
snipes
Użytkownicy-
Liczba zawartości
46 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez snipes
-
nieśmiała propozycja-grupa WAWER
snipes odpowiedział DvG → na topic → nieśmiała propozycja-grupa WAWER nieśmiała propozycja-grupa WAWER Topics
Witam, mam do sprzedania po budowie ok. 200 stempli budowlanych różnej długości, cena 2 - 2,5 zł sztuka. Odbiór osobisty w józefowie, tel 601 351 372 -
Witam, mam do sprzedania 200 stempli budowlanych różnej długości. 2 - 2,5 zł za sztukę. Odbiór osobisty Józefów. 601 351 372
-
Mam stan rurowy otwarty. Generalnie budowa bez większych zgrzytów. Budowa zgodnie z projektem z inwestorem zastępczym wyraźnie poniżej kosztorysu pracowni ale i wykonawcy. Pierwsze wrażenia z wnętrza bardzo pozytywne. Kiedy pojawił się w pracowni Z klasą powiększony o rozmiar miałem wątpliwości, czy w naszej wersji standardowej nie będzie ciasno. Teraz po zdjęciu stempli widać wyraźnie - nie będzie ciasno.
-
żeby wystąpić o wykup gmina musiałaby wystąpic o PnB na drogę na mojej działce. Oni mają PnB ale ich inwestycja nie sięga mojej działki. Zostawiają sobie natomiast pas ziemi na przyszłość. na wypadek gdyby trzeba było tu budować autostradę, tak to przynajmniej ja rozumiem. W związku z tym nie mogę zagospodarować swojej działki ale też nie mogę jej przekazać gminie, bo gmina jej nie chce. A oczywiście podatek płacę od całości.
-
witajcie, Przedstawię sytuację: mam działkę przez którą przebiega linia rozgraniczająca na drogę. Gmina planuje zabrać mi pod drogę jakieś 500 m kw. OK. Nie mam nic przeciwko, działka jest duża, drogi muszą byc. NIech sobie wezmą. Rzecz w tym, ze te linie rozgraniczające są ale gmina nie zamierza na razie drogi budować. To znaczy zamierza, ma nawet pozwolenie na budowę ale tak się składa, że mojej działki ta inwestycja nie obejmie. Gmina nie potrafi wytłumaczyć po co te linie rozgraniczające skoro akurat na mojej działce inwestycji nie będzie. Przynajmniej na razie. Linie jednak są, Nie mogę objąć całej mojej działki ogrodzeniem, tylko odsunąć się do linii rozgraniczających. Więc gmina ogranicza moje prawo własności, ale nie poczuwa się do wykupu gruntów. Za działkę płacę normalny podatek - w okolicach maksymalnej stawki. Co mogę zrobić ? Mam czekać aż za 40 lat gmina łaskawie wykupi grunt i do tej pory cierpliwie płacić podatek od ziemi, z której nie mogę korzystać? Dodam, że kiedy kupowałem działkę w wypisie z planu miejscowego linii rozgraniczających nie było. W obecnym planie miejscowym już są - i z całą pewnością nie byłem przez gminę o tej zmianie informowany.
-
Piszę bo cierpliwość tracę Mam działkę ujętą w studium kierunków i zagospodarowania przestrzennego oraz planie miejscowym jako parking użyteczności publicznej. W takim stanie ją kupiłem, z pełną świadomością etc. Gmina przygotowuje się do zmiany studium i sama zaproponowała, żeby moją działkę zamienić na strefę mieszkaniową (urzędnicy mają dobrą wolę motywowaną oplatami adiacenckimi). Do tego momentu wszystko jest ok. Rzecz w tym, że ze zmianą studium nie ze swojej winy gmina buja się już trzy lata i końca nie widać. A potem jeszcze będą zmieniać plan dostosowując go do nowej wersji studium. Czy mam jakąś inną opcję – np. wystąpienie o zmianę planu miejscowego dla mojej działki mimo, że studium przewiduje parking? Albo budowę wbrew planowi? Czy urzednicy mogą (przy dobrej woli) pójść na jakieś ustępstwa?
