Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Piotr4x4

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    20
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Piotr4x4

  1. Prace stoją w miejscu, bo czekam na cieplejszą pogodę, ale zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz dotycząca docieplenia od wewnątrz. Jak zapewnić, aby ściana wewnątrzna oddychała, tzn. żeby jak już dostanie się jakaś wilgoć do wełny, mogła stamtąd uciec. Nie wiem czy paraizolacja załatwia tu 100% problemu... Kolega mi doradza, aby wełna niedochodziła do sufitu jakieś 10cm żeby między balem, a kartongipsem był ruch powietrza. Ale to przecież ogromy mostek ciepła.
  2. Dalszych zmian w konstrukcji nie da się przeprowadzić - gdyby nie zmiany dachu, to i te 5cm by się nie udało wciśnąć od zewnątrz. Tyle wycisnęliśmy z konstrukcji. Rozumiem, że praktyczny wniosek jest taki, że im cieniej wewnątrz tym lepiej dla uniknięcia skraplania się pary wodnej? Czyli pewnie lepiej dać 5cm od wewnątrz niż 10 i przeboleć trochę wyższe koszty ogrzewania.
  3. Wracając do tematu ocieplenia: problem polega na tym, że ze względu na stan bali zarówno od wewnątrz jak i zewnątrz ściany nie będą odkryte. Na zewnątrz trzeba było je wzmocnić i żeby ukryć wzmocnienia dom będzie szalowany - z powodów estetycznych można dać nie więcej niż 5cm wełny, bo straci wtedy proporcje. Od wewnątrz zostały skute stare tynki i ściany są bardzo poniszczone przez setki gwoździ, a do tego krzywe. Czyli będą czymś przykrywane (pewnie karton gipsem), poza kilkoma ładnymi fragmentami, które zostawimy dla urozmaicenia wnętrza. Czyli 5 cm od zewnątzr wełny, a co od wewnątrz? Kierownik doradza dać dodatkowe 10cm wełny od wewnątrz. Czy jednak nie wypadnie tam wtedy punkt rosy? Czuję, że to 10cm doradza mi mocno na wyczucie bez żadnych wyliczeń i zastanawiam się jak się za temat zabrać. Wiem, że najlepiej ocieplić grubo od zewnątrz, a wewnątrz zostawić bale odkryte, ale niestety ta opcja odpada.
  4. Witam wszytskich, postanowiłem założyć wątek, bo mimo lektury forum od dłuższego czasu (i wątków o podobnej tematyce) wciąż mam trochę pytań o czekający mnie remont domu po pradziadkach. Dom stał nieużywany przez 20 lat i niestety trochę się zapuścił, ale mam nadzieję, że w ciągu 3-4lat uda się go przywrócić do stanu pełnej używalności. Na początek będzie nam służył jako dom całoroczny, ale weekendowy. W przyszłości może posłuży jako główne miejsce zamieszkania. Ale do rzeczy. W poniedziałek zacząłem remont. Dach i szczyty zostały rozebrane (dom był kryty eternitem, więźba dachowa nadawała się tylko do palenia w piecu), dom został podniesiony. Niestety wcześniej dom był już remontowany, tyle, że nie fachowo, czego pozostałości trzeba teraz naprawić. Dom nie ma podwaliny - został oblany cementem - wygląda to trochę jak dom postawiony na podmurówce, ale chociażby ze względu na brak izolacji na styku drewno-beton nie moglo tak zostać. Dlatego po podniesieniu domu stary "fundament" zostanie usunięty i zrobiony zostanie nowy. Dom otrzyma podwalinę, wymieniona zostanie opaś (czyli odpowiednik podwaliny tylko, że od góry), zrobiona zostanie nowa więźba, wstawione nowe szczyty, a całość (po deskowaniu) zostanie na razie przyktryta papą. Takl wygląda to teraz - po podniesieniu domu. Widok na razie przygnębiający, ale jak będzie nowy fundament, podwalina, dach - to myślę, że zrobi się trochę lżej na sercu:p Ponieważ dom nie ma teraz podwaliny, to po zakończeniu tej części remontu ściany zewnętrzne będą o te 20cm wyżej niż wewnętrzne, bo dom z podwaliną stanie na podmurówce. Czymś będę musiał te ściany zabezpieczyć, a