Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

andrzej1962

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    3
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez andrzej1962

  1. Witam cię kol. Last Rico. Mój piec to oczywiście ze str 7 folderu. Zdjęcie takiego samego pieca mam na przedniej stronie instrukcji informującej o tym, że to typ UKW. Na piecu również posiadam naklejkę UKW CMax 13 kW, podobnie jak na naklejce z danymi pieca, roku prod, nr seryjny itp z boku. Wewnątrz instrukcji szkice i przekroje pieca ukazują mój model. Nie zgadza się jedynie taka rzecz. W dziale opis i budowa kotła pod tymi szkicami znajduje się obok takich wyjaśnień jak drzwiczki, płaszcz wodny itp w poz 19 dźwignia rusztów ruchomych a u mnie zaznaczony jest pod tym nr szyber i (który nie jest wymieniony w wykazie elementów) a w poz 22 - nadmuch wewnętrzny kotła którego też nie zaznaczono na szkicach. Wymieniona jest także w poz. 10 tulejka czujnika temperatury której na piecu nie widzę, chyba, że jest pod płaszczem zewnętrznym.
  2. ? dzięki ale to raczej w-ch a nie szczawno. Nieważne. Dolne drzwiczki pomimo, że są dla rusztu i popielnika fabr mają uszczelnienie dookoła i poziomo oddzielając ruszt pion od popielnika. To co nadal grzać od góry węglem i przerabiać, czemu koks nie może być
  3. Witam wszystkich szanownych forumowiczów ze szczególnym uwzględnieniem założyciela wątku. Na wstępnie chciałbym życzyć Wam w tym roku i w latach następnych wszystkiego najlepszego i wytrwałości w nieustającej "walce" o poprawę ciepłoty w naszych ogniskach domowych przy jednoczesnym oszczędzaniu pieniędzy na dalsze lata życia. Przyznam, że z konieczności zacząłem czytać posty na forum i przez ostatnie trzy dni przeczytałem prawie wszystkie na pewno kilkaset stron i wybaczcie, że nadal mam pytania. Żona i dzieci dziwnie na mnie jakoś patrzą bo przez te trzy dni jakby mnie nie było, ale w mieszkaniu w c.o. się nie pali i dlatego miałem „trochę” czasu. Dlaczego się nie pali o tym później. Pozwolicie, że trochę poczytacie sobie na temat mojego grzania ale chciałbym abyście mieli pełny obraz mojej sytuacji, najwyżej dostanę bana na samym początku istnienia na forum lub admin wywali moje „wypociny”. Przedstawię Wam teraz warunki mieszkania jakie potrzebuję ogrzać – parter, mieszkanie w kształcie litery „L”, pod spodem piwnica, gdzie w załamaniu litery „L” mam piec. Rury rozprowadzone piwnicą do poszczególnych grzejników chyba dość dobrze ocieplone choć nie gotowymi piankami. System grawitacyjny, rury przy piecu zarówno na zasilaniu jak i powrocie od 2,5 cala stopniowo zmniejszające się aż na ¾ i 0,5 cala przy grzejnikach. Grzejniki panelowe podwójne w największym pokoju (ok 40 m kw grzejnik żeliwny poniemiecki 1,5 x 1,2 m) Parametry obecnego pieca i jego wyposażenie za chwilę. Mieszkanie 94 m kw, wysokość 3,6 m. Budynek ponad 100 letni wykonany z czerwonej cegły, nie jest i nie może być ocieplony (konserwator zabytków) mury w mieszkaniu 0,8 m grubości, okna plastikowe. Teraz trochę genezy zakupienia obecnego pieca w 2010 roku. Do wymiany pieca palone było w „samoróbie” dość prymitywnej, ale skutecznej i na jego wybór nie miałem wpływu. Taki zastałem, stąd pozostałości rur 2,5 cala na zasileniu i powrocie bo takie były w piecu. „Stary” piec miał może z 8 kW dwoje drzwiczek (popielnik i kom zasypowa z dostępem do poprzecznie zamontowanych płomienic, przez które było widać wylot do komina) i nawet niezbyt szczelny zwłaszcza przy drzwiczkach zasypowych. Dolne od popielnika musiałem uszczelniać, bo niekiedy za ostro się paliło. Na początku palone w nim było koksem (oczywiście palenie od dołu) z czego wszyscy byli zadowoleni. Po radykalnej podwyżce cen koksu przeszedłem