-
jestem na etapie zdobywania nr do człowieka, który projektuje ten wodociąg niestety droga którę będzie poprowadzony jest asfaltowa co w razie konieczności samodzielnej budowy przyłącza znacząco podniesie koszty
-
ja tez wolałbym studnię ale nie dostanę pozwolenia na budowę budynku mieszkalnego ze względu na brak możliwości budowy ujęć wody w obrębie strefy ochronnej wokół cmentarza byłem w gminie - nawet jeśli nie zmienią swoich planów inwestycyjnych to i tak będę miał góra 100 m przyłącza. dzięki za info o kosztach
-
kupiłem fajną działkę z drobną wadą - leży w obrębie strefy sanitarnej wokół nieczynnego cmentarza. nie mogę na niej zbudować studni do poboru wody - zgodnie zplanem muszę czekać na wodociąg gmina planuje budowę na mojej ulicy wodociągu i kanalizacji ale niestety nie dotrze on do mojej działki oczywiście rozpoczynam procedurę odwoławczą itd ale mamy pytanie natury ogólnej: czy myśleć o podciągnięciu wodociagu na własną rękę do działki – to byłoby jakieś 150 metrów- jakie to mogłyby być koszty? o jedną działkę od mojej stoją domy tam już strefa sanitarna nie sięga i zastanawiam się czy nie zapłacić komuś za udostępnienie odwiertu na jego terenie co sądzicie: wodociąg czy studnia u sąsiada?
-
ciekawy artykuł w dzisiejszym Pulsie Biznesu Szpital może mieć zysk 2007-06-21 (ostatnia aktualizacja: 2007-06-20) Eugeniusz Twaróg Puls Biznesu wyd. 2374, s. 8 Ochrona zdrowia Zamość oddłużył placówkę i zamienił ją w spółkę Są szpitale, które nie mają długów i stać je na podwyżki dla personelu. W oczach rządu mają jedną wadę — nie są już publiczne. Pielęgniarki żądają podwyżek, lekarze — pieniędzy i wpuszczenia do służby zdrowia odrobiny rynku. Rząd jest temu przeciwny. Może nie zna historii szpitala miejskiego w Zamościu? Trzy lata temu szpital miał 25 mln zł długów. Komornik siedział na kontach. Pieniędzy brakowało nawet na lekarstwa, które trzeba było pożyczać z zaprzyjaźnionych aptek. Teraz szpital ma się nieźle: w 2005 r. miał 1,6 mln zł zysku. Rok później 1,1 mln zł, ale dlatego, że 1,3 mln zł poszło na remonty, a 1 mln zł na dodatkowe wynagrodzenia dla załogi. Jak to możliwe? — Rada miasta postanowiła zlikwidować zadłużony szpital, przejąć jego długi i powołać na jego miejsce wolną od zobowiązań spółkę — wyjaśnia Krzysztof Tuczapski, prezes zamojskiego szpitala i jednocześnie wiceprezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Niepublicznych Szpitali Samorządowych (OSNSS). Od miesięcy prezes kolęduje po kraju, namawiając samorządowców, by poszli śladem Zamościa. Dwa lata do zysków Przekształcanie Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej (SPZOZ) w spółkę prawa handlowego trwa rok. Pod ręką rzutkiego menedżera zyski powinny pojawić się już w kolejnym. I tak w roku wyborów samorządy lokalne mogłyby się pochwalić przed wyborcami dobrze prosperującym szpitalem. W całym kraju jest około 50 szpitali samorządowych, niektóre to spore placówki z 500 łóżkami. Żaden nie ma problemów finansowych. — Szpital nie musi mieć długów — przekonuje Marek Wójcik ze Związku Powiatów Polskich, który współtworzył OSNSS. Trzeba jednak zmienić nieżyciowy system. — Na świecie istnieją trzy systemy ekonomiczne: marksistowski, liberalny i czerpiący z obydwu SPZOZ-owski, w którym szpital o przychodach 80 mln zł może rocznie wydawać 300 mln zł — mówi Marek Wójcik. Związek