Witam forumowiczów! Bardzo proszę o pomoc, bo już jestem wykończona. Miesiąc temu przyszli do mnie sąsiedzi z dołu mówiąc, że mają plamę w rogu sufitu. Nad plamą mamy prysznic, więc podejrzenie padło na nasz prysznic. U nas nic nie wyciekało spod brodzika. Wezwaliśmy znajomego fachmana, rozebrał prysznic, nic konkretnego nie stwierdzając. Wsunął prysznic głębiej pod płytki, zamontował z powrotem i poszedł. Jak skorzystaliśmy z prysznica, to po prostu strumyk poszedł spod brodzika. Hydraulik przychodził jeszcze 2 razy bredząc coś o syfonie, w końcu poddał się i oddał kasę. Suma sumarum było jeszcze gorzej niż przed jego interwencją (bo i u nas była woda). Następnie wezwałam hydraulika z ubezpieczenia - nawet profesjonalnie podszedł do sprawy, z boku brodzika wyciął otwór, włożył kamerę i stwierdził, że syfon jest ok, i to silikon (czyli pierwszy hydraulik spartaczył) - lało się po ścianie. Zasilikonował jeszcze raz i spoko, myślałam że po problemie. Sąsiadów nie było z domu, więc myślałam, że wszystko już ok. Niestety, nadal pojawia się u nich plama (jest okresowa). Wezwany drugi raz hydraulik, stwierdził, że z prysznicem jest wszystko w porządku. Brodzik nie jest wysilikonowany od podłogi i nic nie wycieka. Zbadał ciśnieniomierzem baterię, niewielki spadek był, ale jak powiedział w granicach normy (3Mpa). Nie wiem co dalej mogę zrobić.. W tym momencie powiedziałam wspólnocie, że to nie jest problem prysznica, z tym, że hydraulik ze wspólnoty to straszny leser i nic nie chce sam sprawdzać, zapiera się (bez sprawdzania!), że to na pewno nasza wina i jego nie interesują inne opinie.