tinutka
Użytkownicy-
Liczba zawartości
14 -
Rejestracja
O tinutka
- Urodziny 27.01.1962
Informacje osobiste
-
Płeć
Kobieta
-
Mój klub zainteresowań
Budowa - wymiana doświadczeń
Dane osobowe
-
Miejscowość
Wrocław
-
Kod pocztowy
55-040
-
Województwo
dolnośląskie
Profil płatny
-
Kategoria
usługi
tinutka's Achievements
SYMPATYK FORUM (min. 10) (2/9)
10
Reputacja
-
Komin systemowy wewnątrz budynku, ponad dachem stalowy- możliwe?
tinutka odpowiedział tabakawer → na topic → Ściany, okna, stropy, kominy, garaże
Podepnę się pod temat, żeby niepotrzebnie nowego nie zakładać. Sytuacja wygląda podobnie . Do dachu zostały jeszcze dwa pustaki, ale myślimy z mężem żeby nie robić takiej wielkiej dziury w dachu jakoś ten wkład ceramiczny połączyć z takim gotowym stalowym . Ale w związku z tym , że jesteśmy kominowymi ignorantami, to może ktoś z forumowiczów wytłumaczył by nam tak łopatologicznie co i jak można zrobić. Już wiem, już się dowiedziałam, że nie można robić takich kombinacji. -
Co do wycięcia tych dwóch drzew (czereśnia i orzech) myślę , że raczej dobrowolnie tego nie zrobią , co do reszty , to widzę , że będziemy sami obcinać gałęzie, bo sąsiedzi mają wszystko w nosie. Najgorzej z bluszczem, bo po mojej stronie, to wyłazi między deskami , ale z ich strony już pnie się po ogrodzeniu ( sami kupiliśmy materiał i nasza robocizna), przecież nie wejdę do nich i nie będę tego zdzierać z ogrodzenia, na razie brak pomysłu czekam co mąż wymyśli. Myślę , że jednak każdy powinien pilnować swojego podwórka.
-
Raczej się nie zgodzę , bo miałam do wyboru 3 działki , i po prostu wybrałam zle, mój błąd ale kto mógł przypuszczać ,że akurat właśnie Ci ludzie okażą się tacy a nie inni. Nie ma takich drugich na osiedlu.
-
Śmieję , się pod nosem bo akurat moi sąsiedzi jedynie muzyki głośno nie puszczają , no i pies w końcu po 13 latach jakoś dziwnie ucichł, a jak grillują to cała okolica, nie tylko czuje ale i słyszy, tak więc praktycznie są to sąsiedzi z pełnym ,,pakietem"
-
No to tez właśnie napisałam, że niech każdy robi sobie jak tam mu się żywnie podoba, ale niech też ma na uwadze to, że obok też ktoś ma ogródek. Ja sama nie mam nie wiadomo czego , ale pilnuję żeby nic nikomu nie przeszkadzało, i dziwi mnie tylko właśnie postawa takich ludzi jak moi sąsiedzi , że innych mają w nosie.
-
Przyjrzałam się dokładniej kwestii zieleni, ogródków przydomowych ( na moim osiedlu tylko ja mam taki problem z sąsiadem) i dochodzę do wniosku, że zawsze znajdzie się jakiś ,,chwast", tylko nie rozumie dla czego nie regulują tego przepisy wewnętrzne ( gminne, powiatowe) tylko jak już to trzeba lecieć do sądu, a sąd jak to sąd ma czas. A problem się powiększa, i nie chodzi mi o to, że chciała bym żeby każdy miał jakiś szablonowy ogródek, ale jeżeli już tak bardzo chce mieszkać w ,,lesie " to niech nie zmusza innych do tego , i niech ten swój las ogarnia i trzyma w ryzach .
-
gahan, z nimi nie tylko nie idzie się dogadać , ale każde z nich mówi co innego, tzn. jakieś 2 miesiące temu przestali rozmawiać , jak przyjechali z elektrowni obcinać u nich orzecha i świerka , bo ponad linie energetyczne te drzewa sięgają, i wtedy przy okazji podeszłam do sąsiadki, z prośbą żeby wykorzystała fakt, że oni mają sprzęt i narzędzia to niech obetną te gałęzie które przechodzą do mnie , to mi się tylko oberwało , że oni już obcięli gałąż i więcej już nie obetną bo nic by z tego drzewa nie zostało, i ona już więcej ze mną nie będzie rozmawiać, bo ja chce pozbawić ją jej drzew, więc mam się do nich zwracać na piśmie. Tak też robię. Akurat zgadzam się z tym , że z orzecha i czereśni może nic nie zostać, bo te drzewa rosną ok 2 metrów od ogrodzenia , a oni przy tych drzewach parę lat temu postawili wiatę , i efekt jest taki, że owszem pień orzecha jest u nich ale reszta, to część u mnie i na ulicy po mojej stronie , a jakaś 1/4 na dachu wiaty, za to czereśnia , to pień ma wygięty tak dziwnie , bo wisi nad ogrodzeniem. Deski spod ogrodzenia zostały zabrane przez syna drugich sąsiadów, ale śmiechu było bo oboje stali i patrzyli chłopakowi na ręce. Więc już został tylko złom i gruz, ale on to poodrzucał im pod mur jak mordował się z tym drzewem, bo jednak o prawie dwudziestu latach to wszystko zarosło częściowo mchem , no i oczywiście bluszczem. Czekam teraz jak mąż przyjedzie , bo pracuje w delegacji , i będziemy ciachać te gałęzie, tylko ciekawa jestem jak będą to nagrywać to jaki tytuł będzie miał film.
