Chciałbym wszystkich przestrzec przed firmą "Remont z Tomkiem" Tomasz Glinicki. Jedyne słowa jakie przychodzą mi do głowy na myśl o tym panu to matoł i partacz. Miał do wykonania zwykły sufit podwieszony - umawialiśmy się na wysokość 15 cm, ale po tym, jak chciałem wstawić pod niego szafę, okazało się, że sufit jest niżej niż i szafa się nie mieści!!! 4 godziny trwało jej składanie, a szafę trzeba było rozberać i odwieźć na warsztat do przeróbki. Prawie spaliłem się ze wstydu przed monterami, zwłaszcza, że wykonawcami szafy była rodzina mojej dziewczyny. Druga przykra sprawa to fakt, że narobił wgniotów na nowym parkiecie niezabezpieczoną drabiną. Na podłodze była oczywiście rozłożona gruba tektura, ale nie wsytarczyła, bo drabina była podbita czymś co pokaleczyło podłogę. O tym, że taśma led się odkleiła czy że blat w łazience został wykonany z szarej płyty g-k zamiast zielonej (wodoodpornej) nie wspomnę, bo na szczęście nie ułożył na tym badziewiu płytek. Tych wszystkich szkód można było uniknąć, ale zabrakło mi doświadczenia i umiejętności postępowania z wykonawcami. O tym, że przed rozpoczęciem prac wykończeniowych należy podpisać umowę powinni uczyć w szkołach, bo niestety mnie nikt tego nie nauczył. Najgorsze w tym wszystkim nie są jednak szkody, bo sufit mogę rozberać i zrobić jeszcze raz, podłogę kiedyś się wycyklinuje i będzie jak nowa (nawiasem mówiąc żelazko i mokry ręcznik działają cuda), ale widząc taką fuszerkę traci się wiarę w ludzi. Czuję się oszukany przez osobę, której zaufałem zlecając pracę i to mnie boli najbardziej. Mam nadzieję, że kiedyś przeczytają to dzieci pana Tomasza i dowiedzą się, że ich tatuś jest w moich oczach zwykłym ZEREM. Za darmo nie chcę go ponownie oglądać!