oczywiście,że to jego własność, z tym ,ze u nas sytuacja wyglądała następująco: wymienialiśmy ogrodzenie od str sąsiada. Po jego stronie działka wygląda po prostu jak fragment lasu, kompletnie zaniedbana - to też jego sprawa i gust. Z tym, że po jego stronie piętrzyły sie przeszkody dla robotników w postaci np. martwej sosny która opiereła sie o nasze stare ogrodzenie... Za zgodą sąsiada i urzędów wszelkich wycieliśmy to drzewo- oczywiście na nasz koszt bo sąsiad się nie poczuwa.... Dodatkowe atrakcje to zwalone na kupę rupiecie stary stół, wózki dziecinne jakieś żelastwo itp. To wszystko robotnicy po prostu przesuneli. A sąsiad uderzył w lament, że mu krzaki (które też przełaziły przez siatkę) robotnicy stratowali... że mu drzewo - to uschnięte- zniszczylili... Oczywiście przepraszałam za bałagan, ale nie dociera. Chyba powiniem być zadowolony,że ma porządne ogrodzenie, przy tym nie dołożył się ani złotówki, chociaż u nas inni ludzie tak robią, że dzielą koszt na pół... W sumie przykra sprawa, nie lubię mieć na pieńku z sąsiadami, ale też niespecjalnie poczuwam się do winy.