na węgiel i to nasz regionalny wałbrzyski mianowicie „antracyt” bo tak się nazywał. Mimo że był on konsystencji dość grubego miału, przy konstrukcji posiadanego pieca i sposobie palenia jak koksem praktycznie nie wiedziałem co to jet piwnica, bo schodziłem tylko raz dziennie. Kopalnie zamknęli i trzeba było wybrać inny węgiel. Wybór padł na Marcela. Było nadal ok aż do owego 2010 roku, kiedy w piątkowy grudniowy wieczór przy prawie -30 na dworze stwierdziłem, że mam dziurawy piec. Gdzieś wewnątrz puścił spaw przy łączeniu płomienicy do płaszcza. Uznałem, że może i dobrze, bo wreszcie jest pretekst wymiany pieca. U ojca co prawda stał praktycznie drugi mało używany „Camino” ale po szybkim czytaniu w nocy przy spadającej temp w domu i braku konsultacji uznałem, że jego 18 kW będzie za dużo a w rozkręcanie członów nie będę się bawił, bo nie mam na tyle czasu. Ponadto kupię nowy piec pewnie lepszy i z dobrze dopranymi parametrami. I teraz po przeczytaniu forum wiem, że tu był mój błąd w rozumowaniu. Trzeba było brać a większą moc ograniczyć np. przez cegły szamotowe. No ale to już historia. Do Castoramy rano w sobotę jechałem jak już okna w mieszkaniu były zaparowane a temp nie należała do przyjemnych a mróz jak trzymał tak trzymał. Jadąc wiedziałem po przeczytaniu różnych opinii, że chcę piec dolnego palenia bo przyzwyczaiłem się do tego, że schodzę do piwnicy co prawda nie jak przy antracycie raz na dzień, ale tylko rano i wieczorem. Nastawiony byłem też na moc ok 10-15 kW, gdyż tak gdzieś na stronie znalazłem, że będzie dobrze. Doradca w Castoramie po wysłuchaniu moich potrzeb zaproponował UKW Cmax 13 kW z Termo-Tech w Stąporkowie. Mając nadal raczej blade pojęcie w odróżnieniu pieca dolnego i górnego palenia utwierdził mnie, że ten jest dolnego palenia. Dane techniczne pieca w instrukcji wskazywały na przeznaczenie do ogrzewania do 110 m kw, ponadto w instrukcji na str. 3 pkt. 1 cyt. „Kotły c.o. UKW są kotłami dolnego palenia”, ponadto na str. 4 pkt. 3 w opisie budowy cyt.” Kocioł grzewczy typu UKW o nowoczesnej konstrukcji jest urządzeniem cieplnym o dolnym spalaniu paliw stałych.” Na co czekać piec jest prawie pod moje mieszkanie nic tylko kupować szukać instalatora i wstawiać bo temp. nadal ok -30. Po długich poszukiwaniach a zwłaszcza namowach znalezionych instalatorów znalazłem takiego, który podejmie się roboty jeszcze w sobotę. Uff będzie dobrze. Dokupiony miarkownik ciągu (Regulus) i inne potrzebne elementy. Efekt, wieczorem ok 21 zacząłem ponownie palić, oczywiście metodą jak zawsze, przeświadczony o tym, że palę jak zawsze, ale konstrukcja pieca to spalanie dolne. Nie zastanawiałem się nad tym. Rozpaliłem jak w instrukcji str. 10 pkt. 6.2. Nie będę cytował, ale opis to klasyczne rozpalanie w piecu (jak zawsze po rozpaleniu drewna i drobnej ilości węgla zasypanie pieca na full). Po jakimś czasie z ciekawości drążąc temat stwierdziłem, że mam piec niestety górnego palenia, ale ponieważ dobrze się spisywał i chodziłem do pieca rano i wieczorem (ok 12-14 godzin) machnąłem ręką. Problem się zrobił jak w tym roku w czerwcu okazało się, że kanał dymowy jest nieszczelny i sąsiad z góry ma dym w mieszkaniu. Decyzja kominiarza – zakaz palenia do momentu uszczelnienia kanału. Z uwagi na to, że nieszczelność gdzieś w stropie, więc do uszczelnienia decyzja padła na wkład żaroodporny o śr wskazanej przez kominiarza 150. No i jest problem komin ok 20 m długości ponad 100 letni i rura nie wchodzi. Decyzja – konieczne frezowanie. Po tych karkołomnych zabiegach (mieszkanie w dużej wspólnocie mieszkaniowej i dużo formalności z tym związanych) rura weszła no i nastała szczęśliwość u wszystkich moich domowników a najwięcej moja, że jest więcej niż