-
Mnie jest zupełnie obojętne co oni trzymają na działce , a co do ogrodzenia , to była z nimi rozmowa jak pierwsze ogrodzenie runęło , nie byli zainteresowani. Więc wymieniliśmy tylko deski, i długo nie trzeba było czekać jak pojawił się na nich bluszcz, no cóż ja nie jestem amatorką bluszczu i zwróciłam na to uwagę , mają to w nosie. Gałęzie tak jak napisałam wcześniej , wysłałam pismo , że maja poobcinać a jeżeli tego nie zrobią w wyznaczonym terminie , sama to zrobię , odpowiedzią są kamery i pismo , że wyciągną konsekwencje prawne , bo to ich własność a nagrania będę służyć za dowód, że ją naruszam. A to już jakaś bzdura, bo tyle to każdy wie , że mam takie prawo. I jeszcze te ich ,,nagrania" , wygląda na to że mam zacząć biegać po sądach . Pewnie wygląda to właśnie tak że ja się czepiam ale trzeba by zobaczyć to z bliska, a poza tym trudno mi zaakceptować fakt, że przez ich działania , ja po tej stronie mam ograniczone możliwości, bo jak wspomniałam nic nie rośnie poza mchem.
-
Elfir, nie no aż tak zle to nie jest , chociaż z tymi ludzmi to kto wie, skoro nawet śmieci potrafią w ten bluszcz wyrzucić, to kto ich tam wie, ale 4 kubły na śmieci na 2 -ie osoby stoją przed domem na ulicy.
-
Elfir, nie wiem jak jest w innych gminach , ale u nas nie do końca jest tak , że można mieć na działce co się chce. Póki nie zagraża życiu , zdrowiu i korzystaniu z sąsiednich posesji to tak, ale w przeciwnym wypadku pojawiają się problemy. Z tymi sąsiadami w tej chwili jest problem drzew, chwastów , ale już kiedyś była delegacja z gminy , oglądać co się u n ich dzieje, jak ich hałdy gruzu, drzewa , złomu jakieś śmieci tak się ,,rozrosły", że rozwaliły nam ogrodzenie. Po tym znalazł się chętny na ten złom i drzewo, więc został tylko gruz i inne śmieci, które zarastają bluszczem . Powiem tak może nie dziwiła bym się gdyby chodziło o staruszków , można zrozumieć ale to są ludzie ok.50 raczej nie biedni i wykształceni, ale maja przydomek ,,niereformowalni". Dawniej mieliśmy zwykłą błotnistą drogę, więc każdy we własnym zakresie zrobił chodnik żeby można było dojść do asfaltu, niestety koło nich było błotko , bo stwierdzili, że gmina ma im zrobić chodnik, dzisiaj mamy asfalt , nasze chodniki zostały , koło nich dalej błotko.
-
Johna,wszystko ok., mnie akurat jest obojętne kto jaki ma ogród, tylko głównie chodzi mi o to, żeby pilnowali czy innym nie przeszkadza ich działalność. Tak naprawdę to nie tylko ja mam z nimi problem, ale sąsiedzi którzy z nimi graniczą też , tylko u mnie jest tego najwięcej i porozumiałam się z sąsiadami, że ja wystosuję jakieś pismo a oni podpiszą ( chodzi o sąd ), jednak nie wiem czy w ogóle tak się da. Prawda jest taka, że oni sami się kiedyś przyznali, że po to obsadzili się bluszczem żeby nic nie robić, a drzewa jak kiedyś same uschną to wtedy się wytnie, oni zwyczajnie nic nie robią w tym swoim ,,ogródku". Kiedyś mąż kosił trawę i zawołał sąsiada przez płot, ten stwierdził, że nie może podejść, bo sobie kurtkę podrze o gałęzie, a jeżeli nam gałęzie przeszkadzają, to nie powinniśmy mieszkać w takim miejscu. I tyle go widzieliśmy. Ja też mam jałowce, jakieś krzaki , bzy i inne rośliny , ale do nikogo one włażą. A ci ludzie zachowują się jak by sami byli. Myślę już nawet żeby w jakiś skuteczny szczelny sposób od nich się ogrodzić, bo nawet ogrodzenie już dwukrotnie sami na własny koszt robiliśmy, którego oni od swojej strony nawet ani razu nie konserwowali. Dziwnie to brzmi , ale nie są to moje jakieś fanaberie, jednak mam pod bokiem ewidentny bajzel.
