Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Palenie_zabija

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    12
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Palenie_zabija

  1. To akurat dokładnie obserwowałem, rozszerzanie pieca jest zbliżone do rozszerzania szamotu. Ułożyłem z kilkumilimetrowymi szparami, po rozgrzaniu całości szpary wydawały się być podobne
  2. artur11 no właśnie się tłumaczę - pisaliśmy równocześnie. Jak ustalę coś (lub nie) z serwisem, albo zrobię próbę szczelności, napiszę jaki to kocioł. Na razie nie chce robić nikomu reklamy, ani antyreklamy. Już raz się wygłupiłem i wystarczy na dzisiaj. Jasny gwint - czuję się jak idiota - idę strzelić lufę. Trochę też spadł mi kamień z serca bo to jednak nie moja wina.
  3. Oj, tego to Ci nie powiem, bo to było jeszcze przed awarią i takie raczej przypadkowe trafienia - nie zapisywałem (chyba coś co w nazwie miało "ogrzewanie"). Natomiast przeczytałem jeszcze raz ten artykuł, juz na spokojnie, bez nerwów i.... biję sie w piersi, artur11 chyba ma rację. W artykule autor też pisze że raczej na ściance kotła nie przekroczy się 150 stopni przepraszam wszystkich wprowadzonych w błąd - albo w zdenerwowaniu czegoś nie doczytałem, albo wyciągnąłem fałszywe wnioski i mieszam jak nie przymierzając blondynka (chociaż jestem łysy jak kolano). Śpij spokojnie pleban68 wygląda na to, że to jakaś wada kotła.
  4. pleban68 A może niepotrzebnie podnosiłem temat, może zwyczajnie miałem pecha i trafiłem na felerny kocioł. Tak czy inaczej - temat warty przemyślenia i ostatecznego wyjaśnienia. Przydałby się jakiś spec - teoretyk. Przypomniała mi się instrukcja jednego z moich dawniejszych kotłów w której było wprost napisane, że zabrania się stosowania innych paliw niż wymienione przez producenta, ponieważ mogą znacząco podnieść temperaturę spalania zmniejszając żywotność kotła. Ta klauzula była pod karą zdjęcia gwarancji. Jest w tym coś, czy tylko "zwyczajowa formułka"? W sumie im więcej o tym myślę, tym więcej mam argumentów zarówno za, jak i przeciw podnoszeniu temperatury spalania szamotami. U mnie się nie sprawdziło i to jest fakt, ale każdy ma inny kocioł, inne paliwo, inne piwo pija.....
  5. problem w tym, że to mikropęknięcia jakieś. zimny nie cieknie, widać tylko dwie plamy smoły, a jak sie rozgrzeje to smoła zaczyna delikatnie spływać, wszędzie dookoła jest suchuteńko. Oczywiście, że będę reklamował. Jednak upieram się przy swoim - wypalony osad i wygląd pieca świadczę o tym, że na wewnętrzne ściany działała temperatura dużo wyższa niż normalnie. Wnętrze wygląda dosłownie jak po paleniu bez wody. Smoła jest na środku, więc to nie spawy Niewykluczone, że przyspieszyłem coś co by mnie spotkało np za dwa lata
  6. artur11 Nie wkładałem ręki do paleniska więc nie wiem jaka jest temp wewnątrz żaru, za to widzę piec, który po dwóch przepaleniach z szamotem, od strony nieosłoniętej, ma perforowane ścianki. Może sie mylę, ale raczej nie przerdzewiał bo ma jakieś 4 miesiące. Nie wykluczam, że blacha była wadliwa, ale przez 4 miesiące nic nie wylazło a po dwóch dniach palenia w szamotowej otulinie i gwałtownym wzroście temp. woda go zalała (a mnie krew). Wsad, który normalnie pali się kilkanaście godzin, poszedł w 6 - 8 i to tylko po to, by w płaszczu utrzymać 50 stopni. Znaczy że wzrost energii był spory. Jak znajdziesz mi inny powód uszkodzenia pieca, to przyznam się do błędu.\ Znaczy nie piec tylko kocioł oczywiście
  7. Też jestem zdania że nie ma prawa, tyle że się nagrzewa. Blacha ma pewną grubość, jeśli z jednej strony przyłożysz jakąś temperaturę, a z drugiej inną musi gdzieś dojść do wyrównania energii. Im większa różnica potencjałów, tym bardziej burzliwe procesy zachodzą wewnątrz. Wyobraź to sobie w skali makro, np załóż że blacha ma 100 cm grubości i przykładasz odpowiednio różne temperatury. Procesy wewnątrz masz te same, tyle że przy tej grubości tę różnice da się zauważyć organoleptycznie. Właśnie z tego powodu, że po jednej stronie jest woda, blacha na wysokości paleniska ma - powiedzmy - 150 stopni a nie tyle co wewnątrz żaru. Rzecz w tym, że te 150 stopni to już za dużo - tak podaje literatura fachowa. A biorąc z doświadczenia - ile stopni trzeba by wypaliła się sadza i smoła? 150 chyba nie wystarczy, a po wypaleniu wsadu wewnątrz szamotów blacha na piecu jest czyściuteńka i biała od popiołu po wszelkich nalotach. Czy jest na forum jakiś fizyk?