estetyczną stroną zajmę się na etapie wykańczania. Mój pomysł na kolejność jest nastepujący - prośba o życzliwe, acz krytyczne komentarze:rolleyes: - wymiana okien i drzwi zewnętrznych -ocieplenie domu od zewnątrz wartswą 10cm wełny (więcej będzie źle wyglądało) - oszalowanie szeroką deską elewacyjną (imitującą bal) - skucie tynków do końca - jeszcze przed remontem pękały, a teraz są już w zupełnie słabym stanie - dodatkowo widzę, że pod tynkami drewno jest w gorszym stanie niż od zewnątrz więc tynki chyba nie do końca służą trwałości konstrukcji; - rozprowadzenie rur od wody i kanalizacji - wybranie starego podłoża, nawiezienie piasku, ubicie, chudziak, styropian, folia i właściwa wylewka - remont elektryki - odbudowa pieców i rozprowadzenie nadmuchowego ogrzewania Proces oczywiście będzie rozłożony w czasie na jakieś 3-4 lata ze względu na ograniczone fundusze. Część prac chciałbym zrobić samodzielnie, ale nie wszystko pewnie będę w stanie. Największy znak zapytania mam przy ścianach węwnętrznych. Tynki muszę skuć, ale co będzie najrozsądniejsze dalej? Fajnie byłoby zostawić gołe bale, ale niestety są w kiepskich stanie estetycznym + myślę również o dodatkowym ociepleniu domu od wewnątrz (10cm od zewnątrz to może być trochę mało). Jeśli bale nie będą mogły zostać to czym wykończyć ściany wewnątrz? Wielu radzi g-k, ale w domu z bali, zwłaszcza tak starym może to wyglądać chyba dziwnie. Boazeria też nie do końca mnie przekonuje, a w każdym razie nie na wszytskich ścianach. Macie może jakieś sprawdzone pomysły? Mam jeszcze inne dylematy, ale nie chcę za dużo pisać. Będzie jeszcze czas:) Dziękuję wszystkim za rady!
  5. Przypominam się w sprawie maila z 22 maja:) Witam, około września będę potrzebował wyremontować tynki wewnętrzne. Przez naprawę tynków rozumiem uzupełnienie istniejących pęknięć i braków w tynku oraz położenie cienkiej warstwy tynku wapiennego w celu ujednolicenia struktury. Powierzchnia ścian to około 220 m2. Chciałbym zapytać czy podjąłby się Pan takiego zlecenia i jaka byłaby orientacyjna cena pracy (z materiałem)?
  6. Hej, odnawiam temat, ale poszerzam zakres działalności potencjalnej ekipy ciesielskiej;) Niech będzie całe Mazowsze plus okoliczne województwa. Jednak wolałbym nie ryzykować pierwszego fachowca z ogłoszenia przy tak delikatnych sprawach jak remont stuletniej drewnianej chaty. Będę zobowiązany za jakieś kontakty.
  7. A co sądzicie o sprzęcie Hitachi. Np. ten model kosy: http://www.hitachi-narzedzia.pl/produkt/232-cg40eas Wystarczająca dla mnie moc (1,8km), z zestawie nóż tnący i cena do 1 tyś. zł. Z elektronarzędziami Hitachi mam dobre doświadczenia, nie używałem ich sprzętów spalinowych, ale chyba tandety by nie sprzedawali pod swoją marką? Może to jest właśnie ten kompromis między górną półką, a sprzętem z marketów za 400-500zł?
  8. No dobra, a powyżej tej kwoty jakiego nie - chińczyka polecasz? Żeby miało ze 2km. Bo stihl do 1 tys to niestety malutkie maszyny ok 1km. Za mało jak na 0,5ha, które przyjdzie mi kosić
  9. A jakieś uzasadnienie przedstawił? Mówiąc szczerze nie wierzę, że kosa za 350zł jest robiona w Danii. Nierealne. Jest to niestety taki sam chińczyk jak wiele innych, do tego z taką Foworytą może być większy problem z serwisem niż z np. NAC (który jest na rynku 10 lat i serwis ma w każdym większym mieście). Nie chce wsadzać kija w mrowisko, bo kosa za 350zł kusi, ale obawiam się, że każdy poleca to, co sam sprzedaje. A prawda, z którą trzeba się pogodzić jest taka, że rzeczy w podobnej cenie są podobnej jakości. No chyba, że ten serwisant miał jakieś mocne argumenty, których nie przedstawiłeś.
