Nadszedł wielki, nerwowy dzień. W głowie jedno pytanie "czy wytrzyma?"
Skończyło się na strachu nawet bardzo po ścianach nie pociekło Najpierw zalewa się schody idąc od dołu a potem strop. Betonu zostało jeszcze na stopy pod słupy podtrzymujące dach A ten powyginany drut to miarka, dzięki niemu widać czy betonu jest za dużo czy za mało w danym miejscu Pierwsze zgięcie od tej krótszej strony jest na 14 cm czyli tyle ile ma nasz stop. jeżeli postawisz pręt i beton pokrywa zagięcie to znaczy, że jest za grubo wylane, a jak nie dochodzi to za cienko. Mała rzecz a cieszy.
Zbrojenie- przyjemnie się kręci strzemiona i wiąże belki, nieco gorzej zatargać to wszystko na gorę
Najpierw wciągnęliśmy belki, potem na gotowo przez każde oczko w belce wciągaliśmy pręty, w ten sposób powstawała równa kratownica. Dodane jak już wiecie są dwie belki:jedna w kotłowni zamiast słupa, który jest w projekcie,a druga między kuchnią a salonem. Mini belka w salonie kolo komina. Poprzeczne pręty w rogach budynku i balkonu oraz wokół kominów. Pomarańczowe kamionki to przejścia rur przez strop. Na końcu przybiliśmy blaty dookoła budynku i skręciliśmy je śrubami przez ściany. Kominy obłożyliśmy styropianem, zaszalowaliśmy wystające belki i dowiązaliśmy pionowe belki do ściany kolankowej. ufff to chyba wszystko
Postanowiłam oddzielnie potraktować schody. Zmieniliśmy na takie ze spocznikiem a i tak było z nimi zabawy górny bieg wyszedł nam 2 cm za wysoko i musieliśmy rozbierać i zbijać od początku. Koniec końców efekt wyszedł zadowalający :) Ten okropny wystający na korytarz stopień udało nam się skasować
Najpierw rozrysuj wszystko na ścianie :) potem zbijasz blaty opierasz na deskach przybitych do ściany i na stemplach, przybijasz boczki-policzki (?) teraz w ścianie robisz dziurę na zbrojenie, układasz i wiążesz zbrojenie a na koniec mocujesz deski-stopnie, do których trzeba pośrodku przybić listwę, by przy zalewaniu nie rozjechały się stopnie. Prościzna
Strop to ogólnie u nas dłuuuugi temat, ciągnie się aż do listopada dużo przy nim pracy, najpierw przybiliśmy blaty do ścian dookoła w środku domu, do tych blatów poprzeczne deski podpierające, do tych desek przybiliśmy ponadcinane stemple, które trzeba było podbić od dołu klinikami. Gdy już całe pomieszczenie był tak przygotowane dobijaliśmy od góry deski właściwe. Wszystko oczywiście trzeba wymierzyć, dociąć...cieszę się, że to już za nami
ku przestrodze tyle gwoździ całkiem ładnie wygląda ale jeśli chodzi o rozbieranie stropu...będziesz przeklinał każdy jeden oj za dużo my biliśmy za dużo... człowiek nie wiedział to sobie wbijał od rana do wieczora ku wielkiej radości sąsiadów a przy rozbieraniu hehe
Zbijanie stropu-samo pojęcie i wyobrażenie o tym mnie przerażało :hug:Dasiek przytulał i cierpliwie tłumaczył w efekcie z dobrymi gwoździami nie jest to takie trudne-celowo podkreśliłam "dobrymi" bo nie każdy gwóźdź to dobry gwóźdź
Zagęszczanie piachu pod chudziak odbywało się...długo. Warstwa po warstwie, 15 cm, lana wodą a potem jeszcze wodą ubijane zagęszczarką a w rogach uwaga...pniem, którym lata temu rodzina Daśka ubijała kapustę w beczkach leżało toto sobie porzucone gdzieś w piwnicach dawno zapomniane a, że nie bardzo było jak te rogi dobrze ubić a ten badyl sam w sobie ciężki więc nadawał się idealnie
Rozkładanie kanalizacji to całkiem przyjemne zajęcie pod warunkiem, że nie pada deszcz.
(sorki za kamienie ale je uwielbiam i wybierałam z piasku-przydadzą się w przyszłości w ogrodzie, a plany są, oj są )
W maju dostawiliśmy jeszcze 2 warstwy bloczków fundamentowych, pomalowałam to wszystko 4 wartswami śmierdzącego dysperbitu, Dasiek w tym czasie zajął się drogą dojazdową. Ocieplenie styropianem- tia wszystko by było fajnie gdybyśmy dobrą ilość styropianu kupili :) oczywiście dziwnym trafem kupiliśmy na zimowych zakupach tylko na połowę, więcej nie było na sklepie. Przekonani, że styropian jest, skoro świt zabraliśmy się za ocieplanie, zapominając całkowicie, że tak naprawdę tego styropianu nie ma w ilości nam potrzebnej. Bo kto pamięta co i ile czego kupił pół roku wcześniej...I w tych super czystych i modnych ciuszkach-chyba każdy nosi takie na budowie wskoczyliśmy w samochód na poszukiwania ryflowanego(?) styropianu...Do wieczora ociepliliśmy potem folia kubełkowa i zasypanie fundamentów z zewnątrz.
Wylewanie ławy fundamentowej- ogarnia mnie histeryczny śmiech jak sobie to przypominam, a mina Pana z gruchy gdy na swoje pytanie-gdzie ekipa? Mam czekać? usłyszał- możemy czekać ale nikogo więcej nie będzie-bezcenna. Uznał nas chyba za wariatów fakt było ciężko, bardzo ciężko. Wylewaliśmy swoją ławę chyba w gorącym okresie, bo na gruchę z pompą nie było bliskiego terminu, więc zadecydowaliśmy, że damy radę i bez pompy a co dać daliśmy ale nikomu tego nie życzę hahah ciężko się jednak w dwie osoby łopatą beton przegarnia myślałam, że się tam zapalę a po wszystkim poszłam jeszcze do pracy na drugą zmianę a co tam
Przygoda moja z bloczkami fundamentowymi skończyła się na pierwszej próbie murowania bloczek mnie pokonał gdy chciałam go ułożyć ładnie, równiutko na murze, i zrobiłam to chyba z za wysoka cała zaprawa spod niego wyleciała a ja się na bloczki obraziłam . Nosiłam, docinałam i dziury zalepiałam ale już żadnego więcej nie murowałam.
W ten sposób urosło 6 warstw bloczków ściany fundamentowej
Na zimę ściany oblożyliśmy słomą i przezimowały do maja :)
Przed zdjęciem humusu musieliśmy rozebrać stare ogrodzenie i przenieść je w inne miejsce. Działkę porastały stare szklanki i orzeszki laskowe, musieliśmy je usunąć młode drzewka szklanek oszczędziliśmy w nadziei, że odwdzięczą się owockami Kopanie reczne pod ławy fundamentowe było wyczerpujące-grunt gliniasty, kamienisty i do tego te korzenie Wiązanie zbrojenia to już przyjemność.