Nasza Ola obecnie ma 21 lat i ciągle, niemalże od urodzenia, tego samego zajączka. Na pierwszym wspólnym zdjęciu Oli z zajączkiem jest on niewiele mniejszy od niej. Dawniej mięciutka maskotka z frotte obenie jest juz tak poprzecierana, że Ola musi przechowywać ją w specjalnym woreczku, bo inaczej mogłaby zupełnie się rozlecieć. Ale Ola i tak w dalszym ciągu śpi z tym woreczkiem.
Przez te wszystkie lata zajączek bywał z Olą wszędzie, na wszystkich rajdach, obozach, w najbardziej ekstremalnych warunkach (nasze dziecko lubi takie klimaty) Ola miała też to szczęście, że dzięki pracy swojego ojca zwiedziła juz ładny kawał świata, a wraz z nią - zajaczek.
Kiedy Ola miała 16 lat była z nami w Singapurze, a stamtąd statkiem popłyneliśmy do Bangladeszu. Kilkanaście godzin od wypłynięcia statku wybuchła bomba - nie ma zajaczka! Cała załoga (około 20 osób) została postawiona na nogi. wszyscy przeszukiwali każdy kąt statku, ale bez rezultatu. Ola pamietała, że na pewno miała jeszcze zajaczka w Singapurze, w tamtejszym WTC. Na szczęście tata Oli odnalazł numer telefonu do zakładu fotograficznego, w którym robiliśmy odbitki zdjęć i zadzwonił z prośba o sprawdzenie, czy tam przypadkiem nie wypadł Oli zajaczek. Panie z tego zakładu, rozumiejąc wagę problemu, obiecały pomóc. Ruszyła gorąca linia pomiedzy statkiem a WTC. Panienki przeszły naszymi śladami po wszystkich miejscach, w których tam bylismy. Podobno w poszukiwania wciagneły pracowników innych firm, a nawet tamtejszą słuzbe porządkową, która w budynku sprawdzała nawet kosze na śmieci. Wierzyc nam sie nie chciało, że tak bardzo starają się pomóc (zryczanemu oczywiście) dziecku. Wszyscy szukali zajaczka. I nic!
I wtedy właśnie, zupełnie przypadkiem, zajączek znalazł się. Siedział sobie cichuteńko wcisnięty w kabinie Oli pomiedzy koję a szot (dla niewtajemniczonych - pomiedzy łózko a ścianę). Jaka to była radośc, to juz nie bedę opisywać.
Może to troche przydługa historia i niezupełnie w temacie wątku, ale dla mnie bardzo optymistyczna - jednak nawet zupełnie obcy ludzie (byli to w większości Chińczycy) potrafią być solidarni w pradziwej potrzebie, a poza tym potrafią zachować w sobie coś z dziecka i przejąć sie losem biednego zagubionego zajaczka