Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

norbi7631

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    4
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez norbi7631

  1. tak jak CIHY pisze pewnie spalisz mniej po ociepleniu domu. Moja sugestia - nie rób nic z ogrzewaniem do czasu uporania się z izolacją i oknami. Dopiero wtedy dobierzesz piec (chociaż może się okazać, że obecny jest bardzo OK). Wracając do tematu ekonomicznego spalania węgla. jak pisałem mam przewymiarowany piec. Czy regulowanie mocy pieca (redukowanie powietrza pierwotnego) przez dodatkowe powietrze wtórne to dobry pomysł? U mnie to działa - uchylam drzwiczki zasypowe i wolniej sie pali, nic nie wybucha (chyba, że drzwiczki całkowicie otwarte to nad paleniskiem są małe wybuchy). Myślę jeszcze czy by nie wstawić na palenisko rury fi 10cm, zaspawać od góry, dół o ile będzie to możliwe dół przyspawać do rusztu, wywiercić na górze kilka dziur - dołem by szło powietrze pierwotne i wtórne, tyle że to wtórne byłoby już mocno nagrzane, a nie wiem czy to dobre. Dziś też zauważyłem, że im mniej powietrza pierwotnego tym więcej potrzeba wtórnego aby było mniej dymu w czasie rozpalania, miarkownik powinien sterować pierwotnym i wtórnym - może nic nie odkryłem, ale dalej przegryzam sie przez te kilkaset stron tematu... Jak zwykle bezdymnie pozdrawiam
  2. Chyba nie ten temat... Osobiście używam samoróbki do ogrzewania domu 120m2. Kilka dni temu zostałem oświecony, że mam kocioł z GS (górne spalanie), no to napaliłem jak w górniaku się pali, efekt 24*C w największym pokoju (reszty nie sprawdzałem), CWU pod 60*C (kąpiel w takiej wodzie to wiadomo) - owego dnia było +5*C na zewnątrz. Piec puszczał lewe powietrze i się gotował. Wcześniej paliłem w nim jak w piecu DS, a to ewidentnie piec GS. Dziś nieszczelości te większe usunięte, napalone 6 kilogramami węgla, CWU 45*C, w salonie 21*C. Steruję jeszcze ręcznie, ale z automatyką będzie lepiej. Po 5 godzinach temperatury spadały, ale mój piec to samoróbka, nawet nie ma izolacji. Poczytaj o wadach kotłów dolnego spalania/górnego spalania i wybierz mniejsze zło, czy wady akceptowalne. Z tego co zauważyłem, to zazwyczaj moce są podawane dla głównego paliwa przy -20*C, ostatecznie zależy od strat ciepła jakie będziesz miała w domu. Jeśli masz nowe okna i 20 cm styropianu na ścianach plus zaizolowane stropy będzie sauna jak ten 12KW poleci na maksa. Jak kamień i jakieś stare okna to zamarzniesz mając piec 20KW - w obydwu przypadkach zapłacisz jak za zborze i będzie co najmniej niekomfortowo.
  3. Tak, macie rację, wyczyściłem popielnik, piec stoi na posadzce i nie jest zaspawany - szpary na pół centymetra. Poleci tam gres na klej, albo wspawam coś tylko na spawanie miejsca mało, wygram z tym ustrojstwem Pogięło mnie zupełnie +12*C a ja palę w piecu hehehehe, usprawiedliwiam się, że tylko kilka kg testowo no i w sumie nie widać, że palę Duuużo lepiej jak prowizorycznie uszczelniłem - uchylenie popielnika ma duży wpływ na ogień - cieszę się, bo komina nie muszę modzić. Miłego wieczoru Panowie i Panie(?)
