Witam.
Jak w temacie, remontuję właśnie kuchnię. Niestety już muszę całość zrobić sam. Myślałem, że będzie łatwiej . Sam już muszę, bo na materiał (od ścian po sprzęt) wyszło i tak więcej niż było przewidziane, co przez się samo wynika, że na fachowców już nie starczy.
Tak więc, oto do czego póki co doprowadziłem.
http://s13.postimg.org/l5hmxd2sz/SDC17927.jpg
http://s17.postimg.org/58r1ebx7f/SDC17928.jpg
Płytki były przyklejane na gips. Skuć to i dopiero nową gładź do poziomu tynku czy zaszpachlować większe nierówności i dopiero po całości lecieć z gładzią?
Całe szczęście sporej części ściany nie będzie widać. Tam gdzie malowane na szaro będą szafki, potem tapeta w miejscu płytek, szafki wiszące i zostaje nad nimi około 30 cm ściany.
Sufit jedyne uszkodzenia jakie ma to kanał na przewód do oświetlenia + rysy od skrobania starej farby takie jak na zdjęciach na tynkach. Myślałem aby zaszpachlować przewód i potem przeszlifować cały sufit.
Myślałem o gładzi Cekol GS-250, zaleta, że można potem na mokro podrównać. Widziałem takie coś jak listwy tynkarskie. Fajna sprawa jak dla amatora, tylko że nie potrzebuję nadkładać aż 6 mm tynku.
Wiem, że powiecie iż amator za tynki nie powinien się brać, aczkolwiek zawodowi tynkarze też kiedyś zaczynali. Więc proszę o rady raczej w stylu, że tak i tak można sobie ułatwić. Najwyżej będę kuł i kład od nowa, w końcu worek gładzi majątek nie kosztuje, jak liczyłem to mogę 6 razy próbować położyć gładź i dopiero będzie to kwota jaką bym musiał wydać na fachowców.
Największy problem mam ze ścianą z oknem i jej przeciwną. Mianowicie nie mogę na nie za dużo nałożyć, bo i tak już jedna szafka nie będzie miała ściany bocznej. Spartoliłem pomiary Brakuje około 20mm.