Witam Czytam o oczyszczalniach od tygodnia i im więcej wiem tym bardziej widzę że nic nie wiem. Na dziś jestem posiadaczem super-hiper-ekologicznego rozwiązania baardzo popularnego w okolicy (jakieś 90-95% posesji): szamba z... opcjonalnym przelewem do gruntu. Czyli jak się nie wywiezie na czas - leci w łąkę. To i tak nieźle bo w moją (żony) łąkę, jak ktoś ma spadek do drogi leje na bezczela w rów. Nie muszę pisać, że coś z tym trzeba zrobić? Znaczy nie zamierzam naprawiać całego świata i pisać donosów na sąsiadów ale chcesz coś zmienić - zacznij od siebie. Szambo jest o tyle miłe, że szczelne (jeśli pominąć wstydliwą rurę) do momentu osiągnięcia poziomu przelewu. Wkopane szeregowo dwa zbiorniki kamionkowe bodaj po 2000l sztuka. Spadek mam we właściwą stronę, co więcej z tyłu jakieś 30 arów własnego ugoru z okresowym ciekiem wodnym (przez środek łąki po roztopach/ulewach coś ciurczy - nie strumyk ale bez gumiaków suchą nogą nie przejdziesz). W ten ugór odprowadzam deszczówkę z rynien i podjazdu, znika na 20-30m rowu. Minus to gleba - glina/ił - woda wiosną stoi czasem nawet na powierzchni. Kombinuję czy nie dałoby się wykorzystać istniejącego zbiornika 4000l jako osadnika przed reaktorem (szczerze to Biorock mnie najmocniej swędzi z sympatii do unplugged), jeśli dobrze rozumiem to wody z oczyszczalni nie mogę puścić tak po prostu w łąkę a z racji poziomu wody gruntowej musiałbym dać studzienkę z pompą (no-unplugged) i nasyp. A co jeśli na łące dam "oczko wodne"? Może być nawet 100m2 - zmieści się z luzem. Będę mógł legalnie odprowadzać do niego oczyszczone ścieki? Zakładam że będą oczyszczone a nie "oczyszczone". Rozumiem że wykopanie 30m rowu niepodłączonego do niczego nie załatwia tematu odprowadzenia ścieków do rowu melioracyjnego? Druga opcja to wykorzystanie łąki do budowy hydrofita: dzisiejsze szambo (jak w opcji 1) stałoby się osadnikiem a za płotem pracowałoby poletko trzciny. Wiem jakie są minusy ale miejsca jest na tyle że można z nadmiarem na zimę wyliczyć a i dodatkowych wentylatorów po elewacji bym uniknął. Obawiam się tylko że roślinna jest bardzo (jak drenaż) zależna od klasy wykonawcy. A u nas w gminie in-drain uważają za nowoczesną oczyszczalnię ze Szwecji (serio, takie foldery mi u wójta dali) więc trudno będzie o kumatego w pobliżu. Full-wypas to by było ściek z oczyszczalni z pkt 1 wyprowadzić do hydrofita z pkt 2 ale to już kosmos (czyt: black hole) w kieszeni i chyba przerost formy nad treścią. Nie wiem, dobrze kombinuję? Aha, w domu 5 osób, w porywach 6-7, w rachunkach za wodę stoi do 30m3 na miesiąc.