Witam na forum, przepraszam jeśli kwestia była poruszana wcześniej, niestety jej nie znalazłam. W ciągu najbliższych dwóch tygodni rozpoczynam (w 2 os.) remont mieszkania w bloku z lat 60-tych. Niestety do tej pory mieszkanie było bardzo zaniedbane, wynajmowały je osoby raczej niechlujne. Największym problemem mieszkania są ściany. Tynk jest "niewyciągany", są duże grudki z zgrubienia, w wielu miejscach brzydkie zaszpachlowania, nie przetarte papierem ściernym. Na ścianach na dodatek są od 2 do 4 warstw farb, w większości trzymają się bardzo dobrze oprócz jednej, o zgrozo, brązowej ściany w sypialni. Z powodów różnych niestety nie chcemy zdzierać tego "do gołego", nie jest to nasze mieszkanie docelowe i inwestycja była by za droga. Stąd moje pytanie na forum (do mądrzejszych praktyków i amatorów), jak poradzić sobie z takimi ścianami??? :/ To są nasze pomysły: a) tapeta z włókna szklanego (taka przeźroczysta/biaława) i na to malowanie (wcześniej podobno należy pomalować też klejem bo inaczej dużo farby wnika. Czy może ktoś taki sposób stosował i może opisać mi proces "technologiczny", jakiej firmy warto kupić i czy zdolny laik sobie poradzi? b) tapeta winylowa na fizelinie lub fototapeta (gdzie się da, na pewno nie wszystkie ściany)- podobno jest łatwiejsza w nakładaniu niż papierowa, czy to prawda? c)może taką ścianę przetrzeć papierem ściernym i zastosować grunt + farba podkładowa ?? Czy istnieją jeszcze jakieś opcje jeśli sie nie chce takiego czegoś zdzierać i gipsować/szpachlować?? Która z technik powyżej jest najefektywniejsza i da rade ją zrobić dwójka ludzi bez doświadczenia? Chętnie przyjmę wszelkie rady byle rzeczowe i na temat:) Proszę nie radźcie "zedrzeć do gołego,gipsowanie itp". Ta opcja jest niestety nie do zrobienia.