  4. Witam Wszystkich serdecznie! Fantastyczny temat! Cieszę się, że go znalazłem i tylu doświadczonych użytkowników kotłów węglowych sie wypowiada, bo mam tak myślę poważny problem (będzie długie ) Od 4 lat mieszkam w domu po rodzicach, 3 lata temu zrobiłem kompleksowy remont, jedynie C.O. i C.U.W zostawiłem na inny termin, może za rok, 2 lata, bo cała instalacja oprócz grzejników jest do wymiany. Uznałem, ze lepiej zapobiec stratom. Dom to 120m pow. uzytkowej, instalacja grawitacyjna zrobiona w latach 80tych przez ojca, włącznie z kotłem, który ojciec wyspawał. Od zawsze paliło sie w tym piecy jak w dolniaku a tu się okazuje, że to typowy górniak. Rysunek pogladowy http://img841.imageshack.us/img841/4796/kociol.jpg Kilka dni temu z ciekawości i zainspirowany tematem napaliłem jak w górniaku, zasypałem 14kg węgla (tyle drobnicy uzbierałem z tego co jeszcze zostało) i podpaliłem oczekując nieoczekiwanego (tak przy okazji - wrzuciłem też 2 drewienka umoczone w nafcie oświelteniowej, bo bałem sie, że węgiel nie wystartuje). Efekty były takie, że po pół godziny najbliższe kotła rury ledwo letnie (wcześniej już grzejniki po takim czasie były ciepławe), ale za to po pierwszej godzinie w piecu woda na granicy gotowania, dolot powietrza i przesłonę w chopuchu musiałem zamknąć (więc podymiło), bo po 5 minutach woda szumiała w piecu (wstyd sie przyznać, ale piec bez zabezpieczeń), po 3 godzinach grzejniki 70-75*C (nie ma zaworów termostatycznych, ale będą), grzejniki to w sumie 105 żeberek, każde po 180W co daje blisko 20KW. W salonie 24*C (mimo otwartych okien, bo bałem się tych temperatur), woda w bojlerze 55*C (zazwyczaj takie temperatury były po całym dniu palenia). Wszystko paliło się 6 godzin, czyli ekonomia na tym samym poziomie, jedynie produkowana energia ma jakimś szalonym poziomie, bo takich temperatur nigdy nie było. Moje pytanie: jak ograniczyć moc kotła? Okna pootwierane (5*C na zewnątrz), grzejniki w sumie blisko 20KW, a na kotle nie robi to wrażenia. Dodatkowo kocioł cały od środka pokryty smołą, blacha zewnętrzna to jednocześnie zewnętrzna powierznia płaszcza wodnego co pewnie daje sprawność na niskim poziomie. Palenisko ma wymiary 40x27cm - gdybym tak szamotem zmniejszył o 40-50%? Taka uwaga - płaszcz wodny jest w każdej z 4 ścian pieca więc szamot bym postawił na środku paleniska, ale czy to pomoże w ograniczeniu mocy? Jeśli to pomoże przy podpowiedziach jak ten temat ugryźć - to powierzchnia płaszcza wodnego odbierającego ciepło ok 1,7m2, a pojemność ok 50l (plus minus 10%). Muszę też coś zrobić z kominem, bo ma przekrój 20x40cm - jak zmniejszyć jego przekrój, ale tak, żeby dobrze sie paliło i mozna go było ew. czyścić - taki komin pewnie grupo powyżej 30KW uciagnie, tym bardziej, że komin ma 11M od czopucha. Nie ma jeszcze drzwi do popielnika, ale będą z klapką do sterowania powietrzem przez miarkownik mechaniczny - próbowałem znaleźć w necie jakieś wzory podpowiedzi, ale nadal nie wiem jakiej wielkości powinna być na klapka logika podpowiada, że taka jak komin... Podsumowując - byłem w megaszoku odnośnie temperatur, tylko gdyby to tak bardziej w czasie rozłożyć. Do tej pory spalałem ok 25-30kg dziennie - średnio za sezon 2012/2013 paląc średnio 8-10 godzin dziennie, biegając do piwnicy i dokładając szufelkę czy dwie. W weekend zrobię pielgrzymkę do sąsiadów opalających węglem na inspekcję Dziękuję wszystkim (szczególnie autorowi tematu!)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...