Remont łazienki i toalety w starym budownictwie - zależało mi przede wszystkim na czasie dlatego wybrałem nie najtańszą ofertę na oferii, ale taką w której wykonawca może zacząć pracę od zaraz. Pertraktowałem z dwoma Panami i ten z którym rozmawiałem wydawał mi się sensowny, w każdym razie sprawiał wrażenie fachowca, drugi był jak powiedział fachowiec z którym rozmawiałem "od pieniędzy". Pracę rozpoczęli z dwutygodniowym opóźnieniem ( tygodniowym zgodnie z umową) a właściwie rozpoczął, bo pojawiał się wyłącznie Pan od pieniędzy. Mój "fachowiec" nie pojawił się ani razu ( a to miał przyjść później, a to jutro...). Pan który przychodził ( ok godz 9 - 10 ) wychodził już po piętnastej i zajmował się głównie piciem kawy, ale nie tylko: "wygracił" wannę (twierdził że żeliwną - była blaszana), futrynę (drewnianą 5 cm, 80-letnią) przy drugiej ( w łazience są dwie pary drzwi) stwierdził że się nie da wstawić nowych drzwi - zaproponował zasłonkę, twierdził że po ściągnięciu głowicy termoregulacyjnej wyleje się woda z całej instalacji co, takich "kwiatków" było więcej, po czym podwiesił sufit z regipsu - krzywo i jedną płytę z regipsu którą przykręcił bezpośrednio do ściany z desek (stare budownictwo). Przychodził tak przez pięć dni od poniedziałku do piątku ( korzystając z pomocy studenta, który przygotowywał się do egzaminu i nie miał gdzie się wynieść na czas remontu) i gdy w następny poniedziałek znowu przyszedł sam i powiedział że kolega z którym miał pracować nie przyjdzie w ogóle ani dzisiaj ani w późniejszym terminie postanowiłem zakończyć współpracę z "Panem od pieniędzy" proponując zapłatę nie za wykonaną pracę ale za "przepracowane" 30-35 godzin. Odmówił. Przysłał rachunek na prawie półtora tysiąca. Zaproponowałem 400 zł ( mimo że i rzeczoznawca i wykonawcy poprawiający po nim pracę twierdzili że nie dali by ani grosza). Nie odpowiedział na maila i dzisiaj przysłał mi przedsądowe żądanie zapłaty ( acha, faktura była watowska) i co teraz mam zrobić, odpuścić mu?