Z góry przepraszam, za może laickie i obszerniejsze tłumaczenie, ale już raz zostałam dotkliwie zrobiona w jajo przez instalatora co mi się czkawką odbija do dziś, więc opiszę może nieco lepiej swoją sytuację. Obecnie mamy kolumnę ze złożem płukanym ręcznie, http://www.aqvasystem.com.pl/odzelaziacze.html, zamontowaną okolo 10 lat temu, w zasadzie działała, choć nigdy woda nie była idealna, żelaza chyba jednak trochę zostawało i to co mi przeszkadzało to kamień, który zatykał mi np. deszczownicę. Hydrofor mamy i mieliśmy, wtedy kiedy montowaliśmy filtr, przeponowy. Choć rozwiązanie idealne nie było - kosztowało sporo, więc musiało trochę podziałać. Obecnie zwyczajnie przerdzewiała mi obudowa, a hydrofor też można rzec zamortyzował się, więc zwyczajnie chcemy dobrać lepsze urządzenia. Był u mnie Pan, który od 20 lat zajmuje się dobieraniem filtrów - tydzień temu - robił własne analizy wody i twierdził, że tak złej wody jeszcze nie widział, już nie pamiętam ale orzekł, że żelazo i mangan mam przekroczone naście razy i że w życiu tak złej wody i trudnej przez połączenie rożnych elementów do oczyszczania nie widziałm. Jakoż, że choć zgubiłam gdzieś wyniki badania wody starsze, ale pamiętałam, że tak tragicznie nie było, a od pana otrzymałam ofertę na 2 lub 3 urządzenia które muszą koniecznie pracować razem, bo inaczej nie ma szans na dobrą wodę za jakaś cenę od prawie 7 do 10 tysięcy, a dzięki temu wątkowi doszłam do wniosku, że proponowane mi są chyba jakieś urządzenia no name - wzbudziło to moją nieufność więc wykonałam badanie wody w laboratorium, z których dla mnie jako laika wynika, że ja takiej tragicznej tej wody nie mam No ale, że stało się jak się stało to teraz mam uczucie niepewności niejakie - rozumiem, że Pan od lamentowania "pomylił się" wykonując badanie ? Upewniam się, bo już zgłupiałam nieco ??? I nie jest konieczny system wielostopniowy sądząc z badania wody ? Jeśli chodzi o chemię - do tej pory wodę z płukania ręcznego filtra odprowadzaliśmy do rur drenażowych rozłożonych pod żywopłotem, praktycznie nie używam chemii w ogrodzie, bo prowadzę hotel dla psiaków i po terenie ciągle biegają psiaki moje i hotelowe, a jak deszcze to kałuże i psiaki z nich piją i wchodzą w nie łapami, więc nie chcę, aby w glebie było coś co może im zaszkodzić, a co deszcz może wypłukać. Grunt jest piaszczysty, więc to nie jest jakiś problem stania wody w kałużach, ale jak tak mokry rok jak obecnie bywa, że po ulewnych deszczach kałuże są i oczywiście bywa, że psiaki kopią dołki. Nie wiem na ile to ryzykowne przy regeneracji solą ? Mam zarówno szambo jak i oczyszczalnię ( jedno w budynku mieszkalnym, drugie w hotelowym) , ale najchętniej wodę wykorzystywałabym tak jak do tej pory ( bardzo duży teren) i jednocześnie podlewała krzaki ( przy psach i tak rośliny mają jakby rzec utrudnione życie mocno, więc posadzone są odporne typu miejskiego.