domaga się równouprawnienia placówek publicznych i niepublicznych. Publiczne powinny zyskać prawo do działalności gospodarczej, samorządowe — taki sam dostęp do kasy Narodowego Funduszu Zdrowia. „Usamorządowienia” szpitali rząd jednak się boi. Paweł Trzciński, rzecznik resortu zdrowia, mówi, że nie jest to złota recepta na choroby systemu zdrowia, bo można ją wykorzystać tylko tam, gdzie samorząd stać na przejęcie szpitalnych długów. Poza tym samorządowe placówki mają dopiero kilka lat i nie wiadomo, czy przy tej kuracji nie pojawią się skutki uboczne. Małgorzata Stryjska (PiS), wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Zdrowia, boi się patologii. „Usamorządowienie” szpitali — jej zdaniem — może być pierwszym krokiem do ich prywatyzacji. — Nie mam nic przeciwko prywatnemu kapitałowi, ale pod warunkiem że ktoś buduje szpital od podstaw, a nie uwłaszcza się na publicznym — posłanka powtarza słowa premiera. I pyta, czy koniecznie trzeba tworzyć spółkę, by szpital dobrze działał? Przecież wciąż będzie miał tego samego właściciela, który może go oddłużyć i wymienić dyrektora bez konieczności przekształceń. Żegnajcie układy Krzysztof Tuczapski wyjaśnia, że spółka całkowicie zmienia sposób zarządzania. Powstaje nowy podmiot, nie tylko wolny od długów, ale też od powiązań personalno-politycznych, które oplatają szpitale. Kończą się posady dla pociotków, bo nad prezesem firmy jest tylko rada nadzorcza, a nie cała rada miasta, tak jak dziś. To ogranicza naciski. I wreszcie szef spółki prawa handlowego własnym majątkiem odpowiada za jakość zarządzania. Spór o rynek W sporze rządu z lekarzami nie chodzi tylko o podwyżki, ale też model służby zdrowia. Lekarze chcą wprowadzić do systemu jak najwięcej elementów rynku: dodatkowe ubezpieczenia, częściową odpłatność za niektóre usługi i konkurencję między szpitalami. Rząd uważa, że opieka medyczna jest i będzie bezpłatna. Nie ma mowy o przekształceniach. Własność prywatna? Tak, ale pod warunkiem że sama postawi sobie szpital. Jak zatem rząd chce uzdrowić służbę zdrowia? Antidotum na długi ma być sieć szpitali, w której znajdą się najlepsze. Tylko one będą mogły liczyć na kontrakty z NFZ. Reszta zostanie przekształcona w zakłady opiekuńcze albo zlikwidowana.
-
nie dociera? mam ci napisać wersalikami co to jest szpital prywatny a sprywatyzowany szpital publiczny? nabazgrałeś wcześniej, że młody lekarz nie ma pojęcia o leczeniu. tym się od niego różniesz, że żeby być lekarzem musiałbyś ślęczeć nad książkami sześć lat a potem zdać lep, a on twojej profesji czyli trzepania młotkiem nauczyłby się w dziesięć minut i robiłby to lepiej od ciebie twoja opinia o pracy lekarzy przestała mnie obchodzić jak tu nie używać epitetów? z językiem polskim jesteś na bakier, ciągle próbujesz mnie obrażać i po co? Tylko dlatego że się nie znasz? Zamiast poczytać posty innych ludzi i się ewentualnie nie zgodzić, poprzeć to argumentami to Ty nie - wolisz sie po kimś personalnie przejechać i jestem przekonany ze do tego jesteś z siebie dumny. Nie masz pojęcia o strukturze własnościowej szpitali, nie masz pojęcia o przekształceniach szpitali publicznych w NZOZ i w końcu nie masz pojęcia jaka jest różnica pomiędzy sprywatyzowaną jednostką a prywatną zbudowaną od podstaw. Takich "drobnostek" ,o których nie wiesz jest sporo i to stąd sie bierze twoja