dobry ciąg prawie taki, że piec chce wciągnąć do komina, nowy kanał nic tylko palić i cieszyć się ciepełkiem. Palenie rozpoczęło się gdzieś na początku listopada może trochę później. Węgiel od chyba dwóch sezonów wieczorek o granulacji – orzech. Marcel się spiekał i zawieszał. Był o wiele smolisty. Niestety euforia była do zeszłego piątku – bo? Zauważyłem, że pomimo ustawień na kotle 60 lekko ponad, temp na powrocie chyba prawie jak zaleca producent ok 55 (nie mam zaworu 4D) wylot do komina i wystające jęzory coraz bardziej zasmołowane. Podnosiłem temp palenia aby to wypalić i uniknąć a tu nic nie pomaga, ponadto przy otwieraniu zasypu dym potrafił się cofać na kotłownię. Po otwarciu wyczystki wyciągnąłem dość duże kawałki sadzy oblepionej smołą nie klejące o konsystencji stałej wielkości dużej pięści. Teraz wiem, że prawdopodobnie smoła ściekając po ściankach zabierała sadzę i tak się to rolowało aż do oderwania i spadnięcia na dno ale stwierdziłem też jeszcze coś. Przy pomocy lusterka jak pomagają sobie kominiarze stwierdziłem, że nie widzę wylotu komina – zatkany. Masakra – dwa miesiące palenia. Przystawiając zapalniczkę, trochę ciągnie, ale przy tym przekroju jak na początku to powinno mi zapalniczkę prawie wyrwać. Teraz macie odpowiedź dlaczego od trzech dni siedzę i czytam. Szlag mnie trafia, czuję się bezsilny. Wiem, że teraz palenie będzie tylko od góry i nie ma i nie może być innej opcji. Zastanawiałem się, czy nie zacząć „szarpać” się z producentem ze względu na niezgodność towaru z opisem, ale jestem za krótki i może mnie to kosztować więcej nerwów i zdrowia, ponadto paląc od góry niejako trochę rozwiążę problem sam. Tylko że ja kupując piec chciałem rozpalić raz i nie gasić przez cały sezon grzewczy jak było dotychczas, a teraz chyba muszę przerabiać piec i to własnym kosztem. Pytania jakie mam do Was szanowni forumowicze to takie: niezbędne jest robienie otworu w drzwiczkach zasypowych do montażu KPW i li tylko po to aby nie fukało, czy jest to niezbędne do prawidłowego zgazowania węgla, czy wystarczy otwór a regulowaną przesłoną. Chciałbym tego uniknąć, bo jak nie zda egzaminu mam drzwiczki z otworem i trzeba będzie kombinować jak to z powrotem zamknąć, ponadto nie wiem z czego są drzwiczki i musiałbym usunąć wewnętrzną izolację, chyba, że nie będzie potrzebna. Czy może powolne zgazowanie węgla przy dostarczaniu PG nie będzie potrzebowało PW choć dłużej będzie trwało? Dodam, że w przeszłości osiągając temp na kotle 40-45 do 50 w mieszkaniu miałem zadowalającą temp. Zwiększyłem tylko w celu uniknięcia smołowania i korozji kotła jak zalecał producent, co na nic się zdało. czy komorę spalania muszę zmniejszyć czy to cegłami czy to wełną, czy próby pokażą czy jest to konieczne? Obecna to 32 gł x 31 szer. x 23 wys. Wg producenta komora „pochłania” ok 24 kg węgla cel tzw. „zawirowywaczy” Można ?, nie trzeba ? Kupowane? czy tylko samoróbki? Po odetkaniu przez kominiarza zdaję sobie sprawę, że idealnego przekroju 150 nie będzie. Co dalej zostawić, aż z czasem może odpadnie, czy spróbować to usunąć przez kontrolowane wypalenie o ile takie jest możliwe.? Czy mogę (pomimo, że producent tego nie wymienia) przejść na koks. Wczoraj zauważyłem, że ceny zaczynają się od 600-740 a za węgiel płaciłem coś ok 720. Finalnym produktem palenia od góry jest przecież koks. Jestem nawet w stanie na to pójść unikając robienia otworów, montażu KPW itd. Czy jednak paląc koksem zniszczę piec tylko w jaki sposób? Na koniec chciałbym wszystkim czytającym podziękować za wytrwałość i przeczytanie moich wypocin, ale chyba przyznacie mi, że mam problem. Za wszelkie sugestie i odpowiedzi będę bardzo wdzięczny.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...