Witajcie
Witam gospodynię i gości
Przepraszam, że wejdę w słowo ale troszeczkę podczytuję ten wątek, ponieważ mogę tutaj znaleźć wiele cennych porad, nie tylko wnętrzarskich, ale dyskusja o finansach w związku troszkę mnie zaniepokoiła.
Moim skromnym zdaniem żadna osoba nie powinna sie dziwić drugiej, że ma albo i nie wspólna kasę z mężem/partnerem. Każdy ma inne zycie, innymi pieniędzmi obraca (jedni zarabiają 1000 inni 10 000). Dlaczego się dziwić komuś, że pozycza od męża, zresztą dziwią mnie tutejsze dziwy na powyższy temat. Co zrobić, jak żyć zarabiając ok 1500 -2000 zł w stolicy np. Mąż ma swoją wypłatę, zona swoją i swoje plany, marzenia, ktore nie koniecznie mieszczą się w zasięgu portfela. Brakuje, są zgrzyty itd....ech..... ale Ci którzy mają pieniądze chyba nie mają takich problemów. Problemem jest, że nie ma akutar teraz na bujawkę za 10 000, niestety.