ignorancja i buta? Nie masz też bladego pojęcia jak działają szpitale publiczne, niepubliczne przekształcone z publicznych i prywatne i dlaczego te prywatne nie są najlepszym możliwym rozwiązaniem dla nas pacjentów. Poucz się trochę, poczytaj, porozmawiaj, i słuchaj, przede wszystkim słuchaj zanim zabierzesz głos w jakiejś dyskusji na ten temat. Osoba zaraz po studiach nie ma pojęcia o leczeniu - to opinia samych studentów medycyny, a znałem ich trochę jeszcze całkiem niedawno - oni nie potrafią w pełni wykorzystać swojej wiedzy - mają za mało doświadczenia. Porównaj to z pracą w dużej firmie zaraz po studiach - wchodzisz i przez min rok się uczysz. W medycynie jest dużo trudniej. Nie wiem nic o profesji, w której trzepie się młotkiem.... niezły argument - rozumiem, że w twoim rozumieniu wygrałeś, bo nie znam riposty. Powiem, ze raczej ciężko mi będzie, bo od szkoły podstawowej trochę już lat minęło. W sumie nawet nie będę próbował... Oki - jeżeli chodzi o taki poziom dyskusji oddaje Ci prym. WYGRAŁEŚ.... Jesteś zadowolony? Podsumowując: Twoja wiedza na podnoszony temat jest żenująca, chociaż idzie łeb w łeb ze stylem wypowiedzi. Gratulacje. Proponuję teraz mi odpowiedzieć, czym się różni szpital publiczny od sprywatyzowanego, ale trzymaj się proszę tematu - może być wersalikami jeżeli Ci wygodnie :8 Jak jeszcze napiszesz czym się różnią te szpitale od prywatnych i dlaczego prywatne wcale nie są dla nas pacjentów takie super to napiszę pochwalnego posta i uprzejmie publicznie przeproszę. PS Kasiu Przepraszam za to ze w PS - życzę Ci wszystkiego najlepszego. człowieku, sam napisałeś parę postów wcześniej o „szpitalach leczących procedury„ więc bądź tak miły i nie pouczaj innych jak należy korzystać z ojczystego języka do rzeczy: szpital prywatny/komercyjny zwał jak zwał (niezależnie od tego czy powstał na bazie szpitala publicznego) opiera się naswiadczeniu usług abmulatoryjnych za które bierze pieniadze bezposrednio od pacjenta, z tak zwanego dodatkowego ubezpieczenia lub jego wariacji w postaci abonamentu medycznego. nie stoisz w kolejce ale za zabiegi w stylu kolonoskopia, gastroskopia, likwidacja żylaków, wycięcie tłuszczaka płacisz według cennika, abonament (niby polisa) pokrywa tylko określone uslugi (coś jak ograniczony koszyk świadczeń). z mojej wiedzy wynika, xe niektóre kliniki w warszawie przeprowadzają skomplikowane operacje (typu by–pass)ale raz że słono kosztują dwa, że pokrywają je tylko najdroższe abonamenty (około 1000 zł miesięcznie). oczywiście w trudnycy przypadkach i w przypadkach komplikacji pacjent ląduje w szpitalu publicznym. a teraz szpital prywatny – publiczny ustawa o ZOZ nie informuje, jak należy przekształcać szpitale samorządowe w prywatne, najprostszym sposobem jest likwidacja jednostki samorządowej, przejecie długu przez dotychczasowego właściciela (powiat, województwo) i sprzedaż majątku szpitalnego prywatnemu właścicielowi. część samorządów (np. w kamieniu pomorskim) nie sprzedaje szpitali tylko oddaje je w zarządzanie prywatnym firmom. sprywatyzowany szpital (vide szpital powiatowy w Ozimku pod Opolem) przejmuje kontrakt z NFZ starego szpitala i leczy ludzi na dotychczasowych zasadach – czyli za tak zwane darmo (to jest zasadnicza różnica w porównaniu to prywatnych klinik gdzie kontraktu z NFZ nie ma albo obejmuje tylko wąski wachlarz