  8. tomm Niewątpliwie szamot poprawia warunki spalania, jednak coś za coś (jak to w życiu). Dobrze, jeśli tę zwiększoną energię z gorętszego paleniska można przechwycić nie niszcząc kociołka (właściciele żeliwniaków są tu na uprzywilejowanej pozycji). Jeśli jej nie przechwycisz to po prostu ucieka kominem i tyle. W tym momencie poprawianie sprawności spalania traci sens. Tego szamotu musiałaby być naprawdę minimalna ilość i to równomiernie rozmieszczonego w całym (lub prawie całym) kotle, żeby niepotrzebnie nie powodować dodatkowych naprężeń na powierzchni blach. Dopiero jak przeczytałem broszurę, zrozumiałem z jakim wzrostem temperatury trzeba się liczyć montując cegły, czy płyty szamotowe. Praktycznie tak jakbyś palił bez wody Tutaj włącza się logiczne myślenie - skoro producent założył że palisz w określonej temperaturze, to nie będzie sobie podnosił kosztów (albo Tobie ceny), żeby zabezpieczyć kocioł przed temperaturą kilkukrotnie wyższą - tak sobie wydedukowałem w wolnej chwili. A tak przy okazji, zobacz jak Ci się po tym paleniu ładnie kociołek wyczyścił, wszystkie mokre i suche naloty wypalone
  9. Z artykułu w "Magazynie Instalatora" nr 11(135)/2009 Kilku forów internetowych i z własnego, bardzo kosztownego doświadczenia z którego ani trochę nie jestem dumny.
  10. Fakt, tak wychodzi - im grubiej tym lepiej.... można się załatwić. Zabawa z szamotami w stalowym piecu to bardzo niebezpieczny sport. W normalnych warunkach temperatura na ściankach i wymiennikach kotła (od strony paleniska) waha się pomiędzy 80 - 150 stopni C, od strony płaszcza nie przekracza 100 stopni. To jest norma i tak projektowane są kotły. Blacha stosowana do budowy kotłów traci swe własności po przekroczeniu 450 stopni, za to jest bardzo wrażliwa na różnicę temperatur. 100 stopni różnicy pomiędzy powierzchnią paleniska a płaszczem już jest niebezpieczna, 200 stopni to morderstwo kotła. Sporo zależy od grubości i jakości stosowanej blachy, ale nie liczyłbym na jej szczególną odporność np w kotłach z rusztem wodnym, gdzie temperatura paleniska z definicji już jest niższa. Biorąc pod uwagę opis z wymienionej broszury (http://www.bape.com.pl/Portals/0/Poradnik.pdf ) - obuduj palenisko z trzech stron 2 centymetrową płytką szamotową, a bardzo szybko możesz mieć problem z czwartej strony (lub powyżej szamotów). Oczywiście im grubiej tym szybciej. A w dłuższej perspektywie perforacja wymienników gwarantowana.
  11. Witam wszystkich Czytam i czytam już od wielu dni, dotarłem do 1/3 postów, przeczytawszy dużo początku i trochę końca. Przyznaję, że im więcej postów przeczytałem w tym większe popadam zdumienie. Duży szacunek dla ludzi którzy wiedzą, potrafią a w dodatku im się chce działać i bezinteresownie edukować innych. Znalazłem tu dużo ciekawych pomysłów, niektóre - trzeba przyznać - bardzo oryginalne. Szykując się do przeróbek zaproponowanych przez większość Kolegów (mam nadzieję, że mogę pozwolić sobie na taką poufałość), naszły mnie dwie refleksie dotyczące montowania szamotów w kotle: 1. jaką rozszerzalność ma szamot, czyli ile luzu musi zostać pomiędzy ściankami kotła a cegłami tak by nie zdeformowało paleniska lub nie rozkruszyło cegieł (co poddałoby się pierwsze, blacha czy cegły)? Oczywiście w osi ułożonych cegieł a nie osi ścianka kotła - palenisko. Domyślam się, że wciskać na siłę raczej się nie powinno. 2. Jaki dodatkowy ciężar na ruszcie może wytrzymać piec. Mój akurat jest duży, aby obudować palenisko zgodnie z zaleceniami Kolegów potrzebuję 5 cegieł (3,5 kg sztuka) i 10 płytek (1,75 kg sztuka) to daje dodatkowe 35 kg. Węgiel w tej objętości zająłby ok 10 kg. Czyli po obudowaniu paleniska mam w kotle dodatkowe 25 kg. Dokładając do tego wsad, powiedzmy 30 kg robi się niezły ciężar. Czy to może mieć znaczenie na żywotność pieca?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...