Witam kolegów.
Pochwale się swoimi osiągnięciami
Teraz pale groszkiem Sobieskim nie wygaszając kotła, obsługa 2-3 minuty rano i wieczorem. Jak było cieplej, to jeden raz na dobę. Spalanie w te cieplejsze dni miałem na poziomie 5-6 kg na dobę, teraz jest zimniej to mam 8-9 kg. Na początku marca przerobiłem palenisko, obniżyłem wysokość grodzi przed palnikiem do 6 cm, a od strony rusztu pionowego do 7 cm. Rozmiar paleniska pozostał bez zmian 24x15. Jak próbowałem palić z większą mocą- 2,5 kg na godzinę, to przy takich wymiarach mogę bez odpopielania spalić 18 kg mocno zapopielonego Sobieskiego. Im mniejsza moc tym ilość spalonego węgla bez potrzeby odpopielania jest mniejsza, co chyba logiczne, bo temperatura żaru mniejsza i mniej popiołu się topi. Po przez obniżenie wlotu do palnika znacznie zwiększyło się podciśnienie w popielniku, więc wróciłem do podawania PG w ruszt pionowy wąską szczeliną. Również odpadła potrzeba w niezależnym PW. Spalanie wygląda tak, rano dosypuje węgla, włączam dmuchawę na 30 sek, potem odpopielam i zapuszczam sterownik. Sterownik działa na zasadzie regulacji temperatury spalin, im niższa temperatura kotła, tym większą temp spalin utrzymuje sterownik. Na czopuchu mam od 140 do 170°. W ciągu 15 min. kocioł dobija od 50 do 65° i włącza się pompa. Temperatura pływa w okolicach 60-65°. W ciągi 2-3 godzin, w zależności od zapotrzebowania na ciepło, dobija do 68° bo termostaty na grzejnikach przymykają się i wtedy, przy 68° włącza się pompa CWU, więc kolejne 2-3 godziny ładuje CWU i dogrzewa dom. Za ten czas temperatura CO dochodzi do 70° i kocioł przechodzi w podtrzymanie do wieczoru. Próbowałem różnych ustawień temperatury spalin w podtrzymaniu i najlepiej jest jak PG całkiem się zamyka. Po spaleniu 4 kg węgla przy przejściu w podtrzymanie całkowity brak dymu. Myślę, że jest to związane z wysoką temperaturą żaru i napowietrzeniem tylko dolnej warstwy węgla po przez stworzenie wysokiego podciśnienia w popielniku. Węgiel nad paleniskiem odgazowuje tylko pod wpływem wysokiej temperatury bez dostępu powietrza, więc po zamknięciu PG dolna cześć żaru szybko się schładza i gazowanie ustaje. Wcześniej, do obniżenia wlotu, to po przejściu w podtrzymanie na Sobieskim przez kilko godzin intensywnie dymiło się. Jedynie ten węgiel z Knurowa zazwyczaj szybko przestawał dymić, chociaż czasem zdarzało się, że też dymił w podtrzymaniu. Zresztą bardzo małe zużycie węgla pokazuje, że spalanie jest bliskie idealnemu. Wymiennik również nie wymaga czyszczenia. Nie wiem, czy ma sens palić spiekającym się węglem, bo i tak nie da się osiągnąć tak wysokiej sprawności w porównaniu z płomiennym. Z drugiej strony, również więcej obsługi, bo czasem mi kocioł wygasał, lub żar był za słaby i trzeba było dawać papier przed rusztem pionowym, żeby rozgrzać żar. Teraz wszystko działa jak zegarek, a ilość spalanego węgla jest porównywalna z wysokokalorycznym. Myślę, że bez problemu mogę zejść do 3 kg na dobę latem do grzania CWU. Również każde rozpalenie to krótszy żywot kotła i większe zużycie węgla. I nie muszę martwić się temperaturą spalin, bo sterownik pilnuje optymalnej do komina, a w podtrzymaniu spalanie zatrzymuje się. Jedynie muszę przerobić sam wlot do palnika,obniżyć dyszę, bo zwiększył się odstęp od paleniska do dyszy i palnik mniej stabilnie pracuje, bardzo ciężko było rozpalić i przy normalnym spalaniu częściej włącza się dmuchawa. Ale na czystość to nie wpływa i przy ciągłym paleniu też niema tego problemu, bo nie trzeba rozpalać.