usług). umowa z samorządem gwarantuje, że prywany właściciel nie może likwidować oddziału bez zgody samorządu i strategiczne inwestycje podejmuje w porozumieniu z samorządem. umowa obliguje także inwestora do przeprowadzenia inwestycji w nowy sprzęt itd. dla pacjenta różnicy finansowej nie ma. różnica polega na tym, że lekarze pracują od 9 do 17 za godziwe pensje uzależnione od stopnia wykształcenia wiedzy itd. rynek. z roboty wylatuje prawie cała administracja, część lekarzy, którzy nie godzą się na zakaz pracy w prywatnych gabinetach wylatuje cały majątek zbędny - część budynków, niewykorzystane grunty są upłynniane szpital nie ma prawa odmówić leczenia chyba, że schorzenie nie może być leczone ze względu na brak sprzętu/specjalistów etc. - rozmaiwałem z samorządowcami z Ozimka, twierdzili, że w ciągu półtora roku od oddania szpitala w prwatne ręce nie było ani jednej kontrowersyjnej sytuacji w tym zakresie rozmawiałem także z pacjentami takiego szpitala - byli zadowoleni z dwusosobowych czystych sal z TV, zadowolonych uśmiechniętych lekarzy i pielęgniarek, i dobrego jedzenia co szczególnie podkreślali każdy szpital ma inny budżet ale średnio 90 proc. przychodów to kontrakt z NFZ. 10 proc. to dodatkowa działalnosć komercyjna szpitala, w tym dodatkowe usługi ambulatoryjne, poza kolejnością - w tym wypadku pieniadze zarabia szpital a nie prywatny gabinet sprytnego lekarza dokładnych danych o tym ile szpitali sprywatyzowano w ten sposób nie ma ale szacunki resortu zdrowia mówia o 50 jednostkach. to tylko moja opinia ale uważam , że wszystkie małe i średnie placówki szpitalne można w ten sposób urynkowić. duże szpitale a zwłaszcza szpitale kliniczne powinny pozostać państwowe. odpowiedź na pytanie dlaczego samorządy nie prywatyzują padła na wcześniejszym etapie dyskusji nastepnym razem jak chcesz zadać pytanie to zrób to w bardziej wyrafinowany sposób pozdrawiam
-
jeśli jest Ci kasiu przykro to wiedz, że ja w tym roku zapomniałem o urodzinach mojej żony z dwojga złego maciej jednak wypada lepiej
-
nie dociera? mam ci napisać wersalikami co to jest szpital prywatny a sprywatyzowany szpital publiczny? nabazgrałeś wcześniej, że młody lekarz nie ma pojęcia o leczeniu. tym się od niego różniesz, że żeby być lekarzem musiałbyś ślęczeć nad książkami sześć lat a potem zdać lep, a on twojej profesji czyli trzepania młotkiem nauczyłby się w dziesięć minut i robiłby to lepiej od ciebie twoja opinia o pracy lekarzy przestała mnie obchodzić
-
i bardzo dobrze, ze tak właśnie będzie. Nie lubię tego rzadu ale to co robią teraz w służbie zdrowia to "czapka z głowy". Serio. Aaaa....coś robią ????? tak - choćby ta akcja. Dobre posunięcie, ponieważ szpitale prywatne leczą tylko te procedury które są łatwe i dobrze płatne a po ewentualnych powikłaniach (czytaj: koszty) i tak odwożą cię do szpitala publicznego - bo tego nie miałeś w swoim ubezpieczeniu. PS fajna stopka po raz kolejny nie wiesz o czym piszesz mylisz szpital prywatny z prywatnym szpitalem publicznym vide ozimek, wrocław, kamień pomorski etc. doucz się zanim kolejny raz się skompromitujesz )
-
rząd nic nie robi w tym temacie a brak zmian konserwuje chory system, na który tak wszyscy narzekają
-
właśnie skończyła się konferencja kaczyńskiego prywatyzacji nie będzie bo rząd nie popiera ekstensywnego kapitalizmu i nie da "gorszemu biznesowi” okazji do łatwego zarobku. zakompleksiony cep