  10. Taka na przykład: http://stiga.pl/katalog/kosy_i_podcinarki/spalinowe/kosa_spalinowa_sb_420_d.html
  11. Ja mam niestety 5 tysięcy metrów do uporządkowania... Chwasty, samosiejki, trawa po pas. Na pewno mocna kosa jest niezbędna.
  12. Rustin, i na co się zdecydowałeś? Ta Agroma to chyba taka sama chińszczyzna jak NAC czy Victus. Zwróć uwagę na serwis. Jak masz pod nosem NAC, to bierz NAC, jak Agroma, to Agroma... Jakość kos jest podobna, a skoro są 2 lata gwarancji - a chińskie kosy się psują - to dobrze mieć blisko serwis. Ja im więcej czytam, to coraz bardziej jestem chętny, żeby się wstrzymać z zakupem i dozbierać do jakiegoś Stihla. Trafiłem w trakcie poszukiwań na Stigę - 3 lata gwarancji i cena ok. 800zł - ale podobno to już nie ta stara, niezawodna Stiga.
  13. Oj, chyba niestety wątek umarł...
  14. Warto zacząć jeszcze tej jesieni czy dać sobie spokój i koszenie zacząć na wiosnę?
  15. Nie mam rzeczywiście ochoty czyścić do gołej ziemi, ale już raz usunąłem wszystkie samosiejki z działki (ręcznie) i po roku okazało się, że odrosły na nowo. Dotyczy to zwłaszcza klonu jedno-listnego. I tych samosiejek jest znacznie więcej niż chciałbym zostawić. Czy jest jakiś inny pomysł by się go pozbyć nie czyszcząc do gołej ziemi? Obawiam się, że jak nie wykopię całego systemu korzeniowego (albo nie zniszczę go chemią), to co roku będę walczył z samosiejkami.
  16. Wiosną będę się zabierał za remont starej drewnianej chaty na siedlisku, które ma ok. 0,5 ha. Siedlisko jest strasznie zarośnięte, pełno jest chwastów i samosiejek, w tym bardzo złośliwego kolonu, który corocznie odrasta. Nie mam dobrych zdjęć, ale myślę, że łatwo sobie wyobrazić ogrodowy stan nędzy i rozpaczy;) Oczywiście zacznę od wyczyszczenia ogrodu. Siekiera, kosa spalinowa, roundap gdzie nie ma innej możliwości i mam nadzieję, że po kilku dniach walki ogród uda się doprowadzić do przyzwoitego stanu. Mam jednak świadomość, że jak ogrodu nie zagospodaruję, to za rok sytuacja się powtórzy. I tu zasadnicze pytanie: w jaki sposób zagospodarować tak dużą powierzchnię, żeby bez cotygodniowej pielęgnacji nie rozsiewały się dalej samosiejki i chwasty, a ogród wyglądał dobrze dla oka. Zrobiłem szkic sytuacyjny. To co na czarno już jest, to co na zielono wiem, że chciałbym, aby było. Natomiast do was pytanie co posadzić/jak zagospodarować teren na szkicu oznaczony znakami zapytania? Myślałem, żeby posadzić tam po prostu gorsze odmiany trawy i stworzyć coś na wzór łąki. Wtedy 2 razy do roku przejeżdżałbym kosiarką i tym samym oprócz trawy eliminował chwasty i samosiejki zanim bardzo urosną. Nie mam możliwości koszenia całego ogrodu częściej niż 2-3 razy do roku, bo na razie na działce nikt nie mieszka. Co sądzicie o pomyśle łąki? Może macie jakieś lepsze pomysły? Może jakieś rady jak zabrać się z głową za czyszczenie ogrodu? Dzięki serdeczne z góry! P.
  17. Sam się zastanawiam nad podobnym zakupem. Nie natknąłem się co prawda na żadne specjalne promocje, ale na pewno nie jest teraz drożej niż wiosną. Myślę nad Alko jako kompromisem między "chińczykiem" za 200 zł, a Stihlem za dużo większe pieniądze. Mój kandydat na teraz: http://allegro.pl/kosa-spalinowa-alko-bc-4125-hurtownia-skawina-i3709886152.html (link przypadkowy, pewnie jak ktoś poszuka to znajdzie nawet taniej).
