Hej, Jastrych się psuje, ale po kolei: - Mam nową szeregówkę, kupioną w stanie deweloperskim - Częścią jej wykończenia była podłogówka w całym domku - Jastrych poleżał bez zamontowanego pieca około 1,5 miesiąca, na moment zapięcia pieca, nie było żadnych pęknięć, wybrzuszeń, wszystko ok - W trakcie odbioru niestety NIE sprawdziłem grubości I TERAZ HIT - Facet od developera który zakładał piec, przychodzi i włącza program szyszenia jastrychy OD 10 dnia - Po 36 godzinach pojawia się pierwsze pęknięcie i wybrzuszenia przy dylatacjach na piętrze, ja sprawdzam jak dokładnie działa program suszenia jastrych i okazuje się, że 10 dnia podaje na rurki 45 C, czyli maks - Alarmowo obniżamy temperaturę, deweloper po konsultacji z posadzkarzem postanawia polewać podłogę, ponieważ wtedy wszystko zniknie i będzie ekstra - Podłoga jest polewana przez około 5 dni, codziennie rana, na letnich rurkach z podłogówki - Po zakończeniu podlewania, został uruchomiony ponownie program syszenia, tym razem od pierwszego dnia. Po 11 dniach programu suszenia: - Jest jeszcze więcej pęknięć - Przy dylatacjach są garby - Przy kilku dylatacjach słychać trzeszczenie po przejściu na "drugą płytę" - W rogach pokoi posadzka przy skakaniu się unosi (ale może to akurat normalne? Nie widzę tam jakiegoś zawinięcia płyty po przyłożeniu łaty) No więc teraz pytania: Czy może jestem głupi, i takie zachowanie w trakcie wygrzewania jest normalne? Czy "to się może samo ułożyć" po schłodzeniu? Czego powinienem się domagać od dewelopera? Jeśli deweloper się wypnie, czy mogę to jakoś "tanio" naprawić" (bez uszkadzania podłogówki, na przykład kując tylko części posadzki)? No i w ogóle wszystkie sugestie mile widziane. Pozdr,