-
idea jest jak najbardziej słuszna, ale w obecnym systemie, kiedy liczba przyjetych, wypisanych pacjentów przez lekarza, nie mówiąc już o takich drobnostkach jak to jak, czy i za ile zostali wyleczenie nie ma żadnego wpływu na jego wynagrodzenie - mówię o lekarzy specjaliście pracującym na etacie w dużym publicznym szpitalu więcej pieniędzy to więcej procedur ale niestety - nie więcej pieniędzy dla lekarza odpowiedzi na pytanie dlaczego inteligenti ludzie pracują za 1200 zł miesięcznie w kraju należącym do UE nie znam. moim zdaniem, o czym pisałem wcześniej to idioci dorabiają do tej pensji dyżurami, siedzą wieczorami w prywatnych klinikach (w warszawie prywatnych gabinetów jest stosunkowo mało) i w sumie zarobią wystarczajaco dużo, żeby przeżyć - nie mówie o skur..ach, którzy biorą łapówki poza tym ten stan trwa od lat i część lekarzy pewnie już do tego przywykła. dobrze, że pojawia się nowe pokolenie, które nie zgadza się na ten stan rzeczy i chce zreformowania systemu tak by dobry lekarz zarabiał tyle na ile jego wiedzę i umiejętności wycenią jego pacjenci. i żeby nie musiał pracować na trzech czterech etatach, xeby zarobic na wakacje co do przechodzenia na kontrakty to w szpitalu mojego przyjaciela dyrekcja nie podpisuje kontraktów z lekarzami - wyjątkiem jest SOR gdzie kasa ale i ryzyko jest ogromne
-
lekarze na etacie zarabiają 1200 zł, bywa , że mniej kontrakt = wyższe zarobki, ale i akceptacja większego ryzyka, że każdy błąd oznacza bankructwo każdy kto kwestionuje, że etatowe zarobki lekarza specjalisty to 1200 zł (szpital bielański warszawa, oddział ortopedyczny), kwestionuje fakty BTW - na tym samym oddziale są lekarze robiący specjalizację z zarobkami netto poniżej 1 tys. zł. przestańmy bajdurzyć o powiązaniu efektywności z zarobkami - w tym systemie jest dokladnie odwrotnie - najwięcej zarabiaja ci, którzy pracują najmniej a najwięcej czasu poświęcają na tzw. boki i kolejna bzdura powtarzana na tym forum za premierem Gosiewskim - rząd da kasę na procedury i w efekcie szpitale zarobią wiecej. a kto te procedury wycenia? monopolista NFZ? jak wycena ma się do kosztów? statystyki finansowe polskich szpitali pokazują, że im większy budżet tym większe zadłuxenie. odpowiedź nasuwa sie sama jeszcze apopos bankructw - w rzeczonych Stanach Zjednoczonych, roczne ubezpieczenie chirurga od odpowiedzialnosci cywilnej kosztuje kilkadziesiat do 100 tys. dolarów. w efekcie brakuje chętnych do specjalizowania się w tym zawodzie i wykonywania karkołomnych czyli niebezpiecznych operacji
-
krzysq dotarł do sedna sprawy niewydolność systemu to jedno a jego niedofinansowanie to drugie. w niemczech wysokość składki ubezpieczenia zdrowotnego (w rzeczywistości podatku takiego jak u nas) to 14 proc. wynagrodzenia brutto. u nas w zaokrągleniu 9 proc. różnic nominalnych nie podaję bo wynikaja z innego poziomu zarobków itd. na leczenie płacimy mniej ale za to finansujemy spokojny żywot jednych z najmłodszych w UE emerytow, dwuipółmilionowej armii rencistów, płacimy za leczenie rolników itd. gdybym był dyktatorem zaordynowałbym szybkie wprowadzenie koszyka, dodatkowe ubezpieczenia, stopniową prywatyzację szpitali (doceloweo 60 - 70 proc. placówek). ktoś wcześniej pytał dlaczego lekarze mieliby wyjżdżać za granicę skoro tu mieszka ich rodzina itd. odpowiedź jest prosta: to byłby najbardziej skuteczny sposób wyegzekwowania tego co im się należy ochrona zdrowia to w całym cywilizowanym świecie - od Ameryki Północnej, przez zachód UE do Japonii i Australii najdroższe, najbardziej wyspecjalizowane usługi na całym rynku – wszyscy to zaakceptowali i ponoszą z tego tytułu odpowiednie koszty u nas do tej pory działa system socjalistyczny oparty na wyzysku i niskiej jakości usługach. dlatego mamy taki kibelek jaki mamy