-
No tak sąd, ale to już ostateczność, bo i pewnie koszty , i ogólnie to nawet bym nie pomyślała, że w tak prostej sprawie nie można się dogadać. A mam takie pytanie , czy ktoś z forumowiczów już miał taką przygodę z sądem?
-
Bardzo dziękuje , ale prawo sobie a życie sobie , właśnie tymi przepisami się posłużyłam wysyłając do nich pismo, a oni mi przysłali odpowiedz cyt.,, że wyciągną konsekwencje prawne jeżeli naruszę ich zieleń". Ja wiem , że to z ich strony zwykłe granie na czas, i ja i tak poobcinam to co mi przełazi, ale chciał bym jakoś wyegzekwować żeby usunęli ten orzech i czereśnię , bo takie obcinanie gałęzi to na niewiele się zdaje. Ba on po obcięciu gałęzi jeszcze bardziej się rozrasta. Już nawet myśleliśmy z mężem jakieś sosny , czy iglaki wzdłuż tego ogrodzenia posadzić , ale raz bluszcz, dwa te nieszczęsne drzewa są na wysokość budynku, więc te iglaki nie miały by z nimi szans. A może się mylę?
-
Dzień dobry wszystkim w ten pochmurny niedzielny poranek :welcome: Jestem nowa na forum, ale tylko na forum bo już w życiu to nie tak całkiem nowa:lol:. Po przeczytaniu wszystkich postów, trochę mi ulżyło , bo widzę podobne problemy ma wielu z nas , tzn. sąsiad- drzewo. Postaram się w miarę krótko opisać swoją sytuacje. Otóż mieszkam sobie od 24 lat w domku na działeczce 600 metrów, a więc niezbyt duża. Ale wówczas tyle mi z mężem wystarczało, zresztą obecnie też bo dzieci już sobie poszły w świat. Działka narożna , z dwóch stron ulica, z dwóch stron sąsiedzi . Z jednymi można normalnie się w każdej kwestii dogadać, ale drudzy to już ,,wyższa szkoła jazdy". Budowaliśmy się z sąsiadami w jednym czasie, i w jednym czasie zakładaliśmy ogródki. Wiadomo małe dzieci zdrowa żywność, więc każdy uprawiał warzywa i sadził drzewa owocowe. Ale z biegiem czasu , wszystko zaczęło się zmieniać, każdy pomału zaczął w miejsce warzyw sadzić kwiatki, trawkę, w miejsce drzew owocowych świerki, sosny , żywopłoty z tui . Oporni jedynie zostali jedni z moich sąsiadów, którzy i owszem zamiast trawy mają bluszcz, bluszcz jest wszędzie gdzie się da ( dom w wiecznej budowie), iglaki , które mieli zarosły bluszczem , zresztą nie tylko , bo i śmieci z budowy , hałda jakiś desek pod moim ogrodzeniem też już porasta bluszczem, który już do mnie się przedostaje.I drzewa, drzewa w sprawie , których od lat toczymy spory, bo po pierwsze wszystkie zdziczały , jakieś samosiejki się porozrastały (leszczyna , dzik bez) gruszka ( gruszki wielkości orzeszka), jabłonka ( jabłuszka wielkości orzeszka), i główne zródło problemu czereśnia i orzech, czereśnia, która rośnie nie przy ogrodzeniu tylko nad , dosłownie jakoś tak to drzewo wygięte, że pień niemalże opiera się o ogrodzenie, w związku z tym mam jej gałęzie u siebie , i orzech też ma jakieś ze trzy odnogi, z których jedna przechodzi do mnie. Ogólnie gałęzie tych drzew przełażą na moją stronę , bo obok nich jest wiata, i tam nie mają miejsca więc przechodzą do mnie. Po wielu rozmowach, owszem obcięli jedna gałąz , która i tak sprawy nie rozwiązała. Liści to raz, zielone ogrodzenie to dwa i nic nie mogę tam posadzić , bo zwyczajnie nie rośnie. Niedawno napisałam do nich z prośbą o przycięcie wszystkiego co przechodzi na moja stronę, z prośba o usunięcie tych dwóch drzew , czereśni i orzecha. Efekt zainstalowane kamery i list , że wyciągną konsekwencje prawne jeżeli naruszę ich zieleń. Ręce opadają, wszędzie mam już działkę zagospodarowaną tylko z tej jednej strony nawet trawnik jest omszały . I co radzicie ?