Jakoś wcale mnie to zdjęcie nie dziwi. Ciekawe dlaczego? Miałem ładnych parę lat temu przyjemność wynajmować mieszkanie w nowo postawionym wówczas bloku na warszawskim Ursusie. Tam się nic nie trzymało kupy. Przede wszystkim nie było żadnych pionów, uchylone okna i drzwi otwierały się same na oścież (co ciekawe, nawet te zamontowane na dwóch prostopadłych ścianach). Blok miał własną kotłownię, tak bardzo ekonomiczną, że ciepła woda praktycznie nie dochodziła na górę w porach, kiedy sąsiedzi z dołu brali prysznic. Ogrzewanie - ktoś kiedyś słyszał, że na początku było. Przyłącza gazowego niet, niby ze względów bezpieczeństwa, ale tak naprawdę z oszczędności. Był piękny garaż podziemny, do którego jednak nie zawsze można było wjechać, bo bramy psuły się średnio raz w miesiącu. Długo by tak można wymieniać. Ogólnie nigdy więcej.