-
pacjent/rodzina roszczeniowa to klient, który żąda leczenia poza kolejnoscią a za odmowę grozi prokuratorem, bo on płaci składki, albo leje lekarze/ lekarkę w mordę bo znam takie przypadki nie popieram a priori strajku lekarzy. uważam że uczciwsze byłoby zwolnienie się z pracy i wypad na Zachód. tak zrobili murarze, wyjechali i po roku okazuje się, że ich pensje w Polsce są o 60 – 100 proc. wyższe, ale to przecież wiecie dorzucanie kolejnych miliardów do istniejącego systemu ochrony zdrowia to wyrzucani ekasy w błoto. nie wiem dlaczego rząd nie wykorzystuje szansy jaką jest bunt społeczny do wprowadzenia głębokich reform. religa od dwóch lat pracuje nad koszykiem swiadczeń gwarantowanych
-
to JA mówiłem bez odbioru nie potrafisz wymyśleć riposty?
-
zgadza się, ale byłoby jeszcze dobrze gdyby to byli lekarze szpitale należą do samorządów, które zatrudniają tam często swoich przypadkowych ludzi vide pani, która kieruje szpitale bielańskim w warszaie. z nadania pisu. zero zdolności menedżerskich, jedyne co potrafi to dogadać się z ekipą rządzącą i wyżebrać dotacje na kolejny niepotrzebny sprzęt przerosty zatrudnienia, totalny brak efektywności pracy lekarzy, opieranie działalności wielu oddziałów na rezydentach. szambo a nie szpital
-
sasza widze, że nie tylko nie wiesz o czym piszesz ale nie rozumiesz co czytasz pacjent ROSZCZENIOWY nie rozliczeniowy bez odbioru mnie strajki lekarzy irytują i nie wiem jak zareagowałbym, gdybym był chory i musial się leczyć w szpitalu - choć z drugiej strony ten strajk to nie strajk bo część świadczeń jest wykonywana natomiast nie rozumiem jak lekarze – mówię o zdecydowanej większości – która pracuje za grosze w publicznej ochronie dają się ru..ać za pensję 1200 netto plus drugie tyle na drugim etacie dyżurowym, kiedy biurwy z księgowości dostają dwa razy tyle a murarz we wrocławiu zarabia tysiac euro gdybym był kekarzem w dupie miałbym taki system i guzik by mnie obchodzili pacjenci - dawno by mnie tu nie było i siedziałbym w cywilizowanym kraju gdzie nie ma złośników takich jak sasza, którzy nie szanują wykształcenia innych ludzi jeśli podaż pracy lekarzy spadnie o połowę - system upadnie i na jego gruzach może powstanie coś gdzie kasę będzie się wydawać z głową. co z tego, że rząd dał 5 mld zł na podwyżki w ubiegłym roku. kto na tym zyskał? mój kolega dostał 200 zł a kasta najbotaszych, łacznie z główną księgową pania dyrektor która wpędziła szpital w długi po kilka tysięcy złotych podwyżki !!! co do 40 milionów Amerykanów którzy nie mają ubezpieczenia to jest to zgodne z szacunkami WHO. tyle, że za ich leczenie płacą budżety stanowe a poziom opieki w publicznej ochronie w USA jest porównywalny z tym co mamy w polsce to gwoli wyjaśnienia zresztą o czym my mówimy? kaczor mówi nie i reform nie będzie. a lekarze niech sobie strajkują nawet trzy lata.
