuje wybuch w kotle. W pierwszych dwóch zasypach wybuchy były średnie ale w trzecim wybuch był dość silny, na tyle ze w łazience odpadł kawałek kafelki( za ścianą komin).
Po tym incydencie trochę się wystraszyłem i powróciłem do tradycji czyli zadymiania wioski paląc od dołu.
Pytanie moje brzmi: czy próbować dalej palić od góry z dmuchawą czy dać spokój.
Miarkownik ciężko będzie zamontować ze względu na budowę dolnych drzwiczek.
Pozdrawiam serdecznie.