  18. Przeczytałem temat - nie powiem, że wszystko zrozumiałem:D Ale widocznie początki muszą być trudne... Wiele rad z wątku wydaje mi się bardzo cennych więc żeby nie rozbijać informacji po różnych miejscach spróbuję podpiąć się z pytaniami tutaj, chociaż wątek już od jakiegoś czasu zamarł Jednak liczę, że niektórzy z Was wciąż tu zaglądają... Wiosną chciałbym się zabrać do remont starej chaty z bali po moich pradziadkach. Ma sporo ponad 100 lat, jednak stan wydaje mi się całkiem przyzwoity (jak na taki wiek i fakt, że od blisko 30 lat nikt w niej nie mieszka). Na razie chcę powstrzymać jej dalsze niszczenie, w następnym kroku doprowadzić do stanu, żeby można w niej mieszkać od wiosny do jesieni, a może w przyszłości wyposażyć w centralne ogrzewanie lub kominek z rozprowadzeniem, żeby można było mieszkać cały rok. W związku z tym zasada dla mnie najważniejsza brzmi: na każdym etapie muszę robić co najmniej taki standard, aby w przyszłości nie wracać do pewnych kwestii i jedynie dokładać kolejne cegiełki. Np. żeby nie zrywać kiedyś podłogi, bo się okaże, że jej nie zaizolowałem i zimą nie na się mieszkać lub są dziury i wchodzą nimi myszy. Po lekturze forum pomysł mam taki: dom jest duży (8mx14m) więc podniesienie go mogłoby być kłopotliwe. Chciałbym go odkopać i stopniowo wyposażyć w podmurówkę. Jednocześnie zabezpieczyłbym podwaliny od dalszego niszczenia lub wymienił podwaliny, których nie da się uratować. Potem dach - niestety od dawna leży na domu eternit. A zatem eternit na składowisko, wzmocnienie krokwi, dodatkowe łaty, zabezpieczenie drewna i położenie blacho-dachówki. Przy okazji ze 2 okna w dachu, bo potencjalnie kiedyś zaadaptuję poddasze na cele mieszkalne. To powyżej to plan minimum na przyszły rok. Mam już namierzoną ekipę z okolic, która chętnie się tej pracy podejmie. Następnym krokiem - w zależności od finansów - na przyszły rok lub później jest kwestia podłogi. W 3 pomieszczeniach jest niezła - deski wyglądają na zdrowe. W czwartym - kompletna porażka. Cała zbutwiała, nawet ostatnio przebił się do środka kret:D Jak podejść do sprawy? Zmorą domu są myszy i myślę, że duża ich część dostaje się od spodu przez podłogę. Ilekroć pojawiamy się w chacie jesienią, to wizytę zaczynamy od sprzątania mysich odchodów. A w nocy słychać jak myszy harcują pod podłogą. Mam małe dziecko więc wyeliminowanie myszy to jeden z celów remontu. I tu dwa pomysły jak uszczelnić dom od strony podłogi: -nie zdejmować podłogi co jest (poza pomieszczeniem, gdzie jest w fatalnym stanie), a uszczelnić ją jakąś substancją, na tym zrobić stelaż, dać wełnę mineralną (z dużą zawartością szkła czego myszy podobno nie lubią) i na tym nową podłogę z deski powiedzmy 2,5cm. -zdjąć podłogę i zrobić ją na nowo, wcześniej albo robiąc wylewki (nie wiem czy to dobry pomysł) albo w jakiś innym sposób izolując i uszczelniając podłoże przed położeniem podłogi. Jestem ciekawy co sądzicie? Zarówno o pomyśle na wyeliminowanie myszy, jak i całym planie. Czy kolejność jest dobra? Dziękuję za wszystkie rady! P.S. Wieczorem postaram się dodać trochę zdjęć.
  19. Zastanawiam się nad zasadnością podjęcia próby uratowania stuletniego domu po pradziadkach. Wiadomo, że co do zasady warto, ale chciałbym, żeby ktoś znający się na temacie ocenił - co trzeba zrobić i jakie mogą być przybliżone koszty. Pewnie jest jakiś kapitał na starcie, który trzeba mieć, aby zabawa zakończyła się uratowaniem domu, a nie jedynie opóźnieniem jego popadania w ruinę. Dom ma niestety dach z eternitu i trzeba go zdjąć, ale tu mam fachowca. Bardziej chodzi mi o ocenę stanu bali i podwalin, ewentualnie o podniesienie domu i zrobienie fundamentów. Czy możecie polecić kogoś najlepiej z okolic Pułtuska lub Wyszkowa. Dzięki!
  20. Trafiłem na forum szukając pomysłów na renowację starej chaty. Widzę, że wyjdę stąd mądrzejszy:) Witam wszystkich!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...