-
nie wiem sasza czym się zajmujesz w służbie zdrowia ale mam wrażenie, że bliżej Ci do roszczeniowego pacjenta niż menedźera po kolei: po pierwsze: rozumiem rozżalenie osób które płacą wysokie składki do NFZ i za przeproszeniem ch z tego mają. tyle, xe składki do NFZ to nie skłądki ubezpieczeniowe a podatek w czystej formie - niezależnie od tego ile płacisz masz tak samo beznadziejną ochronę zdrowia bogaty lekrz to stereotyp. zarobi rzędu kilkunastu tys. zł – według mojej opinii – notuje kilka proc. najlepiej ustosunkowanych w typie ordynatora decydujacego o kolejnosci do zabiegów itp. jeśli sasza pisze, że lekarze zarabiają po 4 - 5 tys. zł to ja się z tym zgodzę ale jeśli to jest pensja szpital plus praktyka plus dyżury to znaczy, xe ci którzy tak pracują są idiotami dajacymi się wykorzystywać przez system. tak długo jak będziemy te dodatkowe zarobki (dyżury plus gabinet) sumować tak długo szpitale będą udawać, że płacą a lekarze udawać, xe pracują. nie rozumiem dlaczego lekarz w szpitalu musi pracować na trzy etaty, xeby utrzymać rodzinę - NIE ROZUMIEM DLACZEGO TAK MA BYC? mój znajomy jest na rezydenturze (etat szkoleniowy) ale wykonuje identyczna robotę jak lekarze ze specjalizacją mimo, że niektórych badań nie ma prawa wykonywać. ryzykuje swoim dupskiem za 1200 zł miesięcznie – moim zdaniem jest idiotą winni tego bajzlu w moim przekonaniu to przede wszystkim politycy, którzy zostawili nam ostoję socjalizmu w ochronie zdrowia, i częsc lekarzy, która czerpie z tego ogromne profity. ciemna masa dostaje guzik i dlatego protestuje kończąc - tak długo jak będą chętni do pracy za 1200 zł na rękę tak długo nic się nie mzieni. mam nadzieję, xe młodzi lekarze wyjadą do pracy na zachód albo poprzestaną na prywatnych praktykach a sasza będzie miesiac stał w kolejce do chińskiego ortopedy ps. w ubiegłym roku spotkałem na nartach w Zakopanem grupę lekarzy z Ukrainy. Tam nie ma tzw. ubezpieczeń zdrowotnych. za wszystko w szpitalu trzeba płacić z własnej kieszeni. Oni zarabiają 100 dolarów oficjalnie i dziesiec razy tyle na lewo. wniosek: Ukraińcy nie przyjadą do nas pracować
-
wybacz sasha ale jeśli nie masz pojęcia o czym mówisz to nie zabieraj głosu poczytaj najpierw coś o ochronie zdrowia w USA, dowiedz sie jakie są srednie zarobki lekarzy w Polsce nominalnie, w relacji do średniej krajowej, w relacji do średniej krajowej innych krajach europy według mnie kaźdy lekarz, który godzi się pracować w szpitalu za 1200 zł jak mój znajomy to skończony idiota. w warszawie wynajęcie na czarno opieki do dziecka kosztuje na 8 godzin dziennie 1500 zł miesięcznie. przecieź to absurd. on jako lekarz w wieku 30 lat mieszka z rodzicami, którzy fundują mu nawet wczasy bo sam nie jest w stanie zarobić. śmiechu warte jedynym wyjściem na unaocznienie problemu takim ciemniakom jak kaczyńscy czy sasza z forum jest jednoczesne zwolnienie się wszystkich lekarzy z roboty. mam nadzieję, źe wyjadą w cholere na zachód, zobaczą jak moźna źyć majac taką wiedzę a u nas zostaną sami ordynatorzy, którzy będą dalej kosić kase na lewo sorry ale mam nadzieje, że ten system runie i na jego gruzach powstanie coś co będzie działąć efektywnie. kolejki w publicznej służbie zdrowia nie znikną nigdy. wydajemy na leczenie coraz więcej ale procedury medyczne droźeją jeszcze szybciej. dzięki temu źyjemy o kilka lat dłużej ale niestety to kosztuje, proszę nie pieprzyć o tym źe lekarz zarabia 5 tys. zł z dyżurami. to nieuczciwe